Recenzje tematycznie

niedziela, 7 lipca 2019

38) Słowiańskie klechdy, czyli "Ślad wody" Magdaleny Zawadzkiej-Sołtysek

   Kojarzycie grę "Stworze" o słowiańskich demonach? Cieszy się ona coraz większą popularnością wśród fascynatów tematu. Jej wydawca Underworld Kingdom postanowił iść za ciosem i we współpracy z Magdaleną Zawadzką-Sołtysek stworzyć serię opowiadającą o rodzimych pomrokach. "Ślady Leszego" mają liczyć od dziesięciu do dwunastu tomów, po jednym na każdy miesiąc roku obrzędowego Słowian. Zamysł ciekawy, acz jak z wykonaniem?

   Pierwszą część, "Ślad wody", można nazwać odcinkiem pilotażowym. To raczej krótkie opowiadanie, którego zadaniem jest wprowadzenie czytelnika w magiczny świat, gdzie pradawne zwyczaje mieszają się z szarą codziennością.
   Akcja utworu rozgrywa się w osadzie Krukowiec, niedaleko Opłotek, którą otaczają bagna i rozległa puszcza. W pobliżu przepływa rzeka Wesoła, będąca miejscem zamieszkania m.in. wodników, utopców i rusałek. Czas pozostaje bliżej nieokreślony, choć możemy przypuszczać, że to wczesne średniowiecze, gdy ziemie polskie były już opanowane przez Słowian.
   Osada Krukowiec tak naprawdę niewiele różni się od współczesnej wsi. Są możniejsi mieszkańcy, przywódca, baby co lubią razem usiąść i poplotkować, są i tacy których wytykają palcami, jest też żerca, który pod swoją opieką posiada kilka osad, a bywa pośrednikiem między ludźmi a bogami. W tej społeczności każdy ma jakąś rolę do odegrania.
   Główną bohaterką jest postać nietypowa, bo nieidealna. Gniewicha zalicza się raczej do puszystych, ma kaczkowaty chód, jest samotna, ale nie poddaje się tak łatwo. Mimo przeciwności losu potrafi zadbać o swój dom i byt. To utalentowana tkaczka, słynąca w okolicy ze swoich wyrobów. Jednak nie to jest najważniejsze. To kobieta z charakterem. Potrafi być bezpośrednia, nie przebiera w słowach, jest szczera i uczciwa, ma pazur. Przy tym cechuje ją odwaga i dobre serce. Gdy trzeba, potrafi się zamachnąć i przywalić wrogowi w łeb, a nawet go pozbawić. Prawdziwy skarb, o który Krukowiec powinien dbać i się nad nim rozpływać. Warto też zaznaczyć, że Gniewicha kocha lojalnie i mocno. Dziś można byłoby o niej powiedzieć "do tańca i do różańca". Postać nietuzinkowa, charakterna, wzbudzająca sympatię i podziw.

   Oprócz Gniewichy mamy okazję poznać miejscowego Jaryłę, Korzenia. Chłopak, mimo nieprzeciętnej urody i talentów wokalnych, uznawany jest za głupka. Boi się wody, lecz dlaczego? Jakie tajemnice kryją się za nim? Kim jest, skąd pochodzi, czemu milczy jak zaklęty?
   "Ślad wody" to nie tylko opowiadanie o zwykłych Słowianach, to zagadka kryminalna. Mamy trupy, zaginionych i seryjnego mordercę, lecz czy pochodzi on z tego świata? Kto atakuje i zwodzi na manowce młodzieńców? Kto ich mami i wyprowadza w głąb lasu? Kto sprzyja zabójcy? Czy pomroka jest za to odpowiedzialna? Która? A może to jakiś mieszkaniec wioski? Co nim kieruje? Co czai się po zmroku w leśnych i wodnych odmętach?

   Autorka daje nam drobne wskazówki, prowadząc nas po nitce do kłębka, przy okazji wprowadzając w świat Słowian, ich wierzenia i tradycje, napomykając o ówczesnej instytucji małżeństwa czy pogrzebie. Te drobiazgi budują magiczny klimat. Napięcie jest stopniowane, kryminał przeplata się z rzeczywistością za pomocą świetnie rozwiniętego warsztatu pisarskiego. Język jest prosty, klarowny i plastyczny, wzbogacony gwarą Gniewichy. Przykuwa uwagę. Opisy miejsc i stworzeń pobudzają wyobraźnię. Przypisy zachęcają do sięgnięcia do innych źródeł.
   Po stronie wydawcy na plus należy zaliczyć wygląd książeczki. Mistrzowska okładka, mieniąca się cudną zielenią, która wręcz zaprasza do sięgnięcia do środka, a tam cała masa klimatycznych i dopracowanych ilustracji. Trudno byłoby wskazać jedną ulubioną. Ponadto świetnie oddają one ducha opowiadania. Warto przy tym zwrócić uwagę na dużą i czytelną czcionkę.
   "Ślad wody" to twór dopracowany treściowo, graficznie i wydawniczo. Całość prezentuje się po prostu pięknie. Tu nie ma niedociągnięć. Czytelnik wędruje razem z Gniewichą po okolicy, walczy z codziennością i pomrokami. Tak przedstawiony świat słowiański pochłania bez reszty. Żałuję tylko, że to takie krótkie. Ach, zapomniałabym. LESZY. Proszę o więcej, bo to naprawdę intrygujące stworze, które wręcz domaga się poznania bliżej.

   Książka uczy tolerancji inności, pokazuje czym może skończyć się wykluczenie społeczne, problemy samotnej kobiety, jej rolę w społeczeństwie itd. Pod tłem zagadki kryminalnej czają się też zwykłe ludzkie dramaty i sposoby radzenia sobie z nimi (tu radzę zwrócić uwagę na zachowanie Gniewichy i jej wewnętrzne monologi).
   "Ślad wody" Magdaleny Zawadzkiej-Sołtysek to książka, która jest warta poznania i polecenia, z czystym sumieniem. Słowiańska w 100%. I postać Gniewichy - bije na głowę niejedną popularną bohaterkę. Genialnie zarysowana. Gwarantuję Wam, że obok niej nie przejdziecie obojętnie. Czytajcie i pochłaniajcie! Ja już z niecierpliwością czekam na kolejne tomy "Śladów Leszego" i ich demonicznych bohaterów, o których pamięć żywa jest po dziś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz