Recenzje tematycznie

sobota, 26 marca 2022

125) Przełamywanie tabu, czyli "Mogiłka" Agaty Kasiak

   W życiu są czasem takie sytuacje, które zaskakują, bywają nieprzewidywalne, praktycznie niemożliwe, a jednak. Wówczas rodzą się pytania, jak to się stało, jak do tego doszło, co mogło być przyczyną. Czasem takie wrażenie wywołuje również nasza własna reakcja lub bliskich osób. 

   Czymś co wywołało u mnie szok, a nawet zaskoczenie była książka, a raczej jej treść, a dokładniej "Mogiłka" Agaty Kasiak. To, co oferuje początek, a daje zakończenie całkowicie wybija z rytmu. Spodziewałam się czystego kryminału, a dostałam go z wkładką, mało spodziewaną, tj. z dozą dramatu i obyczajówki.

   Akcja powieści toczy się współcześnie na terenie Krakowa oraz małej wioski nad rzeką Mogiłką. Ta niewielka miejscowość doznaje wstrząsu, gdy zostaje znalezione ciało nastoletniego wisielca. Co mogło skłonić tego dzieciaka do tak drastycznego kroku? W internecie namierzono blog chłopaka, na którym znalazły się opisy wykorzystywania seksualnego. Pedofilem miał być jego nauczyciel historii. Ból, upokorzenie i głębokie niedowierzanie, że mogło dojść do takiej tragedii, właśnie tu, w tej szkole, w tej społeczności, a oprawcą okazała się osoba, której powierzono opiekę nad dziećmi. Tragedia. Sprawa wydaje się łatwa, ale coś jest nie tak, pewne elementy nie pasują. Jak to sprawdzić?

   Rodzeństwo wisielca postanawia rozpocząć dochodzenie na własną rękę, zaczynając od śledzenia oprawcy. Czy poradzą sobie? Co odkryją? Mogę zdradzić tylko tyle, że dostaje się rykoszetem prosto w głowę.

   Przedstawieni bohaterowie są rozpracowani do najmniejszych drobiazgów psychologicznych. Są kompletni, z krwi i kości, ich historie bolą i wywołują łzy. Tego nie da się opisać słowami. Ta powieść tylko udowadnia, że dzieciństwo kształtuje człowieka i ma na niego niebagatelny wpływ, a każda nieprzepracowana sprawa z tego okresu odbija się na dorosłym życiu, kładąc się cieniem na relacjach międzyludzkich. Niektóre z postaci to dorosłe kaleki emocjonalne, które dopiero uczą się odkrywać siebie, swoje potrzeby, manifestowanie ich, a przede wszystkim istnienie uczuć innych niż chęć przetrwania w niesprzyjającym środowisku i dogodzenia innym, siebie spychając na dalszy plan. Ich droga do poznania smaku szczęścia jest długa, pełna przeszkód i bolesna, ale warta tej ceny, by móc uzyskać wolność. Ta książka ujawnia jak wiele Weltschmerz ukrywa się w ofiarach przemocy domowej, jak wiele pomocy wymagają, a jak dużo miłości potrzebują, ale takiej zdrowej, bezinteresownej, ciepłej. Tacy ludzie mają wszelkie skłonności do popadania w uzależnienia, toksyczne relacje, powtarzanie błędów opiekunów, szukając własnej drogi, a nie mając prawidłowych wzorców. Ich świat to świat błędów, z których muszą wysnuć wnioski i odnaleźć siebie. Tu przydaje się ktoś z zewnątrz, obiektywny, kto nakieruje, podpowie, uraczy dobrym słowem i gestem, nie odrzuci na wstępie, a przygarnie, wspomoże i da nadzieję.

   Psychologiczne ramy tej książki są nie do przecenienia. To prawdziwa lekcja życia. Pozwala zajrzeć tam, gdzie nie ma się dostępu, zrozumieć ten cały proces i mechanizm działania od oprawcy do ofiary, od przenoszenia wzorców do życia, od nauki po wdrażanie jej w codzienność. Uzmysławia to jak niewiele rozumiemy, jak niewielką część życia dostrzegamy, jak mrok potrafi świetnie się chować i nami manipulować. 

   Wspomniałam o przemocy domowej, której bohaterowie doświadczyli w dzieciństwie. Była podszyta alkoholizmem dorosłego, a miała fizyczną i psychiczną postać, nie oszczędzała nikogo. Nie pomogła tez obojętność sąsiadów i późniejsze dogryzania dzieciaków. To zimno, niechęć do wtrącania się w nie swoje sprawy zniszczyła życie kilkorga osób. Myślę, że czytelnika zaskoczy cena tych nieprzepracowanych elementów z przeszłości. Każda przyczyna ma swój skutek. Nic nie dzieje się samo z siebie. Niestety.

   Molestowanie seksualne dotyczące dziecka-wisielca to jedno, ledwie wierzchołek góry lodowej. Co się działo podczas libacji alkoholowych w domu, gdy opiekunowi urwał się film? Co z "miłymi" kolegami? Jak traktowali dzieci przebywające w domu, czy małolata nie była kuszącym kąskiem? Czy tak skrzywione psychicznie dziecko nie stanowiło zagrożenia dla innych? Ofiary przemocy potrzebują pomocy, jeśli nie mogą otrzymać jej od bliskich, to powinny przyjąć ją od profesjonalistów, by móc udźwignąć przeżytą traumę.

   W "Mogiłce" pojawia się też motyw samobójstwa i morderstwa. Co pcha ludzi do takich czynów? Czemu idą w tę stronę, nie próbując inaczej rozwiązać problemu? Dlaczego nie rozmawiają? Czemu stawiają na siłowe rozwiązania, poddając się agresji i utraty kontroli nad swoim postępowaniem? Czy morderca działający w afekcie żałuje swego czynu? Co się dzieje z jego sumieniem?

   Tym tokiem rozumowania dochodzimy do kwestii sumienia, jak jest pojmowane przez bohaterów, jak działają wyrzuty sumienia, jak funkcjonuje ktoś z z poczuciem winy, kto uważa się za chodzące pasmo udręki i kłopotów. W tej powieści jest wiele odcieni tego, co uważa się za sumienie, od filozoficzno-religijnych po proste definicje. Każdy z nas może odnaleźć taką, która jest mu bliższa, która najlepiej oddaje jego poglądy. Książka tłumaczy czym jest fałszywe poczucie winy, samoobarczanie się czymś, noszenie winy innych na własnych barkach. Pokazuje jak wyrzuty sumienia mogą zjadać od środka i niszczyć. Króluje tu zasada, że prawda wyzwala, choćby najgorsza. Wówczas człowiek wyzbywa się łańcucha winy i może zacząć swobodnie oddychać.

   Każdy czyn, każda decyzja to wybór, który niesie ze sobą określone konsekwencje. Nie każdy poczuwa się do takiej odpowiedzialności i odwagi cywilnej, ale "Mogiłka" udowadnia, że warto kierować się zdrowym rozsądkiem i zachować silny kręgosłup moralny, nawet w chwilach zwątpienia, bo przynosi to słodkie owoce. Warto też zwrócić uwagę na to, że karma wraca do każdego, prędzej czy później, więc warto uważać na to, co się robi i jak postępuje.

   Czy dobro wraca? Na przykładzie Juliana i Marcina mogę odpowiedzieć twierdząco. Odnajdują się na życiowym zakręcie, w jednej z najtrudniejszych sytuacji, wspierają się, zyskują coś, czego wielu z nas nigdy nie doświadczy. W "Mogiłce" Agata Kasiak ukryła narodziny prawdziwej przyjaźni, bezcennej, bezinteresownej, pięknej. Młodzi mężczyźni mogliby zjeść ze sobą beczkę soli, a w ich oczach wciąż byłyby te same iskierki szczęścia. Zaufanie, wzajemny szacunek i gotowość do pomocy w każdej chwili to fundamenty ich relacji. Ujęcie tego tematu przez autorkę, uwagi narratora i treści między wierszami czynią tę powieść pod tym względem naprawdę wyjątkową.

   Miłość przedstawiona przez Kasiak ma różne odcienie. Od takiej skrzywionej między rodzeństwem, uległej i podporządkowanej po partnerską. W "Mogiłce" bardzo ważną rolę odgrywa wątek LGBT. Mamy tu dwie takie pary, jedną zdeklarowaną, ukazaną na tle społeczności miejskiej z pełną akceptacją bliskich oraz drugą - wzbraniającą się przed tym, bardziej platoniczną, borykającą się z brakiem tolerancji wśród otoczenia jednego z partnerów oraz pewnymi przeszkodami z punktu widzenia wyznawcy religii katolickiej. Książka przybliża perspektywę osób nieheteronormatywnych, pozwala spojrzeć od ich strony na reakcje społeczeństwa, odkrywanie własnego "ja" i ujawnianie go. O wiele łatwiej funkcjonować w przyjaznym środowisku niż takim, które ocenia po okładce i krzywdzi bez chwili głębszego namysłu.

   Warto też zwrócić uwagę na aspekt religijny, który odgrywa tu naprawdę ważną rolę i z biegiem czasu zajmuje coraz więcej miejsca. Jednak ma to swoje uzasadnienie w psychologii postaci. Kluczowe jest tu podejście pewnego Anzelma, który tłumaczy jak osoby LGBT mogą odnaleźć się na łonie kościoła bez poczucia winy i popełniania ciągłego grzechu. Jeśli ktoś wierzy, to jest to jakaś wskazówka i nadzieja na uniknięcie potępienia. Zresztą, nie tylko w kwestii miłości religia ma tu znaczenie. Powieść wskazuje jej działanie również przy odpuszczaniu win, oczyszczającej mocy spowiedzi i zawierzeniu się Jezusowi.

   Nie będę się tu rozdrabniać nad charakterystyką postaci, ponieważ jak już wspomniałam, są one jak puzzle dla zrozumienia fabuły. Zdradzając zbyt wiele, pozbawiłabym czytelnika radości odkrywania ich cech, szukania rozwiązania zagadki ich psychiki. Autorka krok po kroku, w różnych sytuacjach, nieraz bardzo skrajnych, ujawnia ich tajniki, wydobywa na światło dzienne nawet najbardziej bolesne wspomnienia i najskrytsze tajemnice. Ich historie przerażają i wzruszają. Nieraz łza zakręci się w oku, a w duchu wzbiera krzyk bezsilności, gdy czytelnik uzmysławia sobie, że do takich tragedii dochodzi codziennie na całym świecie, w domowym zaciszu, gdzieś za płotem, a może tuż za ścianą. Tym straszniej, gdy otoczenie o tym wie, ale nie reaguje, wynajdując na to setki wymówek. Czy głos sprzeciwu byłby słyszalny? Czy nie zostałby stłumiony?

   "Mogiłka" to lektura, która rozbudza w czytelniku ogrom emocji, doprowadzając go na skraj. Powoduje natłok myśli i refleksji nad własnym życiem, do przeprowadzenia tzw. rachunku sumienia, spojrzenia na pewne rzeczy z innej perspektywy. Zwodzi, dając trop, który prowadzi na manowce, a tam leży kolejna wskazówka.

   To kawał dobrej literatury, z którą powinni zapoznać się młodzi ludzie, by nie bać się swojej seksualności, trudnego dzieciństwa. Ta książka jest jak lustro, pozwala zmierzyć się z własnymi demonami, jednocześnie pokazując jak je pokonać lub chociaż oswoić. Tu nie ma gotowych rozwiązań, jedynie przykłady, z których można czerpać wnioski na podstawie wcześniejszej wnikliwej analizy.

   Agata Kasiak ma spory talent. Potrafi lekko i plastycznie pisać o arcytrudnych tematach, nie bojąc się pisać o swego rodzaju tabu społecznym. Przez tę powieść się płynie, pochłaniając kolejne strony, nie mogąc doczekać się rozwikłania kolejnej tajemnicy. Oprócz języka wpływają na to ciekawe kreacje bohaterów, niebanalny sposób prowadzenia fabuły, nieoczekiwane zwroty akcji przeplatane spokojniejszymi momentami etc. Nie sposób się tu nudzić.

   Powieści można zarzucić narzucający swój ogląd na podejście do chrześcijaństwa i podstaw tej religii. Po lekturze mam przesyt tego tematu na dłuższy czas, ale wynika to z moich osobistych poglądów. Jednak warto zwrócić uwagę, że to dość istotna kwestia dla, co najmniej, jednego bohatera, wręcz kluczowego. Ta problematyka tłumaczy jego perspektywę. Myślę, że "Mogiłka" może zagubionym i wątpiącym wskazać drogę powrotną do kościoła. Ważne jest to, że bohaterowie mają prawo wyboru i droga z krzyżem nie jest jedyną, słuszną i właściwą. 

   Podsumowując, polecam "Mogiłkę" Agaty Kasiak. To powieść kryminalno-obyczajowa z dramatem w tle. Jest lekturą ciekawą, pouczającą, pokrzepiającą, dotykającą naprawdę trudnych tematów, często obłożonych tabu, o których szerzej się nie dyskutuje, a szkoda, bo poruszane tu kwestie i nauka z nich płynąca, mogłyby uratować niejedno życie. Uważam, że warto zagłębić się w przedstawioną tu historię, ukazać ją szerszej publiczności. Na tej książce nic się nie traci, tylko zyskuje. Czemu? Każdy z nas ma swojego upiora i anioła znad Mogiłki, w którym sam się może przejrzeć.


PS Bardzo dziękuję za egzemplarz książki Pani Agacie Kasiak!

niedziela, 20 marca 2022

124) "Żmije" - Małgorzata i Magdalena Lewandowskie

   Inspiracja historią to nic złego. Można czerpać z niej pełnymi garściami, zwłaszcza w literaturze czy kinie. Tym większą radością są dla mnie książki, w których poukrywane są elementy powiązane z naszą rodzimą kulturą. Taką miłą niespodzianką było dla mnie tomiszcze pod tytułem "Witia. Drzewo wspomnień" sióstr Lewandowskich. Cudna powieść, pełna tajemnic, ważnych wartości i życiowych wskazówek, w dodatku z niezwykłym wilkiem i niedźwiedzicą w tle. Pierwszy tom zakończył się tak, że nie mogłam doczekać się dalszej części. I oto w końcu są, "Żmije"!

  Drugi tom "Drzewa wspomnień" to fantastyka inspirowana naszymi słowiańskimi korzeniami, wplątując w to nawet założenia geograficzne, tj. położenie Daboru i jego sąsiedztwo. Początek akcji ma miejsce na Wyspach, gdzie zostaje odnowione przymierze z Żeglarzami i ich magicznymi radczyniami - raganami. Młoda Witia realizuje swe pierwsze poważne zadanie, zdobywa sojuszników i oddala wizję upadku ojczyzny. Mimo to Hemar cały czas im zagraża, choć mają tam swoich agentów, lecz idzie Noc Dnia, a wraz z nią nowe niebezpieczeństwo... pobudka siły, o której nikt nie miał pojęcia, siły zmieniającej ludzi i pamięć, siły w rękach osoby, która powinna przepaść dawno temu... Czy to daborska ziemia, jej odwieczne demony, a może zmieszanie magii, Alwina wraca do sił, do życia, gotowa na wszystko, by zdobyć tron i władzę, a tym samym wolność, by dłużej nie ukrywać siebie i swojego daru, który dla pozostałych stał się przekleństwem.

   Droga do domu może być długa i męcząca, zwłaszcza dla dwunastoletniej dziewczynki, sieroty, na którą nałożono zbyt wiele obowiązków. Saja na Wyspach Trogen wykonała kawał dobrej roboty, lecz co dalej? Wróg nie spał, trzeba działać i zbierać siły, choć ciało odmawia posłuszeństwa, a umysł i przodkinie nakazują pełną mobilizację, w końcu wiek nie ma znaczenia. Witia to Witia. Dziewczę jest odważne, pełne energii, czasem zagubione, może nieco naiwne, ale o dobrym sercu, inteligentne, ciepłe. Saja to oddana przyjaciółka, zwłaszcza w stosunku do Mira i Skry, którzy się nią zaopiekowali, gdy została sama na świecie. Jej opiekun i jej wilk. Prawdziwa przyjaźń, bezinteresowna, na dobre i złe, na wieczność, na śmierć i życie. Na oczach czytelników nastolatka przeistacza się, dojrzewa emocjonalnie, może pod wpływem doświadczeń, może dzięki głosom Zaświatów. Wiadomo jedno - zaczyna więcej dostrzegać, czuć i rozumieć. Staje się jak młodsza siostra, o którą pragnie się zatroszczyć.

   Kobiecych bohaterek jest tu cała masa, każda z nich jest na swój sposób niepowtarzalna i wyjątkowa, choć większość pochodzi z rodu Drewian, rodu Sai. Przodkinie, Ałun, tańczące bliźniaczki, Bianka, ragany, zielarki... Każda z nich jest ważna, jej istnienie ma znaczenie, nie są narzędziem czy przedmiotem dla zaspokojenia pragnień mężczyzny. To kobiety z krwi i kości o wolnej woli, o niezwykłych historiach, dążące do realizacji własnych marzeń i celów, choć z reguły związanych z dobrem Daboru. Ich motywacje, uczucia - to wszystko ma znaczenie, autorki znakomicie oddają to w w ich kreacji psychologicznej, co do tego nie mam wątpliwości. Są elementem większej układanki, świata, życia doczesnego, minionego i przyszłego. A inne? Kraken czy Mańka, a nawet topielica Wisła mają własne opowieści do przekazania czytelnikom, wartości nadającej sens ich życiu. Nawet zła Alwina nie jest zła sama z siebie, jej zachowanie ma dużo głębsze przyczyny niż wskazują pozory.

   Pierwsze skrzypce grają kobiety, a co z mężczyznami? Większość tu przedstawionych to dzielni woje, zaprawieni w bojach. Na czoło wysuwa się Miro, odważny, pełen pomysłów, rozważny, inteligentny, prawdziwa ostoja w trudnych czasach. Pojawia się też mistrz szyku Rarogów, Mysław, odważny, zdyscyplinowany, niedowierzający własnym oczom i uszom na dziwy, które mają miejsce w Daborze, zwłaszcza dotyczące zielarek. Chłop jak się patrzy, ino nieco chłodny w obejściu, ale poza tym całkiem sympatyczny.

   Moim ulubieńcem od zawsze na zawsze jest Skra, uroczy, wspaniały, dzielny, niezastąpiony, oswojony wilk Mira. Prawdziwy przyjaciel na dobre i złe. Wyjątkowy. Pokazujący jacy mogą być przedstawiciele jego gatunku wobec ludzi, jak się zachowują w chwili zagrożenia, a jak - całkowitego rozluźnienia. Wspaniała kreacja!!!

  "Żmije" to nie tylko powieść o wspomnianej już przeze mnie przyjaźni. To także historia o roli tradycji, więzach rodzinnych, poświęcenia w imię bezpieczeństwa bliskich i ratowania ojczyzny, miłości nieznającej granicy śmierci czy to rodzicielskiej czy partnerskiej, tolerancji, radzenia sobie z nieznanym. Warto zwrócić uwagę na dzieci zimy, ich charakterystyczną fizjonomię, znaczenie w Daborze i tłumaczenie pochodzenia. Wspaniała lekcja dla współczesnych, że choroba to nie wyrok, a możliwość współegzystowania mimo wielu trudności. Ważnym wątkiem jest także związek Warsa i Sawa, pokazujący znaczenie tolerancji, akceptacji świata takiego, jakim jest, bez narzucania swoich reguł komukolwiek. Ważne, by każdy żył w zgodzie ze sobą, nie krzywdząc przy tym innych. A czy miłość dwojga dorosłych ludzi może kogoś ranić? Nie może, nikogo dojrzałego emocjonalnie. Pojawia się również wątek przemocy, nie tylko tej fizycznej, seksualnej, ale przede wszystkim psychicznej, uczynionej dziecku, który jako dorosły nie potrafi sobie poradzić z tym bólem, a w ryzach trzymają go tylko prawidła, zgodnie z którymi ma postępować, zgodnie z zaleceniami zielarek. To dowód na to jak straszni są ludzie, do czego są zdolni i jak bardzo potrafią skrzywdzić. Dlatego też zaufanie należy rozdawać przemyślanie, a małoletnich pouczać, by od obcych trzymali się z daleka. Tytuł być może odnosi się także do mściwej czarownicy, przekazując jak niebezpieczni są tacy ludzie, jak wiele zła mogą uczynić, nie licząc się z uczuciami innych i konsekwencjami swych poczynań.

   Na wstępie wspomniałam, że w "Żmijach" jest sporo elementów inspirowanych słowiańską kulturą. Dotyczy to m.in. wierzeń, np. w Żywię (choć w Daborze są tylko czterej bogowie, a Słowiańszczyzna ma ich wielu), istnienie stworów jak rusałki, topielice, utopce (tu lud wody), wodniki, wąpierze, strzygi, żmije - podniebne smoki, chmurnicy - płanetnicy. To też magia i wiara w moc szeptuch, zielarek i świętych gajów, ich niesłabnącą więź z naturą i matką ziemią, od której wszystko się bierze. To świat zgodny z cyklem wegetacyjnym flory i uzależniony od fauny. Warto przy tym zwrócić uwagę na aspekt polityczny. Dabor swym położeniem przypomina Polskę sprzed chrztu w 966 roku, z rodzimą wiarą, położony w sąsiedztwie Cesarstwa Hemaru - Niemiec z wiarą w jedynego, właściwego boga, którego kapłani nawracali siłą, a wyznawcy czasem popadali w fanatyzm jak były kochanek Alwiny, interpretujący pewne elementy przyrody jako łaskę lub przekleństwo swego boga.

   Ponadto warto zwrócić uwagę na życie toczące się w Daborze, od takich codziennych problemów po rozgrywki polityczne na najwyższym szczeblu. Cała panorama od A do Z. Ukazana codzienność wojów, polityków, przemytników, samotnych kobiet z dziećmi, służących, sierot etc. Drobiazgowość w ich przedstawieniu to nieoceniony walor przy poznawaniu tego świata.

   Bardzo podoba mi się pomysł Zaświatów i szczególnej więzi kobiet z rodu Drewian. O ileż by to ułatwiło życie rodzinne, móc czerpać z doświadczeń minionych pokoleń, ze zdobytej wiedzy... a życie po życiu zmienia całkowicie wydźwięk, bo zamiast wypoczynku oferuje ciągłą pracę na rzecz rodziny. Myślę, że to jedna z tych idei, które przesądzają o wyjątkowości tej powieści.

   Siostry Lewandowskie mają bardzo lekkie pióro, dzięki czemu "Żmije" czyta się jednym tchem, sama przyjemność. Lekki styl, plastyczne opisy, bogata kreacja bohaterów z mocnym psychologicznym podłożem, naturalne dialogi i zróżnicowany język postaci, charakterystyczne powiedzonka, sprawia, że powieść to historia autentyczna, żywa, pełna emocji, od radości do łez cierpienia. Niespodziewane zwroty akcji, wielowątkowość czy poważne problemy to spore urozmaicenie dla głównej osi fabuły. 

   "Żmije" to powieść fantastyczna ze słowiańskimi elementami, która wzrusza i poucza. Czasem wywołuje salwy śmiechu, czasem łez. Na swych kartach przywołuje żywoty barwnych postaci, które się lubi lub nienawidzi, które wzbudzają zaufanie lub niechęć, które odzwierciedlają nas samych...

   Historia Witii to historia nas samych, opowieść o życiu w drodze, poszukiwaniu swego miejsca i sensu życia, wierze w wyznawane wartości, nadrzędnych celach, którym warto się poświęcić. To powieść o przyjaźni, miłości, tolerancji, więzach rodzinnych, tym co naprawdę ważne.

   To ledwie drugi tom przygód młodej Sai, kończy się w nieoczekiwanym momencie, pozostawiając więcej pytań niż odpowiedzi, które nurtują czytelnika aż do głębi. Nie mogę się doczekać kolejnej części, kolei losu Mira i Skry.

   Polecam Wam "Żmije" z całego serca. Świetna lektura! Oby więcej takich książek na drodze czytelniczej spotykać!

niedziela, 13 marca 2022

123) O roli kobiety, tej, co wie, w społeczeństwie - "Wiedma" Moniki Maciewicz


 Ludzie działają schematycznie, myślą stereotypami. Czemu? Tak jest zdecydowanie łatwiej, nie trzeba samemu analizować, sprawdzać i zastanawiać się. Mechaniczne postępowanie upraszcza życie. Jednym tak, lecz innym sprowadza to piekło na ziemię. Każdy kto jakoś się wyróżnia, wychodzi przed szereg, bywa piętnowany, a dotyka to zarówno dzieci, jak i dorosłych. Wiek nie gra tu istotnej roli, choć warto zwrócić uwagę, że u tych najmłodszych psychika, odporność na ból oraz dystans do pewnych spraw dopiero się kształtują. Ilu nie wytrzymuje presji i ucieka? Ilu rezygnuje z siebie, by nie słyszeć raniących słów? Jak długo trzeba udowadniać, że jest się kimś wartym uwagi, że stereotyp to nieprawda? Czy w ogóle warto podejmować dyskusje z takimi ludźmi? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jedni poddadzą się sile argumentów, inni tak się zapieklą, że tylko iskry będą lecieć...

   Nasz świat nie jest prostą linią, ma wiele odnóg, skomplikowanych. Powstaje z tego ogromne, rozgałęzione drzewo, a każdy ludzki byt to jedna gałąź, która opowiada swoją historię.

   Podobną tematykę podejmuje w swej książce Monika Maciewicz pt. "Wiedma". To słowiańska powieść fantastyczna osadzona w początkach X wieku na obszarach leżących przy rzece San. Wymieniono w niej kilka nazw miejscowości, m.in. Przemyśl, Żmigród, Tyrawa Solna. Wspomniane zostały także nazwy plemion: Wiślan, Lędzian oraz Madziarów przybyłych z Panonii. Wynika z tego, że na ziemiach obecnej Polski Polanie jeszcze nie zdobyli przewagi nad pozostałymi, a zatem wciąż istniał system plemienny. Można tu również napotkać drobną wskazówkę co do czasu akcji, a mianowicie informację o upadku Wielkich Moraw.

   "Wiedma" opowiada o losach młodej dziewczyny, Biwii, która zrządzeniem losu, staje się uczennicą miejscowej wiedźmy, tym samym przyjmując na siebie wszelkie związane z tym konsekwencje. Jej droga usiana jest przygodami i cierniami, lecz dokąd ją zaprowadzi?

   Dziewczę jest wyjątkowe, a jej nauka u wiedźmy nieprzypadkowa, ponieważ ma brata bliźniaka. Ma wrodzone zdolności do wiedźmowania, szybko i łatwo idzie jej zapamiętywanie roślinnych tajemnic, poznawanie arkanów zaklęć i rytuałów. Uczy się także szanować i rozpoznawać mieszkańców niewidzialnego świata dla ludzkiego oka. Stara się, pomaga, ale i zadaje pytania, na które czasem uzyskuje odpowiedź dopiero po dłuższym czasie. Bywa pełna sprzeczności, potrafi kochać i nienawidzić, chcieć i nie chcieć w tym samym momencie. Powoduje to w niej narastanie wątpliwości i rozterek, choć bliscy starają się jak mogą, by ułatwić jej wybór. Jest szczera i otwarta, gotowa nieść pomoc każdemu. Potrafi kochać całym sercem, zdobyć prawdziwą przyjaźń i utrzymać ją przy sobie. Choć los ją doświadcza, idzie przed siebie i nie poddaje się, walczy.

   Wbrew swemu młodemu wiekowi, wbrew złym spojrzeniom i cierpieniu jest silna, choć wiele ją to kosztuje. Poznaje życie od tej ciemnej strony. Nie dostaje nic za darmo, wszystko okupuje sporym wysiłkiem i ciężką pracą. Ze swoich błędów potrafi wyciągnąć wnioski, by nie powtarzać ich w przyszłości. Na oczach czytelnika dojrzewa, od dziecka po dorosłą kobietę, od domu rodzinnego po samotne wędrówki po niebezpiecznych terenach. Biwia jako wiedźma walczy z przeciwnościami losu. Ludzie się jej boją, jej umiejętności i wiedzy, konotacji z magią i stworami. Warto jednak zaznaczyć, że część osób darzy jej profesję szacunkiem, choć podszytym lękiem.

   Biwia to niejedyna postać kobieca wysuwająca się na czoło fabuły. Warto zwrócić uwagę na Starą Wiedmę oraz Caryczkę, ich historie i życie pełne trudnych doświadczeń, które czytelnik poznaje powoli, krok po kroku, wielu spraw tylko się domyślając. To nauczycielki naszej wiedźmy, które ją kształtują i wychowują niczym matki. Przekazują swoją wiedzę nie tylko o profesji, ale i o życiu, stając się nieświadomie drogowskazami. Tłumaczą, informują i przestrzegają. To silne kobiety, które stały się nieugięte, harde i pewne siebie. Są niezależne, z reguły żyją same, choć poświęcają swe życie na pomaganie innym, opiekę nad borem etc. Mogą być poczytane za wzorce dla feministek. Silne, wiedzące czego chcą, idące własną drogą, walczące w pewien sposób ze stereotypem roli kobiety w społeczeństwie.

   Mężczyźni w "Wiedmie" są towarzyszami kobiet, tak jak Miłosz, Żegota czy Bartus. Jedni są obok, pomagają, inni - czyste zło i niebezpieczeństwo. Męski świat to władza, dominacja, siła, tężyzna fizyczna, ale również obrona słabszych, np. w przypadku wojów. Kształtują świat i wyznaczają jego rytm.

   Postacie w powieści są głęboko przemyślane, np. dojrzewanie Biwii, wpływ Starej Wiedmy i Caryczki, relacja naszej panny z pewnym jegomościem, przemiana Bartusa, podejście rodzinnego sioła młodej wiedźmy do niej po obraniu przez nią nowej drogi. Ludzie zmieniają się pod wpływem innych, nowych doświadczeń, po traumatycznych przeżyciach. Instynktownie działają schematami, niewielu potrafi iść pod prąd i myśleć samodzielnie. Tak jak w przypadku Jarowara wpływ na to ma wychowanie. Monika Maciewicz zamyka na kartach swojej książki skomplikowane relacje, niełatwe charaktery i pełne emocji zwroty akcji.

(Piękny szczegół wydania)

 "Wiedma" to powieść nie tylko o silnej kobiecie. Przedstawia siłę prawdziwej przyjaźni, np. Miłosz, Biwia i Damroda czy młode wiedźmy. Pokazuje znaczenie gościny i wdzięczności jak w przypadku chaty spod Żmigrodu, udowadnia siłę wiedzy wiedzących kobiet, gdy wokół pełno rannych i umierających. Ukazuje czym powinien kierować się dobry władca, który chce być poważany nie tylko za swą władzę, ale dokonania i podjęte decyzje, gdzie kluczowe znaczenie ma zdroworozsądkowe podejście, nienarażanie życia poddanych i szacunek wobec przeciwnika. Jak świat światem ludzie walczą o terytorium, złoża i bogactwa, ale ci stojący na czele muszą doceniać i przewidywać posunięcia wroga. Jak najwięcej zyskać przy jak najmniejszych stratach. Powieść też dotyka tematu miłości m.in. rodzicielskiej, braterskiej i partnerskiej. Każda relacja jest inna, zmienia się i ewoluuje. Każda wymaga czasu i cierpliwości, wzajemnego zrozumienia i szacunku. Ta nić gdzieś po drodze może się urwać, choćby ze względu na jedną ze stron (np. Bartus i Biwia, Miłosz i jego ukochana), ale animozje zawsze można spróbować wyjaśnić, nawet te dawne, by zakończyć waśnie. Często wspominam o szacunku, ale jak przedstawia autorka, jest on niezwykle ważny w międzyludzkich relacjach, jest fundamentem, na którym można budować inne uczucia.

   Powieść Maciewicz to również dobre studium życia codziennego we wczesnym średniowieczu. Przedstawia trudy życia na wsi i w mieście, w czasie pokoju i wojny, w zwykłe dni i podczas świąt. Ukazuje m.in. zdobywanie mięsa w borach, zbieranie ziół, rąbanie drwa, prace polowe, spławianie rzeką tratw z załadunkiem, handel barterowy, a nawet wytwórstwo. Pisarka zwraca uwagę na wiele szczegółów, które mogą umknąć. Dzięki temu książka zyskuje na autentyczności, a czytelnik bezwiednie poszerza swą wiedzę. 

   Życie to nie tylko codzienność, ale i sfera sacrum. To składanie ofiar podczas Dziadów dla przodków i bliskich, obchodzenie tryzny, przejście z dzieciństwa do dorosłości, oddawanie czci bogom w gajach, dbanie o te święte miejsca, obchodzenie, np. Jarych czy Szczodrych Godów, Święta Plonów oraz zwyczaje z nimi powiązane. Czytelnik ma okazję poznać od kuchni życie przodków, ich uroczystości i sposoby świętowania. 

   Święta to też i wiara. W powieści pojawia się m.in. Perun, Mokosz, Strzybóg, Jaryło, Swaróg, Świst, Poświst, Lel i Polel. Z demonów wymienione są np. latawce, chmurnicy, utopce, wodniki, kikimory, wąpierze, polewiki, bieda, Leszy oraz Żmij. Ludzie ich nie widzą, ale się ich obawiają i odczuwają skutki ich działań. Łącznikiem są wiedźmy i osoby obdarzone "szóstym zmysłem", widzący ten nadprzyrodzony świat, wpływający na nasz. Bogów ludzie czczą, składają im ofiary, mają swych opiekunów, z którymi są szczególnie związani, czy to przez wykonywany zawód, miejsce zamieszkania, imię albo znaki będące na ich ciele. Ze stworami ludzie wolą żyć w zgodzie, zwłaszcza tymi zamieszkującymi gospodarstwo domowe i jego sąsiedztwo, zostawiając im nieco ze stołu. Udając się w podróż lasem, rzeką czy górami składa się ofiary o pomyślność przeprawy. Słowianie chcą mieć po swojej stronie byty silniejsze od siebie. Dziwić się im nie można. W powieści występują też szczególne miejsca jak owe gaje, ostrowia, drzewa, góry (Łysa Góra) etc., w których kontakt z siłą wyższą był łatwiejszy, bardziej doniosły. Wystarczy wspomnieć o świętym dębie rażonym piorunem, który tłumaczy się jako połączenie Peruna z Mokosz, matką płodnej ziemi. 

   Autorka sporo miejsca poświęca opisowi duchowości naszych przodków, które jest nie tylko tłem fabuły, ale gra ważną rolę w życiu głównej bohaterki, decydując nieraz o losie całych osad. Pokazuje to jako element scalający, wyznaczający bieg czasu, swego rodzaju kalendarz.

   "Wiedmę" cechuje lekki i przyjemny styl, archaizowany język (znaczenie pewnych słów łatwo wywnioskować z kontekstu lub korzystając z przypisów). Występuje tu bogactwo opisów i naturalność dialogów. Fabułą jest ciekawa, akcja wartka, lecz wyważona. Każde zdarzenie ma swój czas. Bohaterowie przyciągają swoją historią. Czego chcieć więcej?

   Dla mnie powieść Moniki Maciewicz to podróż w przeszłość do naszych przodków, swoisty wehikuł czasu. To zaproszenie do poznania ich codzienności, zwyczajów i tradycji. To możliwość wniknięcia w ich wierzenia. To również zawarcie znajomości ze stworami typu wodnik, mamuma, rusałka, Leszy czy Żmij. To szansa na pogłębienie wiedzy o wczesnośredniowiecznej Słowiańszczyźnie. 

   Podsumowując, uważam, że to książka przede wszystkim dla osób zainteresowanych szeroko rozumianą słowiańskością oraz poszukujących silnych kobiecych sylwetek na przestrzeni wieków. Ta pozycja, mimo poruszania niełatwych tematów, odpręża, dodaje otuchy. Jest pouczająca. Jakby wyjęta z ust bajarza. Naprawdę dobra!

niedziela, 6 marca 2022

122) O Wędrówce Ludów, czyli "Wisznia ze słowiańskiej głuszy" - Aleksandra K. Maludy

   Jak to w życiu bywa, nie każdego i nie wszystko w życiu się lubi, choć do części z takich zachowań skłania nas zasłyszana opinia, a ile w nich prawdy? Z reguły jest tak, że w każdej historii jest ziarnko prawdy, ale lepiej samemu sobie wyrobić zdanie.

   Nie inaczej jest z książkami. Jednym przypadnie do gustu, innym - nie. Może to być zależne od stylu autora, od charakteru lektury, fabuły czy nawet kreacji bohaterów. Prawie trzy lata temu miała premierę "Wisznia ze słowiańskiej głuszy" Aleksandry K. Maludy. Wówczas skusiłam się na jej zakup, recenzje były albo "zachwycająca" albo "przeciętna". Na mojej półce przeleżała ponad dwa lata aż w końcu dojrzałam do tego, by do niej sięgnąć. I powiem Wam, że jako historyk nie żałuję ani trochę, że w końcu ją pochłonęłam, ale po kolei.

   Akcja powieści toczy się we wczesnym średniowieczu na obszarze Europy Środkowo-Wschodniej i Południowej. Słowiański gród rodu Szeligów, leżący nad Dnieprem, zostaje napadnięty przez Awarów, choć dosłownie chwilę wcześniej groziła mu napaść ze strony gromady Hunów. Wspólny wróg łączy. Epoka Attyli jest już ledwie wspomnieniem, a waleczni Awarowie niosą spustoszenie. Czas niewoli, a wraz z tym pełna przygód droga przez ziemie przyszłej Rusi, Polski i Bizancjum.

   Główną bohaterką książki jest Wisznia, którą poznajemy jako młode dziewczę zdane na łaskę i niełaskę swego ojca, a później innych mężczyzn, którzy traktują ją przedmiotowo. Trudne dzieciństwo, młodość i nie lepsze życie dorosłe. Wyzwania zarówno natury psychicznej jak i fizycznej, by przeżyć okres niewoli, dalekiej wędrówki i walki o każdy dzień, by przetrwać. Złamana przez doświadczenia, gubi dziecięcą radość, staje się zimna, wyrachowana, twardo stąpająca po ziemi. Może być postrzegana jako pozbawiona jakiejkolwiek empatii, zafiksowana na tle władzy i własnych korzyści. Jednak w środku drzemie ogromna siła scalająca ocalałych, którą przykrywa maska. Pod chłodem kryje się niezaspokojona potrzeba miłości, uzewnętrznienia radości. Natomiast należy zwrócić uwagę na jej wewnętrzny ból, z którym nie umie sobie poradzić, nie może znaleźć ujścia. Podsumowując, to postać o bolesnej historii, a w wyniku tego, skomplikowanej osobowości. Myślę, że nie zawsze daje się lubić, choć czytelnicy powinni chociaż spróbować ją zrozumieć, ponieważ jest głosem kobiet z odległej przeszłości, ale o tym będzie jeszcze mowa.

   Parą wzbudzającą największą sympatię jest wg mnie Jaga i Wilk, czyli wioskowa znachorka, zielarka, wiedząca i kowal, cieszący się poważaniem oraz szacunkiem wśród swoich i lokalnych społeczności. Dla każdego pobratymca znajdują czas, ciepłe słowa i radę. Nie poddają się tak łatwo, walczą z przeszkodami, stają na wysokości zadania. Mimo niełatwej przeszłości, pozostali otwarci, pełni ufności w bogów i ich postanowienia, choć nieraz zdarza się im dopomóc gromadnej doli. Są jak ukochani dziadkowie czy najlepsi przyjaciele, na których zawsze można liczyć.

   Wręcz odwrotne uczucie wzbudza Stary i jego synowie. Są wzorowani na archetypie dominującego mężczyzny, który lubi władzę, bogactwo i przemoc. Prezentują to, co kiedyś było normą, a dziś jest szeroko piętnowane. 

   Przedstawionych postaci jest cała masa, każda o innym charakterze, innej historii. Jedne są epizodyczne, inne goszczą na dłużej. Autorce trzeba przyznać, że świetnie rozpisała między nimi role w związku z fabułą. Główni bohaterowie mają głębszą warstwę psychologiczną, inni - ledwie zarysowaną. Wiele można wyczytać między wierszami, a tu wyobraźnia czytelnika działa bez ograniczeń. 

  Na pierwszy plan wysuwa się wątek kobiecy, rola i znaczenie w patriarchalnym społeczeństwie, świetnie ukazany na podstawie rodu Szeligów - od wolnej osady, niewoli po kres żeńskiej samodzielności. Zgodnie ze stereotypowym podejściem kobieta ma zaspokajać męskie potrzeby, rodzić dzieci i dbać o domostwo, mężczyzna to pan życia, który ma głos decydujący we wszystkim. Jeśli coś mu nie pasuje, ucieka się do przemocy, na którą tak naprawdę nikt nie reaguje, bo boi się konsekwencji. Bunt przeciw takiemu traktowaniu, próba usamodzielnienia się, zbudowania kobiecej wspólnoty - spotyka się z niedowierzaniem, wyśmiewaniem, podważaniem wartości i racji bytu. We wczesnym średniowieczu postawy feministyczne prawdopodobnie były czymś oderwanym od rzeczywistości, wyjątkami, stąd legendy od starożytności o niezłomnych Amazonkach, lecz czy przez wieki coś się zmieniło? Powieść A. K. Maludy ukazuje problem traktowania kobiet na przykładzie rodu Szeligów (na przestrzeni kilkunastu lat). Spotykamy tam gwałty, przemoc fizyczną i psychiczną, porzucanie ciężarnych, odrzucanie niepełnosprawnych, uzależnienie emocjonalne od partnera, problemy natury psychicznej wśród ofiar przemocy, brak wiary w siebie, odrzucenie dziecka z gwałtu... Każda kobieta przedstawiona na kartach tej książko to oddzielna historia, pełna wzniesień i upadków, trudnych chwil, zwątpienia, bólu i cierpienia, które zmuszają do głębszej refleksji nad tym, co było, a co jest. Te problemy nie zniknęły, pomimo, że od prawie wieku kobiety mogą cieszyć się większą swobodą, równym traktowaniem wobec prawa, lecz walka wciąż trwa, by przestać się bać oprawców, niesprawiedliwości i brać życie pełnymi garściami bez strachu.

   Jednak by nie mieszać mężczyzn z błotem, autorka przedstawia dwóch takich, którzy mogą być brani za wzór. Mianowicie chodzi o wspomnianego już Wilka oraz Huna, Ruę, dobrego, czułego, odpowiedzialnego, wyrozumiałego, gotowego do walki o szczęście swych bliskich, prawdziwe wsparcie i kompana podróży. Postawa jednego i drugiego przywraca nadzieję, że gdzieś tam jeszcze są ci prawdziwi mężczyźni, niewypaczeni przez swą fizyczną dominację i stereotypowe podejście do płci.

   "Wisznia ze słowiańskiej głuszy" to także dobre studium z życia codziennego wczesnośredniowiecznej osady, od organizacji życia w domu, pracę na roli czy chowu zwierząt po elementy obronne. To powieść, ale bardzo ciekawie i szczegółowo ukazuje czytelnikowi ową codzienność, w sposób nienachalny, który mimowolnie pozostaje w pamięci. Zwraca uwagę nawet na rodzaje potraw, sposoby ich przyrządzania, analizę rytuałów religijnych, sposoby budowania domostwa (domy półziemiankowe a tzw. długie domy), strategie i zasadzki na wroga, okres wegetacyjny roślin i przygotowanie do zimy. Wg mnie cała spiżarnia informacji i inspiracji.

   Wspomniałam, że jako historyk bardzo doceniam tę publikację. Mimo iż jest to powieść, to mocno czerpie z historii jako nauki. Obok inspiracji legendami (o Popielu, Kraku i Wandzie, postrzyżynach u Piasta Kołodzieja, Smoku Wawelskim etc.), które moim zdaniem są bardzo zgrabnie wplecione w fabułę, pojawiają się fakty historyczne (koniec państwa Hunów, wędrówka Awarów, państwo Samona, bitwa wojsk awarsko-słowiańskich pod Konstantynopolem, osada Truso). Są to elementy spinające fabułę, wokół których toczy się życie Szeligów. Układają się one naturalnie, pasują do siebie niczym w zegarku. Tik tak, akt za aktem, miele koło czasu. Wyśmienita podróż w czasie przez obszary słowiańskie i bizantyjskie. Historia jest tu tylko inspiracją poddaną fantazji autorki. Czy tak mogło wyglądać życie w tamtych czasach? Czy ludzie mogli borykać się z takimi problemami? Owszem.

   A. K. Maludy w lekki sposób przy użyciu klarownego języka przedstawia czytelnikowi świat wczesnego średniowiecza na przykładzie pewnego słowiańskiego rodu, prezentując realia ówczesnego życia, problemy codzienności, jednocześnie zahaczając o wątki tak aktualne jak feminizm, przemoc w rodzinie, znaczenie stereotypu w społeczeństwie i próba obalenia go. Pisarka podejmuje trudne tematy, nie boi się kontrowersji, ukazuje życie takie, jakim jest, gdzie to nie tylko dobra zabawa, ale walka o przetrwanie. Przedstawia jego brutalne strony, świat we wszystkich jego szarościach. Świat, jakiego unikamy, przed jakim chcemy uciec. Prawda jest taka, że te pozory kiedyś runą, a ludzie spojrzą temu prosto w oczy.

   Powieści można zarzucić brak spektakularnego punktu kulminacyjnego, jednej wyrazistej pary protagonistów, wystąpienia wątków nadprzyrodzonych (wizja od bogini, pojawienie się dusz przodków), skupienia się głównie na kobietach, brutalności pewnych scen, ale taki ma ona charakter. Tym się wyróżnia. To, co dla jednych jest wadą, dla innych będzie zaletą.

   "Wisznia ze słowiańskiej głuszy" A. K. Maludy to powieść obyczajowo-historyczna z małymi elementami fantasy. Moim zdaniem przeznaczona dla nieco starszego czytelnika, który będzie w stanie zrozumieć świat przedstawiony, jego problematykę i odniesienia historyczne oraz legendarne. To książka poruszająca delikatne tematy, ale jakże ważne i współcześnie. To opowieść o kobietach walczących o życie dla siebie i swoich dzieci, o przetrwaniu koszmarnego gwałtu i niewoli, o walce z męską przemocą, o swoje miejsce w społeczeństwie, o byciu słuchaną i rozumianą, o siebie, o własne ja.

   Uważam, że z tą powieścią powinna zapoznać się każda kobieta. Pozwala nie tylko głębiej zanurzyć się w historii, kobiecej psychice, ale i zrozumieć z czym borykamy się od wieków. Czy istnieje złoty środek? Myślę, że autorka podsuwa nam pod nos rozwiązanie - Jagę i Wilka. Świetna lektura godna polecenia.