Mijają równo dwa lata od mojego ostatniego posta. Dwa lata od ostatniej recenzji. Dwa lata od narzucania sobie tempa czytania i pisania. Ilu osobom brakowało mojej pisaniny?
1,5 tygodnia temu na targach książki spotkałam jednego z moich ulubionych autorów, a jakże!, słowiańskiej fantastyki, który dał mi motywację do powrotu, do pisania, do dalszego szkolenia pióra. Dziękuję Ci za to!!!
Obecnie czytam niespieszne, starając się delektować lekturą (chyba właśnie to słowo najlepiej oddaje ten stan). Może stałam się nudna, ale Słowiańszczyzna i Egipt w sercu dalej mi grają, po to sięgam najczęściej. Poza tym historia i wierzenia naszych przodków stały mi się wyjątkowo bliskie, ważne. Ta początkowa przygoda z literaturą wytyczyła mi nową ścieżkę. Czy tak miało być? Myślę, że moja Dola maczała w tym swoje palce ;)
Te dwa lata nie były czasem zmarnowanym. Poświęciłam go w większości na budowanie drzewa genealogicznego mojej rodziny zarówno po mieczu, jak i po kądzieli. Ile zagadek udało mi się rozwiązać, ale jeszcze więcej stanęło przede mną. To tylko udowodniło mi, że historia to pasja, ścieżka życia, z której nie idzie zboczyć, bo ona zawsze wraca. Czy skończyłam swoją pracę? Zabawa w genealoga nigdy się nie kończy, bo ciągle wyskakuje coś nowego, pojawiają się pomysły na nowe źródła pozametrykalne, coraz więcej rzeczy jest udostępnianych w internecie, a równie odważnie pisze się do poważnych instytucji państwowych o przodków. To nie jest zaprzeszłe i zapomniane, nasi przodkowie żyją w nas, a ta "zabawa" przywraca ich imiona i istnienie do życia. Tamten czas dał fundamenty pod naszą teraźniejszość. Tamte doświadczenia zbudowały nasze rodziny i wpłynęły na nas.
Może jeszcze kiedyś tu wrócę z recenzjami, a może kiedyś odważę się na coś swojego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz