Recenzje tematycznie

sobota, 11 lutego 2023

160) "Tajemnica Dąbrówki" - K. B. Miszczuk, czyli słowiańskości dla dzieci

 
  Kto lubuje się w słowiańskiej fantastyce, ten musiał słyszeć o Katarzynie Berenice Miszczuk, która jest jedną z pierwszych, która przebiła się ze swoją "Szeptuchą" do szerszego kręgu czytelników. O powieści było głośno w mediach wszelakiego rodzaju. Wzbudzała skrajne emocje, ale jedno trzeba przyznać, że jeśli już kogoś chwyciła za serce, to już nie puściła za nic. Po sukcesie "Kwiatu Paproci" dla nieco starszych czytelników przyszła pora na coś i dla tych młodszych, "Klub Kwiatu Paproci". Pierwsza część przykuła uwagę rodziców i dzieci, wtajemniczając ich w sekrety słowiańskich stworów. Czym nas zaskoczy drugi tom?

   "Tajemnica Dąbrówki" to dalsze dzieje rodzeństwa Lipowskich, którzy z zatłoczonej stolicy przeprowadzili się do niewielkiej wsi zwanej Bielinami. Wydawałoby się, że ich życie stanie się nudne, lecz ono lubi zaskakiwać i ma dla nich inny plan. Ciotka, z którą zamieszkali, parała się szeptuchowaniem, a pewne sprawy nie kończą się wraz z przejściem na emeryturę. Z tej ścieżki nie można zrezygnować, bo to ona wybiera człowieka, tj. co raz się przyczepi, to już się nie odczepi. Zatem ciotka to gwarant przygód i to z efektami nadprzyrodzonymi na pierwszym planie. Co mogę więcej rzec? Rodzeństwo ma na wsi aktywne wakacje, czy to w domu czy na podwórku, zawsze jest coś do zrobienia, a na dodatek za płotem czai się nieznane.

  Mama musi wrócić do pracy. Całe szczęście, że tylko do zdalnej, ale jednak. Kto zajmie się najmłodszą Dąbrówką? Ciocia Mirka ma tajemniczego Alzheimera, który powoli kradnie jej pamięć, a starsze dzieciaki same jeszcze wymagają nadzoru. Co robić? Niania, to jest myśl! Jednak czy w Bielinach znajdzie się taka, co sprosta wymaganiom mamy i dzieciaków, które kręcą nosem na obcych? Co z Tosią, która uważa się za na tyle dużą, by jej nie kontrolować? Czy dopomoże w wyborze? Kto trafi do chatki emerytowanej szeptuchy? Kto zajmie się najmłodszą Lipowską? Oj, Dola się już o to postara, a przy okazji udowodni, że ona sama istnieje i nigdzie się nie wybiera, a zachodnie trendy nijak się mają w tym słowiańskim królestwie. Jednak kto namiesza?

   W drugim tomie "Klubu Kwiatu Paproci" możemy bliżej poznać Tosię, małą, rezolutną, upartą i pyskatą, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Wie, czego chce i jak to osiągnąć. Poza tym potrafi korzystać ze zdobytej wiedzy. Przekuwa ją na doświadczenie, analizując i dopatrując się dziwności w tym, czego inni nie widzą lub nie chcą widzieć. Myślę, że ma spore szanse, by przejąć spuściznę po Mirce. Dlaczego? Ma intuicję i nie daje się zwieść pozorom. 

 Dąbrówka jest tytułową bohaterką, ale to niezła zmyłka, a właściwie wybieg do głównej fabuły. Dziecko jak dziecko, ale trzeba przyznać, że od małego przeznaczenie pcha ją w stronę bielińskich dziwów. 

   Bardzo podoba mi się rola zwierzęca, ale nie zdradzę, o którą postać tu chodzi. Genialnie rozegrana. Prawdziwy członek rodziny, który dba o swoich, bez względu na wszystko.

 Autorce na kartach powieści udaje się uchwycić sekret posiadania rodzeństwa, te delikatne niuanse na granicy miłości i nienawiści, gdy ktoś doprowadza nas do szału, ale nie potrafi się żyć bez tej osoby, że pomimo wrednych figli i głupich zachowań, wskoczy się za tym drugim w ogień. Zaletą tej lektury jest również uchwycenie znaczenia różnicy wieku w okresie dzieciństwa. Każdy etap ma swoje potrzeby i inne argumenty trafiają do dziecka. Rodzic czy opiekun musi umieć się dostosować, inaczej grozi to konfliktem.

 Dzieci dziećmi, ale pomimo, że to powieść dla najmłodszych, Katarzyna Berenika Miszczuk porusza trudne tematy związane z rozwodem rodziców, kwestią finansową utrzymania domu i rodziny, a co najważniejsze - starością i ułomnościami z nią związanymi, np. fizyczne niedomagania, choroby utrudniające funkcjonowanie, potrzebę opieki i wyrozumiałość. Uważam, że ten wątek uczuli małe dzieci na drobne sygnały biegnące z otoczenia, że ktoś potrzebuje pomocy i wsparcia. Utrwali w nich empatię.

   Relacje międzyludzkie nie należą do najłatwiejszych. Jako dorośli postrzegamy świat inaczej, widząc owo drugie dno, nieszczere gesty, choć i tak dajemy się nieraz nabrać. To, co dla nas jest proste, dla dziecka może być skomplikowane i trudne do zrozumienia. Rozmowy dorosłych są niejednoznaczne, a niewytłumaczenie pewnych kwestii dzieciom powoduje, że próbują to zrozumieć na swój sposób, co przynosi czasem nieoczekiwane rezultaty. Ta książka pokazuje, że lepiej byłoby usiąść razem i każdy element omówić, dopuścić do głosu najmłodszych, pozwolić im wygadać się, co oni o tym myślą. Zwykła rozmowa, a jak może uzdrowić rodzinne relacje. Wzajemny szacunek, zaufanie, ale i słuchanie się nawzajem to podstawy, bez których ani rusz. 

  Autorka nie zawodzi. Kupując książkę sygnowaną jej nazwiskiem, wiem, że się nie zawiodę. Fabuła jest dobrze przemyślana, odpowiednio wyważona. Stopniowo buduje napięcie, punktem kulminacyjnym trafiając w dziesiątkę, a potem wyprowadzając sytuację tak, by dać odetchnąć czytelnikowi. Świetny język i styl, nie do podrobienia, podszyty humorem, który buduje cały klimat i rzuca urok poprzez słowa. Uwielbiam to, a mówiąc szczerze to już się od tego uzależniłam i czekam z niecierpliwością na każdy nowy tytuł.

   Ta powieść jest magiczna, jeśli chodzi o opisy przyrody i samego domu rodzeństwa. Zachowanie natury oddaje nastrój w danej chwili panujący. Potrafi być oazą bezpieczeństwa, ale i złowieszcza. Jednak skąd się to bierze? Ciemność, nieznane, las - potrafią wzbudzić strach, bo co tam się skrywa? Nasze oczy nie są w stanie bez światła dostrzec wszystkich szczegółów, a to rodzi niepokój. To z kolei pobudza wyobraźnię. Stąd już niedaleka droga do uruchomienia lawiny tworzenia dziwów. Jednak czy na pewno?

 Bieliny to magia. Bieliny to ostoja dawnych słowiańskich stworów. One nie są wytworem fantazji. One tu są. Naprawdę. Żyją i funkcjonują obok ludzi. Jedne są dobre i pomocne, drugie już niekoniecznie. Nigdy nie ma się pewności, którego z nich się spotka. K. B. Miszczuk przemyca w swoich powieściach informacje o nich w sposób przystępny i klarowny. Tu na uwagę zasługuje bzionek i błędne ogniki. Główny demon jest świetnie przedstawiony, ale który to? Sam przekonaj się podczas lektury, a nie pożałujesz! Wersję autorki kupuję w 100%. 

  Jedyne, co wytrąciło mnie z równowagi to skrzynia w szklarni. Rozumiem zamysł pisarki, pokazanie problemu, ale to jednak książka dla dzieci i podsumowanie im czegoś takiego może źle się skończyć. Rodzice powinni tę scenę porządnie omówić ze swoimi pociechami, by zrozumiały jej sens i wystrzegały się takich zachowań.

   "Tajemnica Dąbrówki" to udana kontynuacja, warta uwagi i polecenia, by przybliżyć nasze słowiańskie korzenie, ale również pokazać świat oczami dziecka, jego perspektywę, bo zdarza się, że dorośli o niej zapominają, nie pamiętając, że sami kiedyś tacy byli. Piękna, z przesłaniem i naszym dziedzictwem w tle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz