Recenzje tematycznie

piątek, 16 lipca 2021

98) O słowiańskości inne ujęcie - "Ten Zły" Natalii Dziadury

 Książka książce nierówna tak jak gatunek gatunkowi czy autor autorowi. O gustach się nie dyskutuje, nie powinno porównywać się lektur z dwóch różnych światów, można jedynie powiedzieć jakie wrażenie wywarła na czytelniku, czy się podobała i czy jeszcze się kiedyś do niej wróci.
   Natalia Dziadura wybrała sobie na debiut gatunek literacki cieszący się skrajnością opinii, tj. jedni go uwielbiają, inni - nienawidzą. Erotyk czy też raczej powieść erotyczna powinna mieć ręce i nogi, czyli ciekawą fabułę usianą wątkiem właściwym. Ilu ludzi, tyle zdań. Można czytać dla wzruszenia, zabawy itd. Każdy powód jest dobry, bez dwóch zdań, dlatego już na wstępie zaznaczam, że nie wolno stereotypowo klasyfikować według jakiegoś kryterium przed poznaniem treści, bo można grubo się pomylić.
   "Ten Zły" to powieść erotyczna, której akcja toczy się w XXI wieku w niewielkiej miejscowości, Jarzębice. Główna bohaterka, Lila, dziedziczy po pradziadkach dom, a właściwie gospodarstwo i spory majątek, z którym sama nie do końca wie, co pocznie. Dziwnym trafem spadek jest w stanie idealnym - dom czysty, zwierzęta zadbane, mleko zebrane, wszystko naprawione. Kto się tym zajmuje? Sąsiedzi? Pracownicy? W dodatku podczas jednego ze spacerów z psem przodków, Hardą, Lila spotyka nieokiełznanego, bardzo bezpośredniego mężczyznę, Iwara Velsa, który znacząco wpłynie na jej plany życiowe. Ponadto okaże się, że w Jarzębicach dawne słowiańskie stwory to nie tylko wytwór wyobraźni. Erotyk ze słowiańskimi elementami? Pierwsza myśl, warto sprawdzić co w tym lesie literek się wyprawia i jakie biesy tam niesie...
   Lila to świeżo upieczona absolwentka studiów, prawdopodobnie informatyki, ponieważ zajmuje się programowaniem. To nieodłączne dziecko XXI wieku, które nie wyobraża sobie życia bez współczesnych wynalazków, np. telefonu czy internetu. Początkowo zagubiona, coraz śmielej poczyna sobie, funkcjonuje wśród miejscowych, nie zapominając o dawnych znajomych. Z jednej strony bywa  cicha, spokojna, lękliwa, a z drugiej - szalona, wybuchowa, uparta i dzika. Wpadająca ze skrajności w skrajność. Ma ciekawe pomysły. Stara się sobie radzić z niezwykłymi współlokatorami. Dba o swoich bliskich. Pragnie szczęścia i stabilizacji, choć wydaje się, że przy obecnym wybranku to raczej nie będzie możliwe. Liliana czasem irytuje, często sama zaprzecza swoim postanowieniom, idzie na oślep, choć lubi planować i organizować wszystko dookoła. Nieco to się gryzie, ale ludzie się zmieniają pod wpływem pewnych doświadczeń, są skomplikowani i robią różne rzeczy, które stanowią ich totalne zaprzeczenie. To ludzkie, a Lila jest postacią z krwi i kości, taką którą czytelnik może spotkać za rogiem następnej ulicy. 
   Pierwszoplanowym męskim bohaterem jest już wspomniany Iwar Vels. Słowianofile już mogą domyślać się, kto kryje się pod tym pseudonimem. Mężczyzna doskonale zbudowany fizycznie z licznymi tatuażami, z czego najciekawszym jest ten przedstawiający brzozę jako bramę do Wyraju. Bywa dziki, brutalny i gwałtowny. Kryje się w nim pierwotność puszczy. Jego uczucia są silne, dominujące nad zdrowym rozsądkiem, choć jak chce, to potrafi okiełznać je siłą woli, co udowadnia niejeden raz w obecności Lili. Jego świat to las, którym się opiekuje, świat zwężony do kilkorga bliskich znajomych, wśród których czuje się najlepiej. To postać o niełatwej przeszłości i kilku mrocznych tajemnicach.
   Do moich ulubieńców należą Kalina i Siwy. Może to ich charakter, może podejście do życia, wierność swoim zasadom i życie zgodne z rytmem przyrody lub ich korzenie... Trudno mi wskazać jednoznacznie. To postacie z największym potencjałem o ciekawej wspólnej historii, którzy są prawdziwymi przyjaciółmi, za którymi poszłoby się w ogień i to z wzajemnością. Wiedzą, czym jest miłość, przyjaźń, szacunek i zaufanie.
   Pewną przeciwwagą dla wyżej wymienionych jest pewien biznesmen i jego mroczna świta pełna tajemnic. Z nimi wiąże się też wątek kryminalny. Wydaje mi się, że miało to urozmaicić akcję. Owszem, tak się stało, ale za szybko się to rozwinęło, za mało szczegółów, za mało argumentacji. Odniosłam wrażenie, że czegoś w tym zabrakło.
   Jak erotyk to i życie seksualne bohaterów. Kilka pikantniejszych scen jest. Autorka nie bawi się w ceregiele. Język bywa dosadny, bezpośredni, czasem grubiański, w zależności od emocji postaci, jakie nimi targają i na co mają ochotę. Lila pod wpływem Velsa szaleje na tym punkcie, robi to, co lubi. Trzeba im przyznać, że dobrali się jak w korcu maku. Miłośnikom gatunku się spodoba, inni mogą przekartkować, bo z fabuły nic nie stracą.
   Najciekawszym wątkiem jest dla mnie historia gospodarstwa Lili, powiązania jej rodu z magią i elementy słowiańskie. Jedno wiąże się z drugim. Prababcia dziewczyny nie była zwykłą kobietą, a Mądrą Babą o sporej mocy. Wygląda na to, że w życiu nieco namieszała, za co przyszło zapłacić jej prawnuczce, tylko czy ten, który ma to odebrać, będzie w stanie to zrobić? Czy uczucia nie przysłonią mu oczu, czy życie wśród ludzi zrekompensuje mu utratę boskiej potęgi? W całą ową intrygę zamieszany jest bóg podziemi Weles, matka wszechrzeczy Mokosz i gromowładny Perun. Co ma do tego Lila? Sporo, sporo, ale treści książki nie będę zdradzać. Kto ciekaw, sam doczyta. Z pomrok pojawia się rusałka, demon księżycowy, bies, bożęta i domowniki, utopce i wąpierz. Ponadto warto zwrócić uwagę na sprawę dot. Doli (niewypowiedzianej z imienia) i Rodzanic, co przędą los żywych istot i o przyszłości sekretów słowa nie pisną śmiertelnikom, choć je znają. Bogowie są bardzo ludzcy, podobnie jak człowiecze stwory. Mają lepsze i gorsze dni, mocniejsze i słabsze strony, cierpią i kochają, płaczą i śmieją się. Różni ich tylko posiadana moc i nieśmiertelność, w tym przypadku warto przyjrzeć się Mokoszy i jej działalności. 
   Słowiański wątek to ten element powieści, dla którego w ogóle sięgnęłam po ową pozycję. Niepokojącą myślą jest zdanie Welesa mówiące o tym, że wraz ze wzrostem zainteresowania rodzimą wiarą, odradzają się dawne stwory, choć ludzie już inaczej podchodzą do bogów i demonów, z mniejszym lękiem, a większą nadzieją i radością. Czyżby tak było w istocie? Gdzie leży granica? Czy powrót do korzeni to dobry pomysł? Gdzie należy wyhamować, a dokąd się udać, by kontynuować? Moim zdaniem powieść daje podpowiedź, by iść własną drogą, ku temu, co podpowiada intuicja, serce i rozum. Żyć w zgodzie ze sobą, z własnymi wartościami, nie pozwalając obcym na kierowanie naszym życiem. Każdy musi je przeżyć po swojemu, by na końcu niczego nie żałować, że nie spróbowało się spełnić swoich marzeń.
   Natalia Dziadura me lekkie pióro, przyjemny styl, z łatwością opowiada czytelnikowi o swojej wizji rodzimych bogów i stworów. Wykreowała ciekawe postacie ze skomplikowaną historią, temperamentne, gotowe do działania. Stwarza świetny klimat poprzez język, plastyczne opisy i tajemniczość, która przyciąga. Dzięki temu jej książkę czyta się naprawdę szybko.
   "Ten Zły" to powieść z ciekawym pomysłem na fabułę, o sporym potencjale, ale nie do końca wykorzystanym. Akcja miejscami pędzi zbyt szybko, brakuje szczegółów, jest wiele niedomkniętych wątków, wiele pytań, mało odpowiedzi. Gdzieś umyka mi sens, np. rytuału prababci Lili. Po co wzywała tego konkretnego boga? Kim jest Antoni i gdzie podziało się Licho? Dlaczego je obudzono? Jako samodzielna historia ta powieść nie jest w stanie funkcjonować, ale jako początek serii - jak najbardziej, wstęp co więcej mąci w głowie czytelnika i intryguje "co dalej".
   To powieść-rozrywka, dla miłego i relaksującego popołudnia, na raz. Natalia Dziadura ma głowę pełną pomysłów, umie tworzyć klimat, więc czekam na jej dalsze twory, oczywiście ze słowiańskością w tle, ale może coś bardziej emocjonalnego, psychologicznego byłoby pewnym wyzwaniem dla autorki? Potencjał jest spory, więc warto rozsmakować się w różnych formach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz