Recenzje tematycznie

niedziela, 20 marca 2022

124) "Żmije" - Małgorzata i Magdalena Lewandowskie

   Inspiracja historią to nic złego. Można czerpać z niej pełnymi garściami, zwłaszcza w literaturze czy kinie. Tym większą radością są dla mnie książki, w których poukrywane są elementy powiązane z naszą rodzimą kulturą. Taką miłą niespodzianką było dla mnie tomiszcze pod tytułem "Witia. Drzewo wspomnień" sióstr Lewandowskich. Cudna powieść, pełna tajemnic, ważnych wartości i życiowych wskazówek, w dodatku z niezwykłym wilkiem i niedźwiedzicą w tle. Pierwszy tom zakończył się tak, że nie mogłam doczekać się dalszej części. I oto w końcu są, "Żmije"!

  Drugi tom "Drzewa wspomnień" to fantastyka inspirowana naszymi słowiańskimi korzeniami, wplątując w to nawet założenia geograficzne, tj. położenie Daboru i jego sąsiedztwo. Początek akcji ma miejsce na Wyspach, gdzie zostaje odnowione przymierze z Żeglarzami i ich magicznymi radczyniami - raganami. Młoda Witia realizuje swe pierwsze poważne zadanie, zdobywa sojuszników i oddala wizję upadku ojczyzny. Mimo to Hemar cały czas im zagraża, choć mają tam swoich agentów, lecz idzie Noc Dnia, a wraz z nią nowe niebezpieczeństwo... pobudka siły, o której nikt nie miał pojęcia, siły zmieniającej ludzi i pamięć, siły w rękach osoby, która powinna przepaść dawno temu... Czy to daborska ziemia, jej odwieczne demony, a może zmieszanie magii, Alwina wraca do sił, do życia, gotowa na wszystko, by zdobyć tron i władzę, a tym samym wolność, by dłużej nie ukrywać siebie i swojego daru, który dla pozostałych stał się przekleństwem.

   Droga do domu może być długa i męcząca, zwłaszcza dla dwunastoletniej dziewczynki, sieroty, na którą nałożono zbyt wiele obowiązków. Saja na Wyspach Trogen wykonała kawał dobrej roboty, lecz co dalej? Wróg nie spał, trzeba działać i zbierać siły, choć ciało odmawia posłuszeństwa, a umysł i przodkinie nakazują pełną mobilizację, w końcu wiek nie ma znaczenia. Witia to Witia. Dziewczę jest odważne, pełne energii, czasem zagubione, może nieco naiwne, ale o dobrym sercu, inteligentne, ciepłe. Saja to oddana przyjaciółka, zwłaszcza w stosunku do Mira i Skry, którzy się nią zaopiekowali, gdy została sama na świecie. Jej opiekun i jej wilk. Prawdziwa przyjaźń, bezinteresowna, na dobre i złe, na wieczność, na śmierć i życie. Na oczach czytelników nastolatka przeistacza się, dojrzewa emocjonalnie, może pod wpływem doświadczeń, może dzięki głosom Zaświatów. Wiadomo jedno - zaczyna więcej dostrzegać, czuć i rozumieć. Staje się jak młodsza siostra, o którą pragnie się zatroszczyć.

   Kobiecych bohaterek jest tu cała masa, każda z nich jest na swój sposób niepowtarzalna i wyjątkowa, choć większość pochodzi z rodu Drewian, rodu Sai. Przodkinie, Ałun, tańczące bliźniaczki, Bianka, ragany, zielarki... Każda z nich jest ważna, jej istnienie ma znaczenie, nie są narzędziem czy przedmiotem dla zaspokojenia pragnień mężczyzny. To kobiety z krwi i kości o wolnej woli, o niezwykłych historiach, dążące do realizacji własnych marzeń i celów, choć z reguły związanych z dobrem Daboru. Ich motywacje, uczucia - to wszystko ma znaczenie, autorki znakomicie oddają to w w ich kreacji psychologicznej, co do tego nie mam wątpliwości. Są elementem większej układanki, świata, życia doczesnego, minionego i przyszłego. A inne? Kraken czy Mańka, a nawet topielica Wisła mają własne opowieści do przekazania czytelnikom, wartości nadającej sens ich życiu. Nawet zła Alwina nie jest zła sama z siebie, jej zachowanie ma dużo głębsze przyczyny niż wskazują pozory.

   Pierwsze skrzypce grają kobiety, a co z mężczyznami? Większość tu przedstawionych to dzielni woje, zaprawieni w bojach. Na czoło wysuwa się Miro, odważny, pełen pomysłów, rozważny, inteligentny, prawdziwa ostoja w trudnych czasach. Pojawia się też mistrz szyku Rarogów, Mysław, odważny, zdyscyplinowany, niedowierzający własnym oczom i uszom na dziwy, które mają miejsce w Daborze, zwłaszcza dotyczące zielarek. Chłop jak się patrzy, ino nieco chłodny w obejściu, ale poza tym całkiem sympatyczny.

   Moim ulubieńcem od zawsze na zawsze jest Skra, uroczy, wspaniały, dzielny, niezastąpiony, oswojony wilk Mira. Prawdziwy przyjaciel na dobre i złe. Wyjątkowy. Pokazujący jacy mogą być przedstawiciele jego gatunku wobec ludzi, jak się zachowują w chwili zagrożenia, a jak - całkowitego rozluźnienia. Wspaniała kreacja!!!

  "Żmije" to nie tylko powieść o wspomnianej już przeze mnie przyjaźni. To także historia o roli tradycji, więzach rodzinnych, poświęcenia w imię bezpieczeństwa bliskich i ratowania ojczyzny, miłości nieznającej granicy śmierci czy to rodzicielskiej czy partnerskiej, tolerancji, radzenia sobie z nieznanym. Warto zwrócić uwagę na dzieci zimy, ich charakterystyczną fizjonomię, znaczenie w Daborze i tłumaczenie pochodzenia. Wspaniała lekcja dla współczesnych, że choroba to nie wyrok, a możliwość współegzystowania mimo wielu trudności. Ważnym wątkiem jest także związek Warsa i Sawa, pokazujący znaczenie tolerancji, akceptacji świata takiego, jakim jest, bez narzucania swoich reguł komukolwiek. Ważne, by każdy żył w zgodzie ze sobą, nie krzywdząc przy tym innych. A czy miłość dwojga dorosłych ludzi może kogoś ranić? Nie może, nikogo dojrzałego emocjonalnie. Pojawia się również wątek przemocy, nie tylko tej fizycznej, seksualnej, ale przede wszystkim psychicznej, uczynionej dziecku, który jako dorosły nie potrafi sobie poradzić z tym bólem, a w ryzach trzymają go tylko prawidła, zgodnie z którymi ma postępować, zgodnie z zaleceniami zielarek. To dowód na to jak straszni są ludzie, do czego są zdolni i jak bardzo potrafią skrzywdzić. Dlatego też zaufanie należy rozdawać przemyślanie, a małoletnich pouczać, by od obcych trzymali się z daleka. Tytuł być może odnosi się także do mściwej czarownicy, przekazując jak niebezpieczni są tacy ludzie, jak wiele zła mogą uczynić, nie licząc się z uczuciami innych i konsekwencjami swych poczynań.

   Na wstępie wspomniałam, że w "Żmijach" jest sporo elementów inspirowanych słowiańską kulturą. Dotyczy to m.in. wierzeń, np. w Żywię (choć w Daborze są tylko czterej bogowie, a Słowiańszczyzna ma ich wielu), istnienie stworów jak rusałki, topielice, utopce (tu lud wody), wodniki, wąpierze, strzygi, żmije - podniebne smoki, chmurnicy - płanetnicy. To też magia i wiara w moc szeptuch, zielarek i świętych gajów, ich niesłabnącą więź z naturą i matką ziemią, od której wszystko się bierze. To świat zgodny z cyklem wegetacyjnym flory i uzależniony od fauny. Warto przy tym zwrócić uwagę na aspekt polityczny. Dabor swym położeniem przypomina Polskę sprzed chrztu w 966 roku, z rodzimą wiarą, położony w sąsiedztwie Cesarstwa Hemaru - Niemiec z wiarą w jedynego, właściwego boga, którego kapłani nawracali siłą, a wyznawcy czasem popadali w fanatyzm jak były kochanek Alwiny, interpretujący pewne elementy przyrody jako łaskę lub przekleństwo swego boga.

   Ponadto warto zwrócić uwagę na życie toczące się w Daborze, od takich codziennych problemów po rozgrywki polityczne na najwyższym szczeblu. Cała panorama od A do Z. Ukazana codzienność wojów, polityków, przemytników, samotnych kobiet z dziećmi, służących, sierot etc. Drobiazgowość w ich przedstawieniu to nieoceniony walor przy poznawaniu tego świata.

   Bardzo podoba mi się pomysł Zaświatów i szczególnej więzi kobiet z rodu Drewian. O ileż by to ułatwiło życie rodzinne, móc czerpać z doświadczeń minionych pokoleń, ze zdobytej wiedzy... a życie po życiu zmienia całkowicie wydźwięk, bo zamiast wypoczynku oferuje ciągłą pracę na rzecz rodziny. Myślę, że to jedna z tych idei, które przesądzają o wyjątkowości tej powieści.

   Siostry Lewandowskie mają bardzo lekkie pióro, dzięki czemu "Żmije" czyta się jednym tchem, sama przyjemność. Lekki styl, plastyczne opisy, bogata kreacja bohaterów z mocnym psychologicznym podłożem, naturalne dialogi i zróżnicowany język postaci, charakterystyczne powiedzonka, sprawia, że powieść to historia autentyczna, żywa, pełna emocji, od radości do łez cierpienia. Niespodziewane zwroty akcji, wielowątkowość czy poważne problemy to spore urozmaicenie dla głównej osi fabuły. 

   "Żmije" to powieść fantastyczna ze słowiańskimi elementami, która wzrusza i poucza. Czasem wywołuje salwy śmiechu, czasem łez. Na swych kartach przywołuje żywoty barwnych postaci, które się lubi lub nienawidzi, które wzbudzają zaufanie lub niechęć, które odzwierciedlają nas samych...

   Historia Witii to historia nas samych, opowieść o życiu w drodze, poszukiwaniu swego miejsca i sensu życia, wierze w wyznawane wartości, nadrzędnych celach, którym warto się poświęcić. To powieść o przyjaźni, miłości, tolerancji, więzach rodzinnych, tym co naprawdę ważne.

   To ledwie drugi tom przygód młodej Sai, kończy się w nieoczekiwanym momencie, pozostawiając więcej pytań niż odpowiedzi, które nurtują czytelnika aż do głębi. Nie mogę się doczekać kolejnej części, kolei losu Mira i Skry.

   Polecam Wam "Żmije" z całego serca. Świetna lektura! Oby więcej takich książek na drodze czytelniczej spotykać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz