Recenzje tematycznie

niedziela, 13 lutego 2022

120) Co w trawie piszczy? "Czerwony Kur" Magdaleny Zawadzkiej-Sołtysek

  Świat pędzi jak szalony, mijają kolejne pory roku, a ludzkie charaktery pozostają niezmienne od tysiącleci. Łatwo poddać się sile tłumu, iść zgodnie z nim, nie myśląc i nie czując, a potem tłumaczyć, że to nie ja, to oni zrobili, ja byłem tam tylko przez pomyłkę, nie mogłem się uwolnić... Niewielu ma odwagę i silną wolę, by myśleć i działać samodzielnie, wyłamywać się z tłumu, tym samym narażając się na wyobcowanie, śmieszność i krzywe spojrzenia. Człowiek ma rozum, którego boi się używać i brać za swe decyzje odpowiedzialność, zwalając pewne sprawy na los...

   Czwarty tom "Śladów Leszego " Magdaleny Zawadzkiej-Sołtysek pt. "Czewrony Kur" opowiada o przygodach mieszkańców Krukowca, wyróżniając spośród nich Gniewichę, niezwykle charakterystyczną kobietę. Osada zmaga się z ogromnymi upałami, suszą, brakiem wody i widmem głodu. Co rusz wybuchają kłótnie, dochodzi do bójek i nieporozumień. Przed zarządcą Krukowca i żercą niełatwy czas. Czy będą w stanie razem zaradzić tej sytuacji? Na domiar złego wysłannik grododzierżcy zamierza "ułatwić" ludziom spiekotę i dokłada roboty. Jakby tego było mało w osadzie działają niecne moce, które tylko czyhają na ujawnienie się i rozpoczęcie niszczącego ludziom życie tańca. Czy ktoś jest w stanie zatrzymać demoniczne istoty i uratować mieszkańców? Jak tego dokonać?

   "Czerwony Kur" jest domknięciem wątków poruszanych w poprzednich częściach. To powieść poruszająca bolesne wspomnienia i tematy, obok których nie da się przejść obojętnie. Przemoc domowa rodząca ból i zawiść, a nade wszystko bezsilność i zwątpienie, ludzka obojętność na zło toczące się dookoła, bezkarność oprawców, strach ofiar, lęk przed byciem sobą, sąsiedzka nienawiść, wykorzystywanie i pycha, krnąbrność, głupota nieznająca granic, brak empatii i współczucia, zazdrość o szczęście drugiego, brak wsparcia, chora ambicja, niemożność powiedzenia "dość". Z drugiej strony książka wskazuje jak ważne jest otaczanie się życzliwymi osobami, bezinteresownymi, gotowymi zawsze wesprzeć i pomóc, doradzić i pocieszyć... słowem i czynem. Przedstawia siłę prawdziwej przyjaźni i miłości, które mogą góry przenosić. Wskazuje drogę zagubionym, daje wskazówki, gdy trzeba się zatrzymać i przemyśleć podjęte decyzje, czy aby warto w nie brnąć. Trzeba wyczuć, gdzie jest granica, po której nie można już zawrócić. Udowadnia, że poczynione zło można spróbować naprawić. To lektura o życiu i ludziach, ich wzlotach i upadkach, o drodze do własnego serca, które spowija mgła bólu.

   Podobnie jak w poprzednich tomach nie da się wskazać jednego głównego bohatera. Postacią spinającą fabułę jest Gniewicha, która ze zgorzkniałej i samotnej wdowy zaczyna przeistaczać się w - mimowolnie - bardziej czułą i wrażliwą, zaczynającą doceniać przyjaciół osobą. Ci, których ratuje, stają się jej rodziną, taką z wyboru i przekonania, niosąc jej pomoc i wsparcie, nawet gdy sama o to nie prosi. Mimo samotniczego trybu życia przyciąga ku sobie jednostki łaknące ciepła i miłości, a nade wszystko zrozumienia. Ma specyficzny sposób bycia, dla wielu odstręczający, lecz wystarczy nieco lepiej ją poznać, by dostrzec jej ogromne serce. To niebanalna postać w literaturze. Zmusza czytelnika do zrewidowania swoich poglądów i hierarchii wartości, zobaczenia drugiego dna pewnych sytuacji, które dziś się nam łatwo ocenia. Udowadnia, że pozory mogą mylić.

   Ważną rolę odgrywają również młodzi, Żywia i Korzeń, których życie lubi doświadczać i niepokoić. Przyjaciele mierzą się z przeciwnościami losu, po porażce podnoszą głowy, otrzepują kolana z ziemi i ruszają dalej, walczą o swoje szczęście i miejsce w społeczności Krukowca, lecz nic na siłę. Dbają o bliskie sobie osoby, pracują na swoje dobre imię, są pracowici i godni zaufania. Mieć wokół siebie takich ludzi jak oni to skarb. 

   "Czerwony Kur" przybliża też postać Wiłki oraz Sambora. Warto zanurzyć się w ich historie, spróbować przełożyć je na wartości uniwersalne i potraktować jako ostrzeżenie. Czemu warto się poświęcić? Gdzie szukać szczęścia? Komu ufać? Co wybrać? Jaką ścieżkę obrać?

   Spośród męskich postaci radzę przyjrzeć się losowi Zbyluta i jego przemyśleniom. To nie tylko zarządca, kowal, ale i doświadczony człowiek, który całkiem sporo wie i bierze na swe barki niejeden ciężar. Miłość, rodzina, praca, relacje międzyludzkie - z tego zakresu można szukać u niego odpowiedzi na swoje wątpliwości.

   Ta powieść tchnie słowiańskością. Można tu spotkać nie tylko stwory takie jak wodniki, utopce, rusałki, leśne panny, leszego, borowego, ale i poczuć klimat wczesnego średniowiecza. Z jednej strony wierzenia i siła ich oddziaływania na codzienne życie jak w przypadku żercy, rażenia piorunem, radzenie sobie z upiorami i bólem po stracie bliskich, z drugiej - mozół zwykłej szarugi, obowiązki, praca i próba utrzymania rodziny. Do tego warto dodać rozkazy wydane przez władcę i wykonywanie ich przy rozłożeniu takich samych trudności jak bez nich. Oj, niełatwe było wówczas życie, ale chyba bogatsze duchowo i sąsiedzko, choć nie zawsze wesołe melodie grało. "Czerwony Kur" daje posmak życia naszych średniowiecznych przodków. Łapie to, co jest ulotne i zamyka to w słowach.

   Ten tom "Śladów Leszego" czyta się bardzo szybko, właściwie w przeciągu trzech-czterech godzin można połknąć całość, ponieważ odłożyć się go nie da, ciekawość za bardzo zżera czytelnika. Język i styl autorki zachwycają w oddaniu klimatu Krukowca. Archaizowanie, używanie gwary, różnorodność języka bohaterów - to tajemnica niezwykłości tej książki. Warto też zwrócić uwagę na szczegółowość i plastyczność opisów, co pozwala jeszcze lepiej działać wyobraźni.

   Czym dla mnie jest "Czerwony Kur"? Domknięciem historii Gniewichy i jej podopiecznych, wspaniałą przygodą w głąb przeszłości i siebie, możliwością poznania przodków, rodzimej wiary i potwierdzeniem, że fascynacja słowiańskością przemienia się w coś trwalszego, prawdziwą więź z własnymi korzeniami. To wskazówka, że na zmiany nigdy nie jest za późno, że trzeba cenić swoje tu i teraz, że warto być sobą i mieć koło siebie przyjaciół oraz rodzinę. Świat może się palić i walić, ale z takim wsparciem przetrwa się całe zło.

   Czekam na więcej powieści spod pióra Magdaleny Zawadzkiej-Sołtysek. Ta kobieta potrafi pisać, poruszać całe struny serca i malować krajobrazy słowem. Nie chleba i igrzysk jak w Rzymie dla tłumów, jeno tak dobrej rodzimej literatury proszę! A "Czerwonego Kura" polecam z całego serca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz