Recenzje tematycznie

niedziela, 16 lutego 2020

53) Śladami Leszego, czyli "Czas cieni" Magdaleny Zawadzkiej-Sołtysek

   Ach, co to była za przygoda! Magdalena Zawadzka-Sołtysek w drugim tomie "Śladów Leszego" pt. "Czas cieni" zafundowała czytelnikom zabawę na najwyższym poziomie. Jak to osiągnęła?
    Jest to książka z pogranicza fantastyki i obyczajówki. Mamy elementy świata nadprzyrodzonego i ludzkie dramaty, a wszystko ze sobą szczelnie powiązane. Czas akcji autorka osadziła w okresie wczesnego średniowiecza na terenie osady Krukowiec, leżącej nieopodal puszczy i bagien okalanych rzeczką Wesołą. 
   Główną bohaterką powieści jest Gniewicha, starsza matrona, pulchna, o kaczym chodzie i trudnym charakterze. Ma "złote palce". To najlepsza tkaczka w okolicy. Potrafi wyczarować prawdziwe cuda z materiałów dostarczanych z grodu. Życie z niej drwi, co rusz podtykając pod nogi kłody. Straciła męża, który zaginął gdzieś w puszczy, spotyka się z lekceważącym podejściem sąsiadów. Opryskliwość, złośliwość i samotność stają się jej fortecą, skorupą, w której się zamyka. Dla własnego spokoju. Mimo tego, gdzieś w głębi duszy wciąż przejawia iskierki człowieczeństwa, dobrego serca. W "Śladzie wody" pod swój dach przygarnia wioskowego głupka, młodzieńca niepotrafiącego mówić, a jedynie wydawać zwierzęce dźwięki, Korzenia. Daje mu dom, strawę i odzienie, a może przede wszystkim swoją uwagę. Nie ocenia go. Może stał się dla niej jak syn? Ich więź jest niezwykła. Jedno za drugim poszłoby w ogień, choć za żadne skarby świata by się do tego nie przyznali. Ponadto kobietę cechuje trzeźwe myślenie, zdroworozsądkowe podejście. Tam, gdzie inni tracą głowę, ona zachowuje zimną krew. Ocenia i analizuje. Rzadko podejmuje ryzyko, ale zdradzę Wam, że jak już się go podejmie, to ma smykałkę do krztyny szczęścia. Jest inteligentna, wie więcej niż sądzą jej sąsiedzi, bo uważnie obserwuje. Ponadto życie nauczyło jej tego i owego, a ona wyciąga z tego wnioski i nie popełnia ciągle tych samych błędów. Gniewicha to jedna z moich ulubionych postaci.
   "Czas cieni" przybliża nam też innych mieszkańców osady. Są to, jak już wspomniałam, Korzeń, rodzina cieśli oraz kowala, młoda wdowa Żywia, szeptucha Czarucha, żerca Dobrowit i jego gosposia Czajka oraz córka kowala Świstunka. Jest też mrowie pomniejszych postaci, lecz ich czas widocznie nastanie później na lepsze zapoznanie się z czytelnikami. Ach, zapomniałabym o najważniejsze bohaterce tej powieści. Koza!!! Tak, najprawdziwsza koza, Osetka, pupilka Świstunki i utrapienie wioski. Typowa mordoklejka, która ciągle musi coś mielić w pysku, nieważne czy słomę czy obrus. I nieważne gdzie. Potrafi dokazać. Jednak nie to czyni z niej ciekawą postać. Osetka umie odwzajemnić przyjaźń, troskę i poświęcenie. Na podstawie więzi kozy i dziewczynki autorka ukazuje siłę tego rodzaju uczucia, a przede wszystkim to, że zwierzę to członek rodziny, któremu również należy się szacunek.
   Bohaterowie swoją drogą, ale co z akcją? Sam tytuł serii "Ślady Leszego" wskazuje, że to Leszy gra główne skrzypce. Pisarka ujawnia jego ciemną stronę. Skłonny do psot, także tych odbijających się ciężką czkawką mieszkańcom Krukowca. Na wodnej pannie ich nieszczęścia się nie kończą. Ginie młody chłopak, a tymczasem w okolicy zaczyna grasować krwiożerczy potwór, któremu nie wystarczy tylko zwierzęca krew. Na okolicę pada blady strach, a wszystko to w tle magicznego czasu dziadów, gdy ma dojść do spotkania żywych i umarłych. Żerca swoje, ludzie swoje. Kto ma rację?
  Krew, zabójstwa, ataki bestii. To tylko wierzchołek góry lodowej. Czemu? Tak naprawdę każdy mieszkaniec osady boryka się z własnymi demonami. Przemoc w rodzinie, wstydliwe związki, niechciana ciąża, samotność, zdrada małżeńska, alkoholizm... Problemy świata minionego i współczesnego wcale tak bardzo się nie różnią. Magdalena Zawadzka-Sołtysek ukazuje je bardzo realnie. Jej opisy są bardzo naturalne, pełne prawdziwego życia. Upiory, które widzimy, często są w nas samych bądź przyzwalamy, by żyły, bo nie mamy siły lub nie chcemy przerwać ich działań.
  Ta książka pełna jest metaforycznych znaczeń, choć ukrytych pod niebanalnym humorem, wymyślnymi przekleństwami bohaterów, dynamiczną akcją i ciekawymi kreacjami bohaterów. Autorka pokazuje jakie jest życie i co w nim jest ważne, dla czego i kogo warto walczyć i się starać.
   "Czas cieni" ujmuje także warstwą językową. Swojskie imiona, nazwy świąt i sprzętu codziennego użytku, a przede wszystkim cudowna gwara. Od razu robi się cieplej na sercu, bo odnosi się wrażenie, że jesteśmy w domu, wśród swoich. Nie ma górnolotnych, pompatycznych i sztucznych wypowiedzi. Tu prym wiedzie naturalność. Najbardziej imponujące fragmenty pod tym względem to rozmowa Gniewichy z Żywią o koszmarach młodej wdowy i kłótnia Gniewichy z Jemiołem. Realne, bezpośrednie, nieco grubiańskie, ale właśnie tak reagują ludzie pod wpływem silnych emocji.
  "Czas cieni" to też świetnie opisy przyrody. Tu natura współgra z akcją i chyba podporządkowuje się zamyśleniom Leszego. Raz wydaje się łaskawa i dobrotliwa, innym - złowieszcza i niebezpieczna. Autorka tak plastycznie odwzorowuje świat, że czytelnik przenosi się do niego jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Odczuwa wiatr i chłód jesiennej zawieruchy, zimny deszcz na dwulicowych bagnach, ciepłe promienie słoneczne okalające twarz, podmuch wietrzyku na łące, trzask ognia, zapach podpłomyka i ciepłej strawy. Świat wykreowany przez Zawadzką-Sołtysek tchnie życiem, jest pełen barw, ale trzeba umieć je dostrzec nawet w drobnym geście czy szczególe otoczenia. Wystarczy uważnie obserwować.
   Główną zaletą książki jest jej słowiańskość. Rodzime stworza atakują z każdego zakątka. To nie tylko Leszy czy upiór, wąpierz czy rusałka, to także opiekunowie domowego ogniska jak domowik, który pilnuje spokoju swego obejścia, chroniąc go i swoich gospodarzy od złego. "Czas cieni" skupia się na obrzędzie dziadów, ale zdradza też podejście mieszkańców do uroków rzucanych przez ciężarne i sposobach ich odpędzenia, zasady walki z wąpierzem czy inną pomroką. Krukowiec oddycha słowiańskością, zapraszając do życia codziennego, społecznego, a nie tylko religijnego. Tu te aspekty przeplatają się, tworząc jednorodną całość.
   "Czas cieni" czyta się szybko i przyjemnie. To lektura wciągająca od pierwszej strony aż do ostatniej na dobrych kilka godzin. Potem czytelnik budzi się ze "snu" i dziwi się, że za epilogiem nie ma już nic więcej i znów musi czekać na kolejne tomy. To jedyny minus. Za krótka. Powieść nie tylko bawi, ale i uczy. O życiu, o przeszłości, o tym jak radzić sobie z problemami, o tym, że warto docenić naszych mniejszych przyjaciół, nie przechodzić obojętnie obok nieszczęścia drugiej osoby. Pokazuje życie wczesnośredniowiecznej osady na Słowiańszczyźnie ze wszystkimi wadami i zaletami. Ta książka ujmuje swoją autentycznością, tj. bohaterów, opisów, sytuacji. Jest książką, obok której żaden słowianofil nie przejdzie obojętnie. Warto, po stokroć warto!
   Autorka ma wiedzę i umiejętności, które potrafi przekuć w słowa lekkim piórem, czarując czytelników i zapraszając w podróż w minione czasy. Mam nadzieję, że będę mogła powędrować jej tropem jeszcze niejeden raz. "Ślady Leszego" to podróż na lata, zatem rezerwujcie sobie miejsca u Magdaleny Zawadzkiej-Sołtysek. Gwarantowane najlepsze miejsca i widoki, prawda życia przy niej zakole Was w oczy. Ruszamy ku przygodzie!
Sława!

niedziela, 9 lutego 2020

52) O magii lasu, czyli "Strażnicy Starego Lasu. Biała wieża" Grzegorza Gajka

   Często zastanawia mnie, czemu tak skrzętnie rozdziela się literaturę na kategorie wiekowe, choć pewne pozycje mają płynną granicę, bo są tak uniwersalne, że powinny podejść każdemu czytelnikowi. Jedną z takich powieści, moim zdaniem, są "Strażnicy Starego Lasu. Biała wieża" Grzegorza Gajka. Zalicza się ją do fantastyki młodzieżowej. Zgodzę się z tym pełną gębą, dodając magiczne "słowiańską", co do określenia "młodzieżowa" bym dyskutowała, bo w jej szuwarach odnajdą się i młodsze dzieci i całkiem dorośli ludzie.

   Przejdźmy jednak do rzeczy. O czym opowiada ta książka? O tym wszystkim, co dzieje się dookoła nas, ale przyobleczone w formę metafor, świetnych zwrotów akcji i nieprzeciętnych pomysłów. Nad Stary Las przybywa mlecznobiała mgła, niezależna od pory roku, dziwna, upajająca się zgnilizną, chorobą, złem... skrzętnie skrywająca swe tajemnice i atakująca florę oraz faunę bez ostrzeżenia, powoli zabijająca życie... Wśród mieszkańców kniei rodzą się domysły, co do jej pochodzenia. Najmędrsze głowy dedukują, że może wywodzić się od znienawidzonego plemienia ludzi, którzy niszczą to, czego się dotkną. Któż nie chciałby bronić swego domu? Społeczność lasu szykuje się do walki, zbroi i szuka sprzymierzeńców, lecz czy na pewno to ludzie są przyczyną mgły? Czy ich magia może być aż tak silna? Wiary temu nie daje leśny strażnik, samotnik, Lelek Olszybor, leszy. By wyjaśnić ową zagadkę, udaje się w podróż, do źródła. Po drodze natyka się na dzielnego i małego skrzata Fafkela, ludzkiego tropiciela i złodziejaszka Mojmira oraz leszą zielarkę Modraszkę, córkę jednego z władców Matecznika. W czwórkę będą starać się wyjaśnić owe tajemnicze zjawisko, sekret upadłych gwiazd oraz zagadkę odwiecznej walki dobra ze złem...
   Miejscem akcji powieści jest Stary Las, tzw. Pojezierze, dalekie krainy Północy, gdzieś w okolicach morza. Być może autor inspirował się topografią Polski i krajów skandynawskich. Swoje przypuszczenia opieram na nazewnictwie miejsc i bohaterów oraz opisach krajobrazu. Czas akcji jest bliżej nieokreślony, choć celowałabym na czas krótko przed lub na samym początku Wielkiej Wędrówki Ludów, gdyż wspomina się o początkowych migracjach ludzi ze Wschodu.
  Jednym z głównych bohaterów powieści jest wspomniany już leszy Lelek. To samotnik żyjący w Starym Lesie, będący jego strażnikiem przed złem wszelakim. Można by rzec, młodzieniec, lekko skonfliktowany ze swoją rodziną ze względu na poglądy dotyczące roli leszych, wojny i pokoju. Samodzielny, pracowity, troskliwy, wiecznie zamyślony. Nad wyraz dojrzały. Godny zaufania, lojalny, inteligentny. Poważny i biorący na swe barki więcej niż mógłby unieść. Mój zdecydowany faworyt. Mieć w Olszyborze przyjaciela to skarb.
   Ciekawą postacią jest także skrzat. Mały i niepozorny, przez co część osób w ogóle nie zwraca na niego uwagi. Bardzo odważny, nieco szalony, nieposkromiony, ale lojalny przyjaciel o umyśle pełnym niebanalnych pomysłów, często ratujących życie całej grupie. Fafkel to istota o ogromnym sercu.
   Mojmir to typowy ancymon, żywe sreberko. Pełen energii młodzieniec, wśród ludzi dobry myśliwy i tropiciel, lecz złodziejaszek, który musiał oddalić się od swoich. Zawsze gotów do działania, pomysłowy, nieugięty, dzielny, choć znający uczucie strachu przed złem. Za przyjaciółmi wkroczyłby w ogień bez chwili namysłu. Lubi działać spontanicznie.
   Kim jest Modraszka? W sumie jedyna kobieca postać silniej zarysowana w powieści. Młoda lesza i zielarka, świetnie znająca się na swoim fachu oraz magii, ostrożna, pracowita, gotowa walczyć o swoje priorytety, lecz z namysłem. Przyjaźń, miłość, rodzina - to jej podstawy. Gotowa bronić swoich racji. Pełna pasji.
   Ta czwórka jest niezwykła ze względu na łączącą ich przyjaźń. Pochodzą z różnych światów i środowisk, a mimo to potrafią ze sobą funkcjonować lepiej niż rodzina. To szczere i odwzajemnione uczucie, każdy z paczki poświęciłby życie dla drugiego. Siła ich przyjaźni jest porażająca i budująca zarazem. Właśnie takie osoby mogą ocalić świat, rozwiązać tajemnice, które dla innych są jedynie wytworem fantazji. Ich przyjaźń to broń i tarcza przed atakami zła. Ona ich scala i chroni. Bez niej mgła już dawno odniosłaby zwycięstwo.
   Na jednej osi fabuły Gajek umieścił przyjaźń, a na drugiej nienawiść. Wokół konfliktów międzygatunkowych narasta coraz większe napięcie, jeden nie dowierza drugiemu, strach podszywa codzienne życie, którego fundamenty zaczynają się kruszyć. Wrogiem może być człowiek, strzyga czy utopiec. Byle go pokonać. Jeśli niebezpieczeństwo nie zagraża domostwu, wygodniej się nie wychylać i nie interweniować. Nienawiść rodząca się z chciwości, żądzy władzy, nieporozumień, a nawet lęku. Właśnie to zagraża istnieniu Starego Lasu. Autor z wyczuciem wplótł ten klimat niepokoju do książki, przenosząc realne problemy do świata przedstawionego, wkomponowując go tak naturalnie, że trudno go odróżnić od prawdziwej ściany lasu. Dodaje to dreszczyku akcji, a jednocześnie zwraca uwagę na poważne problemy, również naszego, dorosłego świata.
   To powieść fantastyczno-słowiańska. Mamy tu pełno pomrok, które znamy z naszej rodzimej mitologii, m.in.: strzygi czy utopce. Odgrywają taką rolę, jaką im przypisano, są złe i stanowią spore zagrożenie. Ciekawostką jest przedstawienie licha o lisim ciałku, wielkich oczach i ogromnych, strasznych zębach. Sposób jego działania ukazany przez autora zaintrygował mnie. Świetnie rozegrane. Polecam przyjrzeć się temu, bo w literaturze rzadko można spotkać się z czymś takim. Pojawia się też element walki Białoboga i Czarnoboga, tu zwanych Pieśniarzem i Wędrowcem. Występuje też Żmij. Pisarz pokazuje, że pozory potrafią mylić, a niektórzy świetnie manipulują faktami dla własnej korzyści i trzeba uważać komu się ufa, bo można wyjść na tym jak Zabłocki na mydle. Naprawdę dobrze rozpisany wątek, objaśniający co nieco ze słowiańskich wierzeń. Ponadto pojawia się na moment Dobrochoczy. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach jeszcze go zobaczymy.
   Najmocniejszą i najbardziej urzekającą stroną tej książki jest obranie na głównych bohaterów leszych. Uwielbiam te stworzenia z naszej mitologii. Niektórzy ukazują je jako te złośliwe, plączące drogi ludziom, inni - humorzaste i niebezpieczne. Grzegorz Gajek pokazał je w dobrym świetle, jako obrońców i strażników lasu, rozważne i mądre istoty o ogromnym sercu, pełne pasji i miłości, gotowe do poświęceń, dzielne, odważne i troskliwe. Chętnie by się je wpuściło do swego domu i zaprzyjaźniłoby się z nimi. Świat widziany oczami Lelka i Modraszki nabiera barw i nowych znaczeń. Las przestaje być tylko miejscem spacerów, zbiorowiskiem drzew. To dom, ojczyzna, źródło życia, schronienie, azyl. Miejsce starej magii, możliwości odzyskania spokoju i wewnętrznej równowagi. Wystarczy tylko się przyjrzeć i wsłuchać takim jego elementom jak: świergot ptaków, szemrzące liście, poranna rosa, promienie słońca tańczące po źdźbłach trawy i płatkach polnych kwiatów, odbiciu nieba w toni jeziora czy rzeki. Zieleń lasu to życie, raj pełen obfitości. Ród leszych stoi na jego straży. I mimo groźnych legend jest łagodny i wyrozumiały. Dlatego szanuj to, co masz i kochaj to, co zastałeś. Nie niszcz i dbaj. Ach, znów popłynęłam... "Strażnicy Starego Lasu" to jedna z pierwszych powieści, które przeczytałam, umieszczająca leszych na pierwszym planie, przedstawiająca ich punkt widzenia, myśli, słabe i mocne strony. To mnie urzekło i zaczarowało. Całkowicie.
   Autor posługuje się bardzo klarownym językiem, choć nie wystrzega się archaizmów typu "drzewiej" itd. Nadaje to powieści posmaku historyczności i autentyczności. Każdy bohater posługuje się nieco innym językiem z charakterystycznymi dla siebie wtrętami i powiedzonkami. Styl jest plastyczny, obrazowy, pełen opisów, lecz tu Was zaciekawię, bo są one dynamiczne, przedstawiony krajobraz żyje i zmienia się jak mgła czy las. Sprawia to, że książkę wciąga się migiem. I tylko na końcu jedno wielkie zaskoczenie. "To wszystko?", szkoda, że tak krótko. Mam nadzieję, że drugi tom pojawi się już wkrótce.
   Nie można zapomnieć o formie wydania. Wydawnictwo Jaguar należy pochwalić zarówno za piękną okładkę z ilustracjami Piotra Sokołowskiego i wewnątrz - Witolda Vargasa (tak, kłania się Bestariusz Słowiański), piękny papier i bardzo czytelną czcionkę (dla młodszych czytelników i osób z wadą wzroku). Książka nie tylko będzie się pięknie prezentować na półce, ale i rozpali ciekawość nowego czytelnika już od pierwszej chwili. Widzicie to pełne nadziei spojrzenie Lelka z Sóweczką? Kto im się oprze? Na pewno ja nie dam rady. Zresztą, już przepadłam. A rewers to rozmarzona Modraszka w swoim żywiole. Genialne!
   "Strażnicy Starego Lasu. Biała Wieża" Grzegorza Gajka to książka niezwykła, owiana tajemnicą, zgłębiająca temat prawdziwej przyjaźni, przeznaczenia i sposobów rozwiązywania problemów w zgodzie z własnym sumieniem i wyznawanymi wartościami. Bogata fabuła, dynamiczna akcja, nietuzinkowi bohaterowie i świat osadzony w słowiańskich realiach powodują, że nie można oderwać się od czytania. Tu należy podkreślić rolę Lelka, w którym można zakochać się bez pamięci. To on odgrywa pierwsze skrzypce i sprawia, że brnie się w tę historię całym sobą. Polecam gorąco!