Recenzje tematycznie

niedziela, 20 września 2020

70) "Pogański książę silny wielce" Janusz Roszko


   Czy archeologia to nauka tylko dla wybranych? Czy książki o niej traktujące mogą czytać tylko osoby z takowym wykształceniem? Czy trudna terminologia ma za zadanie zniechęcić laika? Czy ta nauka to nauka, a nie fanaberie grupy szaleńców, którzy z odpadków kości i ceramiki mówią nam o przeszłości i datowaniu?

   Wielu zakochanych w wiekach przeszłych studiuje historię, która skupia się przede wszystkim na źródłach pisanych. Świetnym uzupełnieniem tego jest korzystanie z dorobku innych nauk, które pozwalają lepiej odtworzyć przeszłość, m.in. etnografia czy owa archeologia. Obecnie stawia się na badania interdyscyplinarne, które istotnie wzbogacają interpretacje naukowców. Dzięki temu powstaje coraz więcej publikacji, nie tylko naukowych, ale również popularnych, na których z kolei bazują twórcy gier, filmów czy powieści. Humanistyka otwiera się coraz bardziej na odbiorców zafascynowanych nią, ale niezwiązanych z nią wykształceniem czy zawodem. Dzięki temu powstaje coraz więcej naprawdę ciekawych i godnych uwagi projektów popularyzujących historię.

   Dla mnie jako mola książkowego forma powieści, książek etc. jest najprzystępniejsza. Z racji wykształcenia i zamiłowania staram się śledzić na bieżąco nowinki tematyczne, ale nie stronię od tych starszych, które w postaci lektur za grosze można kupić w antykwariatach. Buszowanie w ofercie tych internetowych zazwyczaj kończy się kilkoma pozycjami (lub nieco większą ilością, zazwyczaj trudno się powstrzymać). Jakiś czas temu wypatrzyłam lekturę o obiecującym tytule "Pogański książę silny wielce" Janusza Roszko. Opis wskazywał na tematykę około słowiańską, więc dwa razy powtarzać mi nie trzeba było.

   Jak można dowiedzieć się z okładki autor tejże książki jest reporterem, głównie wydarzeń bieżących, który z archeologii zrobił swoje hobby. "Pogański książę silny wielce" to archeoreportaż, który ukazał się w 1970 roku nakładem wydawnictwa Iskry. Gatunek dla mnie nowy, ale jakże odkrywczy i szalenie ciekawy. Czemu?

   Tytuł pozycji to zdanie, które zaintrygowało Janusza Roszko do poszukiwań owego księcia. Kim był? Co robił? Z kim sąsiadował? Jaki gród obrał na swą siedzibę? Skąd się wywodził? Jakiego obrządku przyjął chrześcijaństwo? Czy z własnej woli czy z przymusu? Kto był jego sprzymierzeńcem, a kto zajadłym wrogiem? Gdzie i jak szukać jego śladów? Czy tylko źródła pisane mogą coś o nim powiedzieć? Czy archeologia mogłaby dorzucić swoje trzy grosze? Pytań rodzi się multum, ale krok po kroku, autor świadomie prowadzi czytelnika przez meandry przeszłości i realia PRLu wokół biurokracji i społecznej mentalności do rozwiązania owej zagadki. Każdy rozdział to tak naprawdę oddzielny artykuł o innym zagadnieniu, ale powiązanym z resztą. Skupiają się one przede wszystkim na wczesnośredniowiecznych grodziskach i ich pozostałościach, choć pojawiają się i młodsze zabytki sięgające XIII i XIV wieku. Oprócz pozostałości materialnych są tu również odniesienia do źródeł pisanych. Przeszłość przeszłością, owszem, może fascynować i zakręcić w głowie niejednemu, ale o tym mogą pisać i specjaliści. Prawdziwą gratką dla czytelnika jest m.in. świeże spojrzenie na dotychczas ustalone fakty, inne interpretacje, kogoś spoza branży, opis pewnych elementów z życia codziennego archeologa jak walka z wiatrakami biurokracji, nowe odkrycia burzące dotychczasowe hipotezy, nagłe wypadki jak ulewne deszcze zagrażające wykopaliskom, integracja przy kawie i burza umysłów nad zdefiniowaniem nowego znaleziska w kontekście obecnej wiedzy i szukanie podobnych przypadków. Roszko nie poprzestaje na tym. Przybliża też nieco rzeczywistość PRLu, co jest nie lada gratką, bo robi to genialnie, opisując również ludzi jak zwykli rolnicy reagowali początkowo na archeologów i z czasem, gdy dzięki wykopaliskom ich miejscowość stała się  atrakcją turystyczną i źródłem niezłego zarobku, jak lokalny nauczyciel historii był ważny w pilnowaniu pamięci, tożsamości i korzeni, jak wiele powieści sprzed wieków przetrwało w postaci legend i podań wśród miejscowych, a nawet w nazwach własnych, co stanowi ważną wskazówkę dla archeologicznych poszukiwań.

   Z naukowego punktu widzenia najciekawszym zagadnieniem było przedstawienie roli południa Polski w kształtowaniu się państwowości, idea silnego organizmu plemiennego Wiślan udokumentowanego w sieci grodów obronnych i stanowiącego niejako przeciwwagę dla Polan. Innym, równie intrygującym i zasługującym na zagłębienie się w temacie jest pojęcie słowiańskiego obrządku chrześcijańskiego wywodzącego się z państwa wielkomorawskiego oraz nauk Cyryla i Metodego, a będącego poważnym konkurentem dla obrządku katolickiego. Przez tyle lat nauki ani na historii ani na archeologii nie spotkałam się z takimi hipotezami w podręcznikach akademickich, a godne są rozważenia, bo kryć się w nich może wskazówka do nowych interpretacji pewnych znalezisk i legend (czego pokłosiem może być teza zawarta w powieści Witolda Jabłońskiego pt. "Popiel").
 
  "Pogański książę silny wielce" został napisany w bardzo przystępny i klarowny sposób, który przypadnie do gustu większości czytelników. Roszko przyciąga swoim stylem tak, że naprawdę trudno się oderwać od lektury. Ma sporą wiedzę i potrafi ją przekazać. Gdy trzeba czyni to poważnym tonem, ale nie zabrakło i bardziej humorystycznych akcentów. Ma lekkie pióro o bogatej treści.

   Ten archeoreportaż to moje odkrycie tego roku. Gatunek mający spory potencjał, zwłaszcza dziś, gdy odżywa zainteresowanie Słowiańszczyzną. Do tego styl Roszko pochłania, a sama tematyka porywa w nurt przeszłości jak dobry kryminał, chcąc rozwiązać zagadkę kim był ów pogański książę. Ponadto to nie tylko podróż do wczesnego średniowiecza, ale i do PRLu, który część z nas zna tylko z opowieści rodziców i dziadków. To książka przyjemna, pożyteczna, ukazująca codzienność archeologa i jego koncepcyjnych zmagań w sposób przystępny i ciekawy, gdzie jawi się to jako prawdziwa przygoda wśród lasów, starodruków i przekopanych stert ziemi, gdzie najmniejszy okruch ceramiki, kawałek metalu czy pozostałość wału stanowi ogromną radość i wskazówkę do dalszych poszukiwań. Polecam z całego serca!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz