Jedna z jej powieści to komedia kryminalna pt. "Ja Cię kocham, a Ty miau" osadzona w Polsce współczesnej. Opowiada o perypetiach artystki Alicji Nawrockiej i jej kota Lorda w czasie konkursu malarskiego, odbywającego się we włościach kolekcjonera sztuki Stefana Śmietańskiego.
Wydawałoby się, że takich historii powstało już wiele, ale nie dajcie się zwieść pozorom. Tu głównym bohaterem i narratorem jednocześnie jest kot o przerośniętym ego, bystry i inteligentny, lubiący wściubiać nos w nie swoje sprawy. Lord, bo o nim tu mowa, jest święcie przekonany o swym szlacheckim pochodzeniu, skąd też wynika jego zachowanie i ton wobec "podległych mu ludzi". Kocha swoją właścicielkę, pasztety rybne i skórzane fotele. Jest kolekcjonerem nakrętek od butelek. Swoje niezadowolenie z adoratorów Ali potrafi wyrazić adekwatnie do sytuacji. Chciałoby się rzec, jaki mężczyzna, taki koci wybryk. Lord to także znawca sztuki. Niejednokrotnie asystował Nawrockiej przy malowaniu, nawet samemu stając się modelem. Nieraz słuchał jej wykładów o malarstwie w domowym zaciszu, kontemplował albumy o sztuce światowej. Ma wyczucie smaku.
Lord to prawdziwy atut tej książki. Kociak o niezwykłym humorze. Jego kwestie potrafią rozbawić do łez. Ponadto dzięki niemu można poznać kocią perspektywę świata i dostosowanie tych stworzeń do ludzi. Pod zabawną powłoką kryje się głębszy sens, by doceniać i szanować je, bo wiele im zawdzięczamy. Ta powieść pozwala poznać jedną z możliwości funkcjonowania kociej psychiki, ich mocne i słabe strony, uzależnienia, postrzeganie właściciela i domu jako swego terytorium, ciekawość świata, łatwość odwracania uwagi czymś smakowitym, a przy tym niesamowitą pamięć.
Ala to główna ludzka bohaterka i zupełne przeciwieństwo Lorda. Mimo utalentowania, niewierząca w siebie i swoje umiejętności, szczera do bólu, nieco naiwna i łatwowierna, szybko wpadająca w męskie sidła pod ułudą uśmiechu i serdeczności. Bardzo wrażliwa i delikatna. Zbzikowana na punkcie swego kota, biorąc go w podróże po całej Polsce, a nawet na konkurs malarski.
Powieść Miszczuk to komedia kryminalna. Dlaczego? Podczas konkursu u Śmietańskiego dochodzi do serii tajemniczych zniknięć, a raczej oficjalnych wyjazdów niektórych uczestników. Dziwnych, bo niespodziewanych, nagłych. Ale czy to tylko to? Czy nie stoi za tym coś więcej? Ponadto Lord odkrywa tajemne przejścia i istny labirynt korytarzy, dzięki czemu staje się świadkiem niejednej niezwykłej sceny. Sytuacji nie poprawiają także częste awarie prądu, brak zasięgu w komórkach, praktycznie zerowy dostęp do internetu i pięciokilometrowa droga z posiadłości do bramy wyjazdowej oraz oddalenie od miasta, dwóch służących Janów o nieciekawej aparycji, niewzbudzającej zaufania i dziwne zachowanie właściciela tegoż terenu.
Zagadka goni zagadkę, a czytelnik obstawia kto może być złoczyńcą. Moje typy się nie sprawdziły, a Wasze? Miszczuk potrafi utrzymać napięcie, stopniować je, by potem nagle uderzyć z całej siły "bam" i zakończenie. Myślałam, że to jeszcze trochę potrwa, nieco więcej wyjaśnień się trafi, ale trzeba zadowolić się tym, co jest, bo autorka zostawiła sobie otwartą furtkę dla drugiej części.
"Ja Cię kocham, a Ty miau" K. B. Miszczuk to lekka, zabawna komedia kryminalna na jeden wieczór. To książka rozrywkowa i tak powinna być traktowana, choć porusza bardzo ważną kwestię, a mianowicie więź między ludźmi a zwierzętami, jak powinno się je traktować. Lord to postać, która zawojuje niejedno serce swym humorem i pewnością siebie. To on jest tu głównym bohaterem, nie można mieć co do tego żadnych wątpliwości, bo inaczej nie wiadomo co czeka Twoje buty. Świat widziany oczami kota zyskuje nowe barwy i odcienie, dlatego warto dać mu szansę i wpuścić go do swego domu choć na chwilę, by pokazał nam czym są kocie skarby i dokąd chadzają te ciekawskie stworzenia, gdy nikt nie patrzy. Kto wie, gdzie Twój pupil ruszy dziś w nocy, gdy Ty śpisz w objęciach Morfeusza?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz