Recenzje tematycznie

wtorek, 5 czerwca 2018

15) "W ciemność" Anna Bolava

   Gdzieś za naszą południową granicą, na czeskiej wsi, mieszka sobie kobieta, zakochana w ziołach, które wchłonęły ją w swój świat całkowicie, wymagając bycia priorytetem. A może to ona sama sobie to narzuciła? 
   Książka Anny Bolavy "W ciemność" jest tytułem niecodziennym, dziwnym. Pozostawia po sobie sporo niedopowiedzeń i każe zastanowić się nad sensem tworzenia takich tworów. W czym tkwi szkopuł? Opis na okładce obiecuje nam podróż przez świat ziół zaprawioną ludową, wręcz magiczną atmosferą czeskiej wsi z "tajemniczymi, nadprzyrodzonymi siłami". Owszem poznamy świat ziół, ale owej magii nie zakosztujemy ni grama, niestety.
   Bohaterką książki jest starsza kobieta, Anna, mieszkanka postkomunistycznej wsi, gdzie wszyscy o wszystkich wiedzą wszystko, kocha się plotki, obgaduje się za plecami nawet członków własnej rodziny, zazdrość bywa uczuciem na co dzień wobec "ukochanej kuzynki", a szaroburą rzeczywistość koloruje owo zbieranie ziół. Kobiecie lepiej żyje się w samotności, bo niewiele osób pamięta czasy jej babci, gdy jej pasja była czymś szanowanym. W dzisiejszym, nowoczesnym świecie, zbieranie ziół jest dziwactwem. Mimo wykształcenia i znajomości języków obcych, Anna nie zamierza rezygnować z tego, co kocha. Ból istnienia pomaga jej przetrwać rytm wzrostu poszczególnych roślin, ich obserwacja, zbieranie i sprzedawanie w punkcie skupu w każdy wtorek. Nawet nazwy poszczególnych rozdziałów książki wskazują, co tak naprawdę liczy się w jej życiu. Czemu stała się tym, kim jest obecnie? Zapewne trawiąca ją choroba objawiająca się sinieniem, silne bóle tłumione przez równie silne leki (w książce padają nawet konkretne nazwy), rozluźnienie kontaktów rodzinnych z kuzynkami, separacja z mężem przez wzgląd na wrednego teścia i samotność. Anna na naszych oczach rozpada się w drobne kawałki, jej światem zaczyna kierować obsesja zbierania ziół, być może wpadanie nawet w lekkie szaleństwo, bez zwracania uwagi na własny stan zdrowia. Nic więcej się nie liczy. Lipa, orzech, dziewanna, skrzyp, glistnik, babka, dziurawiec, wiązówka błotna, jasnota, krwawnik... tak to one zawładnęły jej światem. Z jednej strony nasza zielarka czule je zbierała, obserwowała, suszyła, a potem bezdusznie przeliczała na korony, ile to może na nich zarobić, byle tylko bić rekordy w skupie. Czy naprawdę na tym polegało jej szczęście?
   "W ciemność" czyta się migiem. Duża czcionka, przystępny język, narracja głównie w pierwszej osobie (tak, świat poznajemy oczami głównej bohaterki) ułatwiają zadanie. Wydaje mi się, że zioła i pasja ich zbierania to tylko wierzchnia warstwa, która ma pomóc nam dotrzeć głębiej i rozpatrzeć psychologiczny aspekt rozpadu osobowości Anny. Pewne opisy jej zachowań i myśli wręcz paraliżują czytelnika, każąc zastanowić z kim właściwie mamy do czynienia (tu wskażę scenę wizyty u teścia w domu opieki, a potem "atak furii" w stosunku do doktora Divisa w domu Anny). Anna Bolava oddała do rąk czytelników niełatwy twór w interpretacji, tchnący bardziej tragedią życia niż "happy endem". 
   Mam mieszane uczucia w stosunku do tej książki. Sięgnęłam po nią zachęcona opisem okładki, licząc bardziej na jakieś szeptuchowe klimaty, mówiące bardziej o naszych słowiańskich zwyczajach w tematyce ziół. Rozczarowałam się i jestem szczerze zawiedziona niewykorzystaniem przez autorkę wielu wątków (wpływ babci na życie Anny, jej stosunki z kuzynkami, rozpad małżeństwa, jej stan zdrowotny, owe "szeptuchowe" elementy). Dla kogoś, kto szuka psychologicznych aspektów do roztrząsania i zna się na tym z medycznego punktu widzenia, to szczerze polecam. Być może będzie w stanie przypisać głównej bohaterce jakąś łatkę i wypowie się jak takiej osobie można pomóc, bo jedno jest pewne. Anna Bartakova na pewno potrzebowała pomocy drugiej osoby, życzliwej, bliskiej oraz lekarskiej ze wsparciem psychicznym.
  Czy ktoś z Was czytał to? Co sądzicie o tym konkretnym tytule?