Recenzje tematycznie

niedziela, 6 lutego 2022

119) "Baśń o Wilczej Dolinie" Agaty Kasiak

   Czy jedna historia, jedno miejsce wokół niej osnute może mieć wiele wersji wydarzeń? A jeśli tak, to która jest tą prawdziwą? Czy w ogóle da się to w jakiś sposób oszacować? Czy można je ze sobą porównywać? W jakim celu? Czy może warto zaufać autorowi i poznać jego perspektywę, spróbować zrozumieć jego tok rozumowania? Co, gdy historia ma więcej niż jednego twórcę? Czy na każdą wersję patrzeć z osobna czy szukać wspólnych korzeni?

   Myślę, że na powyższe pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Przy podobnych dylematach można stanąć przy poznawaniu świata z "Baśni o Wilczej Dolinie" Agaty Kasiak. Już w samym tytule zawiera się owa magiczna nazwa "Wilcza Dolina" znana każdemu miłośnikowi słowiańskiej fantastyki. Większość książek osnutych wokół tego miejsca wyszło spod pióra Marty Krajewskiej. Skąd zatem to nawiązanie w powieści Agaty Kasiak? Otóż, na świecie nie ma aż takich przypadków. Pisarki to siostry, które za młodzieńczych lat razem stworzyły Wilczą Dolinę i szkielet jej historii. W dorosłym życiu z bagażem doświadczeń i ogromem wiedzy każda ruszyła w swoją podróż przez ten świat, poznając go, jego mieszkańców i ich bajania, wnikając głęboko w miejscową kulturę i zwyczaje, zasłyszane z dalekich stron plotki, wędrując po lasach i górach, nurkując w otchłani jeziora, słysząc w tle wycie wilków, a może nawet samego Białego Wilka, pana tych ziem? Jedno miejsce, a dwa różne światy, każdy z własną specyfiką i ulotną magią słowa pisanego. Zwracam na to uwagę, by pokazać jak bogate jest wnętrze każdego z nas, jak z jednego nasiona mogą wyrosnąć różne drzewa. Niby podobne, a jednak odmienne.

  "Baśń o Wilczej Dolinie" Agaty Kasiak to książka fantastyczna prowadzona z punktu widzenia trzech postaci, tj. wiedźmy Olchy, palatyna Pomira i księżniczki Wolin. Wilcza Dolina to zapomniana przez ludzi kraina, żyjąca własnym rytmem, odizolowana przez warunki geograficzne, kryjąca niejedną tajemnicę. Świat poza nią istnieje, a czas biegnie, cywilizacja się rozwija, królestwa powstają i rozpadają się, zawierane są nowe sojusze, zawiązują się spiski, do głosu dochodzą nowe dynastie. Zwykła kolej rzeczy. Jednak między światem a Wilczą Doliną istnieje połączenie, rzeka, niosąca ze sobą groźbę śmierci, wyrzucająca na brzeg ciała, niby zwykłe, a jednak... liczące setki lat, ciała, które nocą mogą przyprawić o zawał serca, zagrozić istnieniu wszelakiego stworzenia, niszczyć i siać pożogę, a pełnia tuż tuż. Kim są owe umarlaki? Skąd się biorą, czerpią swą siłę i nienawiść? Dlaczego właśnie teraz? Czy można je jakoś powstrzymać?

   Królestwo, którego podwładnym jest Pomir, toczy właśnie walki z sułtanem, broniącym się ostatkiem sił w Duszańcu, jednym z ostatnich bastionów ludzi-wilków, zwanych wilkarami, którymi to przewodzi księżniczka Wolin, córka Czcirada, osobnika wielce występnego, dwulicowego i pełnego niespożytej energii do knucia oraz wprowadzania swego planu w życie przez lata. Wojna o ziemie, wpływy, bogactwa i w zemście za osobistą zniewagę króla Lubomii. Pomir i Wolin walczą, jak równy z równym, pełni szacunku wobec przeciwnika. W trakcie jednej z bitew dochodzi do spotkania z trzecią stroną konfliktu, umarlakami. Strach przed nieznanym spada na ludzi i wilcze serca, co teraz? Natomiast w wysokich górach maleńka osada celebruje lato, przygotowując się do Nocy Kupały i czasu zbiorów. Nierozważni młodzieńcy, za nic mając przestrogi starszych, udają się w zakazane rejony, chcąc wzbogacić się kosztem umarłych, napotykając po drodze na tajemnicze istoty, zamieszkujące jezioro, zwane utopkami. Czemu większość z nich atakuje nocą i przy pełni? Czy ktoś poza starą zielarką będzie wiedział co czynić? Czy ktoś jej uwierzy? Jak zabezpieczyć cmentarzysko, ochronić matki i dziatki przed wieszczycą, jak pokonać tysiącletnią klątwę Boginki? Gdzie szukać ratunku i wsparcia? Jak osadników ostrzec, by usłuchali?

   Bohaterowie "Baśni o Wilczej Dolinie" przykuwają uwagę czytelnika zarówno swoją osobowością, jak i przemianami w nich zachodzącymi. Bieg wydarzeń sprawia, że dojrzewają, nabierają dystansu do pewnych spraw, zaczynają pojmować swoje błędy i w jakiś sposób próbują je naprawić. Powieść nie podaje wszystkiego na tacy, wiele rzeczy trzeba wysnuć z kontekstu, domyślając się, idąc za drobnymi wskazówkami autorki, jak np. w przypadku Wolin, gdzie pewne aspekty z wczesnego dzieciństwa rzutują na jej dorosłe zachowania. Podobnie rzecz ma się z Pomirem, który nosząc maskę nieustraszonego woja, okazuje się człowiekiem o ogromnym sercu. Przy okazji warto zwrócić uwagę na Biezdara i Toligniewa oraz słowa palatyna o zmężnieniu. Zgadzam się z nim w stu procentach.

  Niezwykle ważną i niebanalną postacią jest Olcha. Kobieta o ogromnym bagażu doświadczeń i wiedzy, niosąca pomoc każdemu, będąca częścią historii Wilczej Doliny, która stała się jej domem i jednocześnie więzieniem. Pod maską ironicznej zołzy kryje się czułe serce, oddane sprawie Doliny, a może przede wszystkim jej podopiecznego i jego dobra. 

   Dla mnie wyjątkową postacią jest Krzesąd, jeden z członków starszyzny wioski, przybyły do tego miejsca wiele lat wcześniej z zewnętrznego świata, głęboko poruszony, a przede wszystkim wierzący w legendy o tym obszarze. Mężczyzna noszący brzemię odpowiedzialności za przeszłość i przyszłość pokoleń osadników, zbratany tajemnicą z wilkarami, stojący po cichu na straży porządku. Człowiek, któremu można zaufać i powierzyć swoje życie. Wzbudza sympatię i chęć bliższego poznania.

   Tytuł książki sugeruje baśń, czyli miło opowiedzianą historię walki dobra ze złem. Kto oczekuje lukru srodze się zawiedzie. Autorka porusza trudne tematy dotyczące m.in. odrzucenia w rodzinie, wyszydzania, ostracyzmu społecznego, przemocy psychicznej i fizycznej wśród obcych i bliskich, gwałtu, prostytucji, braku tolerancji dla inności, agresji i plotek, osamotnienia wśród ludzi, braku zrozumienia, strachu przed pójściem własną ścieżką, kurczowego trzymania się niebezpiecznych tradycji, uciekania przed odpowiedzialnością i zrzucania winy na innych. Powieść opowiada nie tylko o czasach pokoju, ale nade wszystko skupia się na wojnie, jej dramatach, ofiarach, trudnych wyborach władających, o próbie przetrwania kolejnego dnia, następnego natarcia. Tu ból i cierpienie są na porządku dziennym, choć miłość stara się to nieco osłodzić. Dni niepewności są przeplatane szczęśliwymi chwilami z drobiazgów, niewielkich gestów, wskazujących z czego tak naprawdę składa się życie i co jest ważne. W tym tkwi szkopuł, że każdy z nas może ową historię inaczej odczytać, zrozumieć, bo zależy to od naszej własnej perspektywy, doświadczenia czy hierarchii wartości.

   Świat przedstawiony jest bardzo bogaty i szczegółowo omówiony. Imponuje mi przemyślana przeszłość tegoż regionu, stopień powiązania dni przeszłych i teraźniejszych, tego jak te wszystkie elementy do siebie pasują, niczym puzzle. Wprowadzone postacie mają swoje role do odegrania w głównym wątku, a mimo to ich sprawy toczą się obok i czytelnik zagląda do nich zza kotary. Fabuła to nie tylko losy Wolin, Olchy i Pomira. To też pomniejsi, drugoplanowi bohaterowie, którzy nadają kolorytu tejże powieści. Bez nich nie byłaby taka sama.

   Na uwagę zasługują opisy położenia osady, próba odmalowania ich za pomocą słów. Są tak plastyczne, że nieraz odnosiłam wrażenie, że je widzę. Piękne góry, pełne mroku, surowości i majestatu, zamglone o poranku jezioro, tajemniczy las, samotna, płacząca wierzba, pozarastane trakty, stare cmentarzysko (aż prosi się o szpachelkę archeologa) i zaginione zamczysko, wyrzucające czasem swe sekrety na brzeg.

   Z pełną powagą przyznaję się, że zakochałam się w języku i stylu autorki. Lekko poetyzowany, archaizowany, na modłę średniowiecznych podań. Myślę, że to główny powód niezwykłego klimatu, jaki odczuwa się podczas czytania. Czytelnik przenosi się w czasie, w pełni może utożsamić się z bohaterami i ich przygodami, razem z nimi przemierzając knieje północnej krainy.

   Niektórzy mogą zarzucić patetyczność Wolin i Pomirowi, ale warto zwrócić uwagę na to gdzie się wychowali, do jakich klas należeli i jakie wartości im wpajano. Warto oderwać się od współczesnych realiów, uzmysłowić sobie, że kiedyś bywało inaczej, spróbować wczuć się w ich położenie. 

   Bardzo podoba mi się przedstawienie kwestii wilkarów i Białego Wilka, co zupełnie odbiega od wersji Marty Krajewskiej. To jest bliższe memu sercu, całkiem oddanego ich zwierzęcej postaci. Pokazuje prawdziwą wilczą naturę, przekreśla kreślony od pokoleń stereotyp, pozwalając prawdzie wypłynąć na wierzch. Wspaniałe!

   Typowej słowiańskości czytelnik tu nie uświadczy, no może poza zielarką i owymi umarlakami (no i oczywiście Nocą Kupały, która jest stricte słowiańska), lecz myślę, że to elementy zbyt uniwersalne, by przypisywać je tylko naszemu rodzimemu kręgowi kulturowemu. Czy to źle? Uważam, że to nie ma znaczenia dla fabuły. Tego typu zabiegi są tu całkowicie zbędne. Ta historia toczy się swoim własnym torem i dokładanie do niej takich elementów mogłoby ją tylko niepotrzebnie zakłócić.

   "Baśń o Wilczej Dolinie" Agaty Kasiak to powieść fantastyczna, magiczna historia o przeklętej krainie, trudnej miłości, niełatwych wyborach, o brzemieniu odpowiedzialności, o sile przyjaźni i miłości, o skomplikowanych relacjach, o drugich szansach, o przeznaczeniu i kierowaniu się w życiu sercem. To książka ofiarowująca nadzieję dla zagubionych, wskazująca drogę do wyjścia z ciemności ku wiosennemu słońcu, tchnąca magią. Mimo ogromu bólu wyziera z niej ciepło, które może otulić w zimowy wieczór niczym najcieplejszy koc. To lektura skłaniająca do refleksji nad sobą, życiem i swoim otoczeniem. Myślę, że bohaterowie tej powieści i duch Białego Wilka jeszcze długo będą mi towarzyszyć. To jedna z tych książek, która po odłożeniu na półkę, rozrasta się w sercu czytelnika, podświadomie zmienia go i jego podejście do wielu spraw. To prawdziwa baśń z morałem, gdzie wilki swym wyciem wywołują uśmiech.  

Polecam z całego serca!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz