Recenzje tematycznie

sobota, 25 września 2021

106) "Wysłannik" Pauliny Hendel, czyli czym tak naprawdę jest apokalipsa ludzkiego gatunku

    Świat nie jest czarno-biały, panuje w nim pełna gama szarości, dobro i zło to tylko słowa, ponieważ każde zdarzenie ma dwa końce, różne przyczyny, a każda strona konfliktu swoje racje. Gdzieś pośrodku leży cienka granica moralności, którą łatwo przekroczyć w ekstremalnych sytuacjach, np. w chwili zagrożenia życia. Swój czy obcy, kogo wybrać, komu zaufać, kogo unieszkodliwić? Trudne pytania, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi.

    Z podobnymi dylematami przyszło mierzyć się bohaterom "Wysłannika" Pauliny Hendel, czwartego tomu "Zapomnianej księgi". Próby zjednoczenia osad północy w celu ustalenia zasad handlu czy wymiany doświadczeń i wzajemnej pomocy kuszą przedstawicieli z zewnątrz... oj, bardzo, tak że nawet bezcenna sól staje się podarkiem. Jednak jak rozpoznać kto przyjacielem, a kto wrogiem? Skąd można wiedzieć komu zaufać, a kogo obserwować i mieć się w jego obecności na baczności? Czy to sąsiad, siostra, kuzyn czy kumpel z niedalekiej osady? Brak zaufania i grząskie fundamenty w niepewnych czasach to kuszący grunt dla rozrzewnienia konfliktu. Kto by na tym zyskał, a kto stracił? Jak daleko sięgają plotki? Czy jest w nich ziarno prawdy? Hubert z przyjaciółmi za wszelką cenę stara się odbudować choć w minimalnym stopniu dawny świat. Objeżdża sąsiednie osady, przekonuje ludzi do wiecu, czyni przygotowania, stara się, lecz nie wszystko idzie przewidzieć. Wiec nie jest żadną tajemnicą, przybywają na niego nieproszeni goście, którzy u Sierpnia przywołują nieprzyjemne wspomnienia z Gdańska. Pojawia się kusząca propozycja współpracy, która wywołuje lawinę niespodziewanych wydarzeń... Dokąd zaprowadzi ona młodego mężczyznę i jego sprzymierzeńców?

   „Wysłannik” to powieść pełna niezwykłych zwrotów akcji, napięcia, przygód, trudnych decyzji, przerażenia ludzką podłością, ale i nadzieją, że po końcu świata gdzieś jeszcze czai się iskierka prawdziwej przyjaźni i miłości, rodzinnego ciepła, gdzie lojalność i słowo honoru mają prawdziwą wartość. Mimo wszystko trzeba uważać komu się ufa, by nie wierzyć pierwszemu wrażeniu, bo pozory mogą mylić, a konsekwencje tego bywają tragiczne.

    Bohaterem spinającym fabułę „Zapomnianej księgi” jest Hubert Sierpień, który z beztroskiego nastolatka przeistacza się w pewnego siebie i swoich umiejętności mężczyznę, gotowego na wszystko, by uchronić swoich bliskich. Powojenny świat nauczył go prawdziwego surowego życia, bez wygód, bez dostępu do zdobyczy cywilizacji. Zmusił do radzenia sobie w trudnych sytuacjach, podejmowania szybkich decyzji, strategicznego i analitycznego myślenia. W tej części musi zmierzyć się ze swoimi koszmarami, wewnętrznymi demonami, przełamać swoje bariery, ograniczyć spontaniczność na rzecz zdrowego rozsądku. Uwidacznia się coraz bardziej jego postawa obrońcy, przyjaciela na medal, wiernego druha i kompana. Ten Hubert da się lubić, pod pewnymi względami jego przemiana fascynuje.

    W tej książce spośród kobiecych bohaterek na czoło wysuwa się Zuza, którą wreszcie mamy okazję bliżej poznać w różnych sytuacjach, nieco lepiej zrozumieć przyczyny jej zachowania, niezwykłej więzi z Klakierem, a nawet innymi demonami. Pozornie wycofana, nierozgarnięta, zamyślona, a tak naprawdę pilna obserwatorka, znająca i widząca rzeczywistość lepiej od innych, celnie trafiająca z uwagami i ripostami, wspaniała siostra i trzeźwo myśląca kobieta. Jej wewnętrzny świat wydaje się znacznie bogatszy od tego, który przedstawia autorka. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie przygód Zuzia jeszcze bardziej rozwinie skrzydła. Powtórzę się, ta postać ma ogromny potencjał.

    Znaczna większość powieści to przygody w drodze do obranego celu, spotkania z niezwykłymi ludźmi z lasu i Mrocznej, zacieśniania relacji z Arturem i Gniewkiem, powolne poznawanie się, poleganie na sobie i współpraca. Warto też zaznaczyć, że nie każdy spotkany człowiek jest potencjalnym przyjacielem. Lektura uczy, że trzeba się mieć na baczności w tej kwestii.

    Miłośnicy survivalu odnajdą w „Wysłanniku” wiele ciekawych wątków dla siebie, np. jak radzić sobie w lesie, jak przygotować nocleg w opuszczonym domu, jakie rośliny warto mieć w zanadrzu, które warto znać, gdzie szukać jedzenia, jak przyrządzać ryby nad ogniem, jak odstraszyć wroga od obozowiska, na co zwracać uwagę, by nie zabłądzić etc. Tak, Hubert i ekipa muszą to wszystko wiedzieć, by przetrwać w obcym terenie.

    Warto zwrócić uwagę na kreację psychologiczną poszczególnych postaci, zwłaszcza tych z dziwnego lasu i osady wracającej do pogańskich zwyczajów. Co strach robi z ludźmi? Jak łatwo dać się zmanipulować? Jak niewiele trzeba, by psychopaci zyskali władzę w imię porządku i zachowania w miarę normalnego życia? Ile trzeba poświęcić, by żyć we wspólnocie? Gdzie przebiega cienka granica między normalnością, a szaleństwem? Jak sobie radzić z bólem po stracie? Jak uśmierzyć wyrzuty sumienia? Jak wybrać kogo poświęcić, a kogo uratować? Czy są jakieś uniwersalne zasady funkcjonowania w społeczności bez względu na położenie geograficzne i zwyczaje tam panujące? Paulinie Hendel udała się sztuka odwzorowania odpowiedzi na owe pytania w swoich postaciach, ich zachowaniach i motywacjach, ich drobnych gestach i wypowiedziach, tonie głosu i przekonaniach religijnych. Na stronach „Wysłannika” nakreśliła wiele indywidualności, które zmuszają do refleksji nad własnym otoczeniem, a nawet samym sobą. Według mnie to naprawdę dobra robota.

    Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o Słowiańszczyźnie widocznej poprzez demony. Strzygi, biesy, owinniki, wije, boruty, leszy, lejin i sporo innych nieznanych jak, np. mesza. Każdy inny i wyjątkowy na swój sposób. Ponownie dzięki Hubertowi i Zuzie czytelnik ma możliwość poznania tych stworzeń, ich myśli, pragnień i lęków. Klakier, Platon czy Bajka… niezwykłe, zaprzyjaźnione z ludźmi, choć wciąż niezależne. Ich postawa uczy, że czasem to potwór broni siebie i swoją rodzinę, a prawdziwą bestią jest drugi człowiek.

    Czwarty tom „Zapomnianej księgi” cechuje lekki i przyjemny styl, który sprawia, że lekturę można zaliczyć do naprawdę przyjemnych i wciągających, choć zasługę w tym ostatnim ma zapewne intrygująca fabuła i dobrze obmyślona akcja. Pisarka kolejny raz wykazała się utalentowanym piórem i podniosła swój poziom.

    „Wysłannik” mimo przynależności do gatunku młodzieżówki w klimacie postapo z rysem słowiańskim świetnie nadaje się i dla starszego czytelnika, szukającego w lekturze czegoś więcej niż rozrywka. To powieść o ludzkiej naturze, walce wewnętrznych sprzeczności, szukania kompromisów i rozwiązań trudnych sytuacji. Życie to pasmo trosk i radości, z którego należy czerpać pełnymi garściami i cieszyć się każdą chwilą z bliskimi. Świat to nie plac zabaw. Tu dobro przeplata się ze złem, tworząc czasem nierozerwalną sieć powiązań. Życie…

    Uważam, że warto poświęcić tych kilka godzin na lekturę „Wysłannika” Pauliny Hendel, bo głęboko zapada w pamięć. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom, by móc znów ruszyć w Polskę z Hubertem, Ernestem , Zuzą i Izą, paczką prawdziwych i nieocenionych przyjaciół.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz