Recenzje tematycznie

niedziela, 5 września 2021

103) Apokalipsa w słowiańskim wydaniu, czyli "Strażnik" Pauliny Hendel


 Co dorosłemu czytelnikowi może zaoferować literatura młodzieżowa? Czy w ogóle istnieje jakiś próg wiekowy dla książek? Czy fantastyka ustępuje w czymś klasykom? A co z "Władcą Pierścieni" Tolkiena? Toż to fantasy, a klasyk poważany na całym świecie. Co takiego musi w sobie mieć powieść, by przykuć uwagę bez względu na wiek? Czym powinna się charakteryzować?

  Godnym uwagi przedstawicielem młodzieżowej literatury fantastycznej ze słowiańskim klimatem jest "Strażnik", pierwszy tom serii "Zapomniana księga", Pauliny Hendel. Jest to postapo, czyli świat po wielkim kataklizmie nazywanym wojną. Być może seria ataków terrorystycznych, może przypadek. Na całym globie raz za razem dochodzi do wybuchów, wysłania potężnego impulsu elektromagnetycznego, który niszczy wszystkie elektryczne zdobycze cywilizacji oraz atakuje śmiertelnie zjadliwa grypa. Tak dobrze znany nam świat nagle znikną, a z ciemności wyłaniają się demony... nie tylko te dawno zapomniane, ale i z ludzkich umysłów zrodzone.

   Główny bohater ma na imię Hubert. W jednej chwili znajduje się w Paryżu i z kolegą jest świadkiem wybuchu przy Luwrze, a zaraz potem - w piwnicy zapuszczonego domostwa gdzieś w Polsce. Te wydarzenia dzieli siedem lat. Co działo się w międzyczasie? Co robił i kim stał się przez ten czas? W jaki sposób przetrwał? Więcej pytań niż odpowiedzi. Amnezja niczego nie ułatwia, a trzeba żyć dalej i odnaleźć się w całkowicie odmienionej rzeczywistości. Jak?

   Autorce naprawdę dobrze udało się przedstawić tę postać, przeskok wiekowy, towarzyszące temu zagubienie, chwile zwątpienia, nagłe deja vu, instynktowne zachowania. Z jednej strony beztroski nastolatek, z drugiej - zahartowany wojownik i pogromca biesów. Jestem pod wrażeniem kreacji psychologicznej Huberta. To postać dająca się lubić, wzbudzająca ciekawość.

   Świat przedstawiony, od zrujnowanych miejscowości po funkcjonujące osady, jest dokładnie omówiony, z najdrobniejszymi szczegółami, np. podział zadań, życie codzienne, problemy techniczne i ich rozwiązania, funkcjonowanie małych społeczności, rola tradycji i rytuału, znaczenie strachu i braku poczucia bezpieczeństwa, przywiązanie się do drobnostek w ogólnym chaosie etc. Od świata materialnego po duchowy. Pisarka wszystko rozplanowała co do joty, więc nie ma się co łudzić, że odnajdzie się jakieś nieścisłości. Pomysł Pauliny Hendel to czysta harmonia pod tym względem. Za dowód niech posłuży głównie omawiana tu wioska i historia Izy.

  "Strażnik" porusza ważny temat związany z radzeniem sobie w środowisku bez wynalazków współczesności, gdy trzeba zdać się na siebie i swoje umiejętności lub ewentualnie na współpracę z innymi. Wówczas w grę wchodzi zaufanie, poczucie bezpieczeństwa i przyjaźń poparte lojalnością. Razem mimo przeciwności losu, na dobre i złe, broniąc się wzajem. Natomiast co zrobić, gdy człowiek człowiekowi wilkiem i niewygodną przeszkodą, wrogiem, którego należy jak najszybciej zlikwidować, bo to on może zabić mnie i zagrozić mojej wspólnocie? Paulina Hendel ujawnia jak człowiek może zachowywać się w tak ekstremalnych warunkach, jakie ma motywacje, do czego jest zdolny, co przynosi mu ukojenie, a co wzbudza strach. Pokazuje jak zachowuje się nasz gatunek przyparty do muru, czego można się spodziewać. I to ryzyko, komu można zaufać i niejako powierzyć swoje życie lub, co gorsza, swoich bliskich. Niezbadane są ścieżki każdego z nas, więc lepiej wyczulić się na ludzkie maski i między wierszami szukać prawdy. Tu także na jaw wychodzą nasze wewnętrzne demony, mniejsze i większe, problem z wybraniem ja czy on, my czy wy, kto ma przeżyć, kto zginąć, komu pomóc a kogo zabić... Trudne życiowe wybory będące chlebem powszednim bohaterów tejże powieści.

   Książka Pauliny Hendel to również wspomniana przeze mnie słowiańskość ukryta pod czającymi się w mroku demonami. Widać, że autorka posiada sporą wiedzę na ich temat, dzięki czemu ich opisy są wiarygodne. Na stronach "Strażnika" czytelnik zmierzy się ze strzygą, mamunami, leszymi, biesem, topielcem i prawdopodobnie wilkołakami. W zetknięciu z bohaterami poznajemy ich wygląd, zachowanie, pewne słabości. Za to bardzo brakuje mi ich punktu widzenia, co w pewnym momencie zauważa Hubert, zastanawiający się nad ich okiełznaniem i szansą na w miarę pokojowe współegzystowanie oraz chęć porozumienia (zabieg celowy autorki, wątek będzie rozwijany w dalszych częściach).

   Uważam, że pierwszy tom "Zapomnianej księgi" to naprawdę dobra i ciekawa lektura pisana lekkim piórem o plastycznych opisach, naturalnych dialogach z dobrze wykreowanymi postaciami i bogatym światem przedstawionym z dużym potencjałem. To książka dla lubujących się w klimatach postapo, ze słowiańskimi elementami oraz dobrze rozplanowaną fabułą, gdzie akcja toczy się równomiernie z punktem kulminacyjnym z głośnym przytupem i drastycznym zakończeniem. W tej powieści nic nie jest tak oczywiste jakby się wydawało, a granica między snem a jawą jest delikatna i cieniutka, wręcz mglista. Czy to wizja, przywidzenie, proroczy sen, a może deja vu? Kto wie? Według mnie to tylko wstęp do świetnej przygody z Hubertem i słowiańskimi biesami, którą chętnie będę kontynuować. Polecam!

Pamiątka, zakupiona 2 lata temu na Pyrkonie, po 
bardzo inspirującej rozmowie z autorką. W końcu
nadszedł czas "Strażnika", swoje na regale odczekał ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz