Recenzje tematycznie

niedziela, 21 lutego 2021

86) Wszystkie drogi wiodą do Poznania, czyli stolica Wielkopolski okiem "Legend Poznańskich" Krzysztofa Kwaśniewskiego

 

   Mała Ojczyzna... któż z nas się z nią w pewien sposób nie utożsamia? Emigrujemy po całym świecie, ale kraj pochodzenia, miejsce, w którym się wychowaliśmy, cenimy, a pamięć o nim pielęgnujemy. Na stare lata powracamy do niego wspomnieniami i niejednokrotnie idealizujemy. Do pamięci nie przechodzą raczej wątki polityczne czy gospodarcze, a głównie lokalne drobiazgi, jakieś zdarzenia towarzyskie, charyzmatyczne osobowości, a nawet plotki. Po latach, dziesiątkach lat one ewoluują, podawane z ust do ust zmieniają pewne elementy, nabierają barw. Mogą stać się podaniem, świadectwem lokalnego kolorytu kulturalnego. Ludowym wspomnieniem przeszłości dnia codziennego, czegoś, co było ważne dla miejscowych, a nieistotne dla ogółu narodu.

   W dzisiejszych, zabieganych czasach, wiele osób nagle zatrzymuje się i szuka sensu tego wszystkiego dookoła. Jedni podróżują po świecie, inni odnajdują nowe pasje, a niektórzy wracają do korzeni w poszukiwaniu swojej tożsamości.

   Myślę, że w przypadku mieszkańców Wielkopolski związanych z Poznaniem może pomóc zbiór podań Krzysztofa Kwaśniewskiego pt. "Legendy Poznańskie". Zawiera on 92 opowieści baśniowe i historyczne, od zarania dziejów państwa polskiego aż do czasów nam współczesnych. Tym samym stanowi niezwykłą panoramę życia stolicy macierzy naszej Ojczyzny, od chłopów zaczynając, a na szlachcie i duchownych kończąc. Mamy tu wiersze, ludowe i pełne gwary, podania oraz bardziej uczone dysputy czy fragmenty wspomnień. Pełne bogactwo form, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Historie wesołe i smutne, o ludziach, duchach, zjawach i istotach magicznych. Te światy tu się przenikają i tworzą niezwykły teatr życia poznaniaków (tak drogi autorze, ta forma przyjęła się niecałe 30 km od Poznania, więc będę jej wierna). "Legendy Poznańskie" zawierają podania już znane, m.in. o ratuszu poznańskim, koziołkach, trąbie w ratuszu czy królu kruków oraz powoli ginące w pamięci jak o Stanisławie Górce, profesorze i sierotce czy silnym Jaśku. Część z nas poznała je dzięki dziadkom i rodzicom, inne napotkaliśmy sami. Zbiór Kwaśniewskiego je systematyzuje na te o Poznaniu i jego dziejach oraz inne z nim związane lub z niego się wywodzące. To powoduje, że treściowo  książka jest spójna i ciekawa, lecz każde podanie różni się stylem, co nieco wybija z rytmu przy czytaniu, ale to dlatego, że autor stara się zachować oryginalne formy opowieści (niektóre z nich były nawet tłumaczone ze źródeł niemieckich). Dzięki zachowaniu oryginalnej formy podań w gwarze jesteśmy w stanie odtworzyć brzmienie języka z XVIII-XIX wieku. Już samo to zbliża nas do przodków, nie mówiąc już o tym, że czasem nadal słyszymy ją w domu.

  Od strony czysto merytorycznej - Kwaśniewskiemu należy się pokłon za porządną kwerendę źródłową, bogatą bibliografię i naukowy aparat w postaci wyczerpujących przypisów i autorskich komentarzy (mówiących nie tylko o samym tekście, ale osadzających go także w kontekście historycznym i kulturalnym, gdzie zwraca się uwagę na przypuszczalne motywy twórcy i siłę oddziaływania na lokalną społeczność). To dodatkowy atut tej książki.

  "Legendy Poznańskie" zostały wydane w twardej oprawie przez Wydawnictwo Poznańskie z okładką nawiązującą do Ratusza na Starym Rynku. Książkę zdobią liczne ilustracje związane z podaniami, często już o wartości historycznej, bo przedstawiające budynki czy elementy zabudowy, których już nie ma. Nowy rozdział zwiastuje symbol latarni ulicznej, która być może oznacza oświecenie ciemności przeszłości dla przyszłych pokoleń. Dobrej jakości papier gwarantuje, że ta pozycja przetrwa co najmniej kilka pokoleń (przy odpowiedzialnym użytkowaniu). 

   "Legendy Poznańskie" K. Kwaśniewskiego to nie lada gratka dla kolekcjonera historii kultury Wielkopolski, bo nie tylko przytacza podania, ale przede wszystkim zawiera bogaty komentarz naukowy. Wg mnie to książka warta poznania przez poznaniaków i generalnie Wielkopolan, ponieważ pomaga odnaleźć korzenie i rozmiłować się w ich poszukiwaniach.


PS A tu Zamek, obok którego spędziłam najlepsze pięć lat swojego naukowego życia, na Wydziale Historycznym UAM (teraz podzielony na kilka pomniejszych) na św. Marcinie. Najlepsze miejsca do nauki - I piętro w prawym korytarzu należącym do Zakładu Historii Gospodarczej oraz IV piętro należące do Instytutu Prahistorii (czyli archeo). Piękne wspomnienia, a ileż prawdziwych, wydeptanych historii i legend wydziału... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz