Są książki, o których można opowiadać godzinami. Są takie, które na to zasługują, ale brakuje na to słów, choć są nimi usłane. I właśnie takie jest "Ministerstwo Niezrównanego Szczęścia" Arundhati Roy.
Ta książka otwiera oczy na świat, który jest gdzieś tam, poza bezpiecznym
domem, gdzieś z dala od względnie spokojnej Europy, na drugim końcu
świata, gdzie żyją ludzkie bestie dopuszczone do władzy, które
rozkoszują się cierpieniem słabszych, odnajdując w tym dziką rozkosz. To
powieść, która otwiera oczy na prawdę, ludzką naturę, wyzbytą resztek
człowieczeństwa, na brak poszanowania godności drugiej osoby, na problem
z dostępem do lekarza i edukacji, sprawiedliwych sądów i nieprzekupnych
policjantów, z przestrzeganiem prawa... bo ci, którzy powinni stać na
jego straży, sami je łamią, jako pierwsi, a ich ofiary znikają,
rozpływając się w powietrzu, jakby nigdy nie istniały... Świat jest
okrutny i pełen cierpienia, niesprawiedliwości, istne piekło, które
ludzie sami sobie zgotowali...

Akcja powieści rozgrywa się w Indiach, skupiając się głównie na obszarze Delhi i obszarze całego Kaszmiru, choć pojawiają się wątki związane z Keralą, Tamilnadu i Telanganą. Czas jest niezwykle rozpięty, bo od połowy XX wieku do czasów nam współczesnych. Nie ma tu jednego głównego bohatera, jest ich cała chmara, a każdy ma swoją własną niezwykłą historię do opowiedzenia. Chwała autorce za to, że wzięła na cel niższe kasty, osoby z marginesu społecznego, wymykające się standardom. Dzięki temu czytelnik może wejrzeć w głąb Indii, tych prawdziwych, choć brutalnych.


Wątków mniejszych i większych jest tu od groma, każdy porusza jakiś ważny temat. Autorka wie o czym mówi i wie jak to robić. Każde opowiadanie ma swój niepowtarzalny styl, każdy bohater własną osobowość, historię, język i sposób dzielenia się emocjami z otoczeniem. Czasem ta różnorodność może przytłoczyć, a nawet zniechęcić, dlatego "Ministerstwo Niezrównanego Szczęścia" trzeba dawkować, powoli, ale ze zrozumieniem, bo wszystkie wątki łączą się w czytelną całość dopiero na samym końcu, co pokazuje kunszt pisarki. Niełatwa to lektura, więc pisanie jej musiało być znacznie trudniejsze, ale ta książka broni się sama.
Powieść pomimo poruszania tak trudnych tematów, jednocześnie ukazuje siłę przyjaźni i miłości, siłę rodziny z wyboru, jaką stworzyła Andźum. Pozwala ona wierzyć, że mimo problemów i nieprzychylnego otoczenia można wstać rano i odnaleźć w tym sens, tego trzeba chcieć i ciężko pracować na własne szczęście, choć ulotne.
"Ministerstwo Niezrównanego Szczęścia" to lektura dla wytrwałych, niebojących się trudnych tematów i zmierzenia się z nimi. Pozornie Arundhati Roy przedstawiła Indie, ale w innych zakątkach świata dzieją się podobne rzeczy. Ukazała naturę ludzkiej bestii pozbawionej empatii i współczucia, gdy sięga po władzę i konsekwencje tego, zatrważające, lecz oprzytomniające. Czemu? Bo doświadczenia I i II wojny światowej nie należą do przeszłości, ich widmo może powrócić w każdej chwili, więc walczmy o pokój i wzajemne poszanowanie. Historia uczy, więc wyciągajmy z niej wnioski. "Ministerstwo Niezrównanego Szczęścia" otwiera szeroko oczy na piekło, które sami sobie tworzymy za życia...