Recenzje tematycznie

niedziela, 18 lipca 2021

99) Słowiańska filozofia bytu, czyli "Widzący. Bogowie i Stwory" Franciszka M. Piątkowskiego


  Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy? Czym podyktowane jest nasze zachowanie? Skąd w nas te destrukcyjne odruchy? Czemu niszczymy to, co piękne i wzniosłe, zostawiając po sobie zgliszcza? Gdzie się podzieje ludzkość, gdy pozbawimy się naszego jedynego domu?

 Franciszek M. Piątkowski, twórca uniwersum Powiernika, powraca w wielkim stylu. Jego nowy zbiór opowiadań pt. "Widzący. Bogowie i stwory" powoduje gęsią skórkę podczas lektury. Jednak o tym jeszcze napiszę. Opowiadania są powiązane są z przygodami słynnego prawnika, Marka Lichockiego, Widzącego, obdarzonego darem słowiańskich bogów, wybrańca, zdolnego okiełznać niecne demony i zaprzyjaźnić się z tymi inteligentnymi o dobrym sercu. Dzień po dniu zgłębia niewidzialny dla zwykłych śmiertelników świat, jego tajemnice, a może przede wszystkim zbrodnie i wichrzycieli tej ciemnej strony, której nikt poza nim nie jest w stanie się przeciwstawić. Mężczyzna zdążył już dorobić się kilku śmiertelnych wrogów oraz paczki dozgonnych przyjaciół. Wiadomo, równowaga musi zostać zachowana. Nie ma łatwo. Z jednej strony rodzina, za którą gotowy wskoczyć w ogień, z drugiej - obowiązki Powiernika i Widzącego, który musi chronić ludzi przed stworami i krzewić rodzimą wiarę, by nie zaniknęła. Jest strażnikiem Jawii oraz harmonii między tą krainą, a Nawią i Prawią. Łącznikiem. On widzi świat szerzej i lepiej dostrzega to, co nam umyka. Jednak najważniejsze jest to, że nie zamyka się tylko na ludzką perspektywę. Pozostaje otwarty, a stwory uczą go, że pozory mylą i zawsze warto spojrzeć głębiej, z różnych punktów widzenia, by stać się możliwie jak najbardziej obiektywnym.

   W zbiorze znajduje się jedenaście opowiadań o różnych słowiańskich biesach. Spotkamy tu np. zagubione dusze, dziwożony, leszego, cichą, upiory rodem z horroru, bohynię, południcę, bełta, spaleńców, żądlicę oraz dobrze znanego domowika Witka, strzygonia Bezmira i wąpierza Radosława. Jedne z nich są pradawne, inne - całkiem współczesne, bywają wrogie lub przyjazne ludziom, wiele z nich ma człowiecze korzenie, lecz w wyniku pewnych okoliczności nie zawędrowały do Nawii i na spokojne łąki Wyraju. Może to jakieś niedokończone sprawy? Może chęć naprawy starych błędów lub zemsty? Któż wie, co siedzi w głowie takiej istoty, czym się kieruje i co ją motywuje? Kto będzie w stanie ją zrozumieć i pomóc? W tym jednym przypadku Widzący jest wręcz niezbędny, lecz po czyjej stronie się opowie? Rola kata i ofiary często jest względna, a Marek nieraz znajdzie się w potrzasku wątpliwości. Któż by nie był?

   Otaczający nas świat nie jest czarno-biały, mieni się wszelkimi odcieniami szarości, przez co trudno jednoznacznie coś lub kogoś określić jako dobrego czy złego. Dopiero dłuższe spojrzenie pozwala na ocenę. Te słowiańskie stwory odzwierciedlają nasze wewnętrzne demony, koszmary, które po śmierci nadają temu wymiar fizyczny, choć warto zaznaczyć, że nie jest tak w każdym przypadku. Czasem nasze czyny skutkują tragicznymi konsekwencjami, choć w pełni zasłużonymi jak w przypadku "Lasowika". Te opowiadania poruszają naprawdę trudne tematy, jak społeczny ostracyzm, przemoc fizyczną i psychiczną nad słabszymi, emocjonalną manipulację i fałszywą miłość, obsesyjną chęć posiadania i chorą ambicję, dwulicową świątobliwość, wewnętrznie rozsadzającą pychę niszczącą wszelkie odruchy człowieczeństwa... Ludzka znieczulica, brak pochylenia się nad kimś może doprowadzić do ostatecznego rozwiązania, a co gdyby ktoś zainteresowałby się dramatem małego dziecka, rozgrywanego każdego dnia za drzwiami domu, czy "Cicha" miałaby wtedy rację bytu? Co, gdyby ktoś wsparł młodzieńca szukającego swojej drogi w małej, nieco staroświeckiej miejscowości? Może wystarczyłoby dobre słowo i zwrócenie innym uwagi? Czy gonitwa za pieniędzmi i próba założenia maski może zmienić postrzeganie przez społeczeństwo danej jednostki? Czy liczy się tylko gra pozorów? Kłamstwo ma krótkie nogi, a prawda w końcu wyjdzie na jaw. Po co budować fałszywy obraz siebie? Gdzieś w tym wszystkim tkwi także brak umiejętności radzenia sobie z samotnością i bólem po stracie bliskich. Śmierć za śmierć to nie rozwiązanie. Życie mknie, ale nie obok, a przez nas. Ból może rozsadzać serce, ale warto znaleźć nowy sens, ukierunkować się na czynienie dobra, pomoc komuś, wspieranie ważnych inicjatyw. "Dziady" są tu dobrym ostrzeżeniem.

   Dramaty ludzkie to jedno, lecz gdzieś w tle majaczą poważniejsze problemy tyczące się ogółu. Warto przy tym zwrócić uwagę na "Dziwożony" i "Bajdałę". Czy stwory chcą nam tylko szkodzić? Robią to ze zwykłej złośliwości? Pałają chęcią mordu bez powodu? Działają instynktownie? Rozumne stworzenia tak się nie zachowują. Muszą istnieć jakieś przyczyny tego stanu rzeczy. Wystarczy tylko pochylić się nad tym i zastanowić się nad motywacją. Czy to ludzie nie wkraczają na ich terytoria, nie zagrażają im i ich domenom? Może te biesy mają jakieś zadanie? Może strzegą dawnych puszcz i ruczajów, by ludzka ręka ich nie zniszczyła? Warto spojrzeć na to szerzej. W zastraszającym tempie znikają kolejne połacie lasu, giną bezpowrotnie zagrożone gatunki zwierząt, zmniejsza się bioróżnorodność środowiska, kurczą się pokłady słodkiej wody, wysychają kolejne jej źródła, wzrasta temperatura, podnosi się poziom oceanów i mórz, topią się lodowce, pokrywa śnieżna Antarktydy i Arktyki maleje, występują anomalia pogodowe. Nasz świat się zmienia. Czemu? Co rusz słychać o katastrofach ekologicznych, to o wycieku ropy, to o nielegalnych składowiskach śmieci, wszędzie gdzie się da, używaniu niebezpiecznych substancji w produkcji przedmiotów codziennego użytku, bo taniej... Liczy się zysk, a Ziemia powoli umiera. Idąc na spacer, czy to w mieście czy w lesie, nie widzieliście porozrzucanych butelek, plastików i innych śmieci? Lenistwo sprawia, że brakuje co niektórym chęci do użycia kosza. No tak, po co marnować swój cenny czas? Co jeśli do takiego założenia dochodzi nie jedna, a tysiące osób? Zamiast dbać o to, co mamy, niszczymy bezmyślnie, krok po kroku, własny dom. Warto pamiętać, że innego nie mamy. Nie pochwalam taktyki tychże biesów, ale każdy broni jak umie, tego co mu bliskie i ważne. Warto zwrócić uwagę na wymowę ostatniego opowiadania. "Bajdała" to przestroga, lecz jednocześnie tli się w niej iskierka nadziei. Może mamy jeszcze czas i możliwość, by coś zmienić?

  Niektóre opowieści chyba zdradzają co nieco o przyszłości uniwersum Powiernika, przynajmniej takie odniosłam wrażenie podczas czytania "Strażnicy". Autor zwraca uwagę, że o zyskanie wroga jest łatwiej niż się wydaje i w takiej sytuacji warto mieć koło siebie kogoś zaufanego. Również w "Herdagradzie" zaakcentowany zostaje element wagi współpracy i przyjaźni w obliczu śmiertelnego zagrożenia.

   Opowiadania podkreślają znaczenie miłości i przyjaźni w życiu każdego z nas. To bliscy są podporą w trudnych chwilach, pomagają bezinteresownie, poświęcają swój czas, po prostu są obok. Niby nic, a to właśnie jest wszystko, co ważne. To nie tylko rodzina z więzów krwi, ale też ta samodzielnie wybrana. Autor cały czas zwraca uwagę na drobne odruchy dobroci, które mają zbawczą moc, mogą komuś uratować życie, skłonić do rezygnacji z autodestrukcyjnych zachowań. Dzień po dniu, krok za krokiem, powoli, lecz systematycznie. Może to jest sposób na ratunek naszego gatunku i domu?

   Przedstawione akty ludzkiego okrucieństwa przerażają tym bardziej, że Franciszek Piątkowski ukazuje cały mechanizm kata i ofiary z ich perspektywy, opisuje doznania i uczucia jednej i drugiej strony. Między wierszami kryje się ogromna wiedza o ludzkiej psychice. Najbardziej porażająca pod tym względem jest "Cicha". Aż zimno się robi na samą myśl o tym. Zresztą "Spaleniec" nie jest lepszy. Tam aż roi się od tego, co mąci ludzkie dusze od wieków, a popycha ku najgorszemu.

   Spośród jedenastu opowiadań tylko dwa są na swój sposób zabawne, a mianowicie "Gotishoos" oraz "Potworaki". Pierwsze może wywołać salwy śmiechu przy skomplikowanych nazwach i złorzeczeniach składającego meble, choć zwraca uwagę na niszczenie zasobów leśnych i osamotnienie na obczyźnie. Nauka poprzez uśmiech, dobra metoda. Drugie w całej swej wymowie jest przewrotne. W pierwszej chwili myślałam, że czytam science-fiction, wizja makabryczna, choć w ostateczności wywołująca uśmiech. Genialnie rozegrana akcja i puenta!

  Nie mam jednego ulubionego utworu. "Dziady" mają niesamowity klimat, "Cicha" bardzo oddziałuje na emocje, "Bajdała" sięga po tradycję bajdurzenia z morałem, a wszędzie przemykają niesamowite stworzenia z niezwykłymi historiami, lecz me serce już dawno porwał Leszy, znany z wcześniejszych części. Zwróćcie szczególną uwagę na jego dialog z Markiem pod koniec "Lasowika", w nim tkwi główne przesłanie opowiadań.

   Główny bohater, mecenas Lichocki, pojawia się i znika, lecz jest spoiwem dla całości. Na przestrzeni kolejnych tomów widać jego przemianę, coraz większe znaczenie poczucia sprawiedliwości, już bez względu na przynależność gatunkową. Mimo wewnętrznych rozterek, mężczyzna stara się postępować jak najlepiej i najrozsądniej. Może i wybiera trudne, skomplikowane i ryzykowne rozwiązania, ale intuicja praktycznie go nie zawodzi. Jest wierny swoim zasadom, nie nagina się do woli społeczeństwa, idzie swoją drogą, patrzy przed siebie i pod nogi, liczy się z przeszłością, ale rozmyśla też nad tym, co dopiero nastąpi. Jest wyjątkową postacią i nie dziw, że bogowie go wybrali do pełnienia tak ważnej roli.

   Kreacja bohaterów, jak i konstrukcja utworów jest szczegółowo przemyślana. Nie ma tu miejsca na nieścisłości. Autor świetnie wyczuwa moment, gdzie należy umieścić punkt kulminacyjny, jak zagrać na emocjach czytelnika, jak zbudować napięcie, a potem umiejętnie spuścić z tonu i dać chwilę wytchnienia. Ponadto wspaniale maluje klimat i krajobraz słowem pisanym. W trakcie lektury można poczuć się osobą towarzyszącą postaciom. Warto też zwrócić uwagę, że oprócz rozbudowanych dialogów, bogatych stylistycznie opisów i trzecioosobowego narratora, występuje też forma epistolarna, wprowadzająca powiew świeżości i nadaje opowiadaniom wyraz autentyczności, jak głośno wybrzmiałe echo przeszłości. To wszystko pokazuje jak bardzo styl pisarza ewoluował, do jak wysokiego poziomu doszedł w krótkim czasie. 

   Przy tak wybornej lekturze nie sposób nie wspomnieć o wydaniu. Piękna okładka, z której spoziera na nas Leszy, opiekun lasów, tej ostoi dzikiej przyrody, której nie tknął jeszcze człowiek, strażnik natury i przeszłości, jest uosobieniem treści zbioru opowiadań. Wewnątrz można odnaleźć ilustracje stanowiące klucz do utworów. Czarno-białe, klimatyczne, niepokojące i piękne. Zwróćcie uwagę na dbałość o detale. Marta Żurawska wykonała kawał dobrej roboty! Ponadto od strony redakcyjnej warto docenić dopracowanie. Spotkałam ledwie parę literówek. Współgranie tekstu i grafiki to już połowa sukcesu. One tu się doskonale uzupełniają. Druga połowa to treść, którą powyżej omówiłam.

   "Widzący. Bogowie i Stwory" Franciszka Piątkowskiego to świetny zbiór opowiadań, który porywa jak nurt górskiej rzeki w niebezpieczną i pouczającą podróż po ciemnych zakamarkach ludzkiej duszy, ukazując co w nas tkwi, czym możemy się stać i dokąd zmierzamy. Porusza ważną tematykę, m.in. przemocy fizycznej i psychicznej, niszczenia ekosystemu, znaczenia wsparcia w bliskich osobach w trudnych chwilach etc. To wszystko autor zamyka w ramach stworzonych poprzez słowiańskie klimaty z naciskiem na stwory i ich dwuznaczną rolę w Jawii. Uważam, że każdy, komu nie jest obojętny los drugiej istoty, znajdzie tu utwór, który poruszy jego serce, historię, z którą poczuje pewną więź. Ten zbiór jest nie tylko dla zainteresowanych Słowiańszczyzną jako taką, odnajdą się tu też miłośnicy fantastyki i co wrażliwsze osoby, wymagające od literatury nie tylko rozrywki, ale pożywki dla duszy i umysłu. By lepiej zrozumieć sens zbioru, warto wcześniej sięgnąć po pozostałe tomy Powiernika, choć nieznajomość ich nie jest przeszkodą nie do przeskoczenia.

   Dla mnie lektura najnowszego dzieła Franciszka Piątkowskiego była samą przyjemnością. Wspaniale wydana, pięknie zilustrowana, a przede wszystkim bogata w treść. To ważna książka, obok której nie da się przejść obojętnie. Jestem pod jej wrażeniem, bo po zakończeniu długo nie mogłam pozbierać szczęki z podłogi. To jedna z tych pozycji, która zmienia i pozostaje na długo w pamięci, jeśli nie do końca życia. Jest taka jaka powinna być. Nie mam żadnego "ale". Zatem, polecam ją z całego serca!

PS Dziękuję za książkę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz