Recenzje tematycznie

niedziela, 12 kwietnia 2020

58) Średniowieczna przygoda "Ucznia czarnoksiężnika" Witolda Jabłońskiego

   Świat zaskakuje nas niejednokrotnie. Większość z nas wierzy, że to przypadek, inni - fatum, element zapisany w gwiazdach. Ilu ludzi, tyle zdań. Ciekawą perspektywę postrzegania tego zjawiska zaprezentował Witold Jabłoński w swoim dziele pt. "Uczeń czarnoksiężnika".
   W światku słowiańskim to nazwisko od ponad roku wędruje z ust do ust za sprawą "Darów bogów", w których pisarz dał się poznać jako wybitny umysł i utalentowany artysta malujący słowem przeszłość, odkopując z zapomnienia dawną wiarę, rodzimą, słowiańską, ożywiając bogów i ich popleczników przy pomocy bajarza. Narrator zwiedził sporo świata, zdobył wiedzę i umiejętnie szerzył ją wśród ludzi. W bajarzu można odnaleźć cień samego autora, który określa się jako poganin, tłumacz, kusiciel, esteta etc. Znając "Dary bogów" nie da się przejść obojętnie obok innych książek sygnowanych jego nazwiskiem. Ciekawość bierze górę. I przepadasz. Na całe dnie i noce. Czemu? Dobrej lektury nigdy za wiele! Jednak, żeby to nie było czcze gadanie, pora przejść do konkretów.
   "Uczeń czarnoksiężnika" rozpoczyna sagę fantastyczno-historyczną o pochodzącym ze Śląska uczonym, Witelonie. Akcja toczy się na terenie XIII-wiecznej Polski, skupiając się na wspomnianym już Śląsku i okazjonalnie Mazowszu. Ostatnie kilkadziesiąt stron powieści przedstawia Paryż. Kim jest sam Witelo? Wnukiem polskiego rycerza i góralskiej mądrej baby, synem miejscowej piękności o niepospolitym umyśle i Turynga, Henryka z Ziz. Wydawałoby się, że to mieszanka wybuchowa, ale o zaskakująco dobrym rezultacie. Młodzieniec to wyjątkowy, o bystrym umyśle, potrafi szybko i trafnie ocenić sytuację, uczy się na własnych błędach. Umie czarować słowami, mamić i manipulować, starając się wyjść na tym jak najlepiej. Jest ambitny, chłonny wiedzy i nowych umiejętności, jednak potrafi postawić sobie granicę, by nie popaść w obłęd manii. Korzysta z darów natury i to ich potęgę ceni najbardziej w połączeniu z wiedzą tajemną oraz siłą woli. Alchemia jest dla niego inspiracją, lecz stara się by straty nie przewyższały zysków (i nie chodzi tu tylko o pieniądze), wiedząc, że niektóre eksperymenty mogą drogo kosztować i wołać nawet o najwyższą cenę swego dobrodzieja. Czytanie, pisanie, arytmetyka, filozofia, historia czy śpiew nie mają tajemnic przed młodzieńcem z Borku. To istny geniusz, ale z charakterkiem. Oj, wie chłopaczyna czego chce od życia i uparcie ku temu dąży, sunąc krok za krokiem ku swemu przeznaczeniu.
   Witelo nie jest zwyczajnym bohaterem, jakich na pęczki w literaturze. To zdecydowanie wybitna jednostka z ciągotami do złego i ciemności. Nie po drodze mu z chrześcijaństwem, które odbiera mu matkę i babkę, sieje zamęt w umysłach rówieśników, działając gorzej niż zabobon i zabijając więcej niż innowiercy (inkwizycja oficjalnych przedstawicieli kościoła, jak i wieśniacze samosądy nad każdym podejrzanym), wzbudzając daleko posuniętą nietolerancję i rozwarstwienie społeczne. Witelo nie jest osobą do podporządkowania się, potrafi dostosować się do zastanych warunków, jednak to indywidualista, esteta, dążący do perfekcji, co przekłada się również w doborze kochanków. Tak, kolejna cecha, która powoduje inność tego młodzieńca. Mimo rozpowszechnionych "sodomii" wśród ówczesnego społeczeństwa na poziomie duchowieństwa czy szlachty, nikt głośno się do tego nie przyznaje, traktuje się to raczej jako rozrywkę. Związek dwojga osób tej samej płci uważa się za grzech i coś nienaturalnego (pokłosie tego odczuwane jest do dziś).
   "Uczeń czarnoksiężnika" to pamiętnik życia Witelona, jego dzieciństwa i dorastania. Dzięki temu czytelnik ma możliwość poznać jego myśli, zachowania, ocenę ówczesnej sytuacji politycznej czy gospodarczej oraz, przede wszystkim, wydarzenia i osoby, które mają wpływ na jego rozwój. To rodzina, przyjaciele i nauczyciele (licząc od babki przez mentorów ze szkoły Ludwika po Wolfganga z Weimaru). Każda z tych osób wnosi do życia chłopca coś nowego, wszczepia w niego nową myśl, odruch i umiejętność radzenia sobie w różnych sytuacjach. To pokazuje, że nasze życia to suma ludzi spotkanych po drodze, nauk wyniesionych od nich i wydarzeń, które nas kształtują, tych ważnych i drobnych. Człowiek to jednostka, która ciągle się zmienia, dostosowuje, uczy i analizuje, by przetrwać. Dlatego tak niewielu jest aniołem za życia, a częściej przechodzi na stronę Witelona i jemu podobnych. By przeżyć.
   Książka W. Jabłońskiego przedstawia panoramę życia średniowiecznego społeczeństwa od warstw najniższych do najwyższych, ukazując szczegóły niedostrzegalne na co dzień. Niech przykładem świeci tu traktowanie nieślubnych dzieci, próby zapewnienia im przyszłości, podejście ludu do mądrych kobiet, manipulacja ludźmi przez kościół, budowanie potęg imperialnych przez mariaże, a nawet tych lokalnych, gdzie możni i szlachetni tego świata wchodzą w małżeństwa tylko między sobą, intrygi dworskie i walki o władzę, schedę po ojcu, waśnie dynastyczne, sposoby prowadzenia uczt i przyjmowania gości, radzenie sobie w życiu przez najbiedniejszych poprzez tułaczkę i żebranie, najazdy tatarskie, prowadzenie domowego budżetu i reperowanie go m.in. przez Henryka z Ziz czy zakonników. Jest tu ukazane nie tylko życie codzienne szaraczków, ale i kluczowych postaci historycznych. Ponadto autor bardzo dokładnie podchodzi do opisu ówczesnej sceny politycznej, przedstawiając szczegółowo koligacje rodzinne Piastów, ich strefy wpływów, powiązania z innymi dworami europejskimi. Od natłoku imion czasem można dostać mętliku myśli. Zresztą, jest tu taka ilość detali ze sfery gospodarczej i politycznej, że głowa mała. ALE... to, co dla jednych będzie wadą, dla innych okaże się zaletą. Jabłoński genialnie odnajduje się w tym labiryncie piastowskiej dżungli, lawiruje sprawnie faktami, zadziwia i wzbudza mój zachwyt. Uwielbiam to jego podejście do szczegółu, perfekcyjne odwzorowanie średniowiecznego klimatu. Pisarz ma ogromną wiedzę i potrafi ją przekazać w ciekawy sposób, a nawet powiedziałabym, że intrygujący. Wie, w którą nutę uderzyć, by wzbudzić całą symfonię uczuć. I nie przesadzam tu ani na jotę. Wystarczy spojrzeć z nieco szerszej perspektywy na fabułę powieści, by dostrzec ten kunszt. Natłok informacji w tak niecodziennej formie, gdzie narrator swobodnie prowadzi czytelnika przez te gąszcze zadziwia.
   Jednym z ważniejszych elementów tej książki jest dla mnie wątek słowiański. Rodzina ze strony babki Witelona siedziała w tym po same uszy od trybu życia po magiczne rytuały. Żałuję tylko, że tak niewiele miejsca poświęcono Orkanowi i jego otoczeniu, bo to mogłoby być naprawdę ciekawe i dałoby spore pole do popisu autorowi. Ponadto pojawiają się pruscy bracia, uczący młodzieńca co nieco o pogaństwie i swoich wierzeniach. Są też wzmianki o wierze wschodnich sąsiadów Polski, ich zwyczajach, wpływie na miejscową ludność. Pisarz dotyka także tematu zabobonów wśród mieszkańców wsi m.in. o wilkołakach, częstej kąpieli, znajomości ziół. Ta powieść zabiera nas do świata, gdzie ścierają się ze sobą chrześcijaństwo i pogaństwo. Hmm... a może nawet nie tyle ścierają, co pochłaniają, bo kościół wchłania dawne obyczaje i przekształca na własną modłę, by zjednać sobie lud, a niewygodne jednostki likwiduje pod pretekstem kontaktu z siłami ciemności. Witelon jest świadkiem starcia tych dwóch sił, ocenia, analizuje i komentuje, przez co mamy bezpośredni wgląd w sytuację, która otwiera nam oczy i pozwala dostrzec to, o czym w szkole się milczy. Postawa młodzieńca i jego otoczenia ukazuje jak ważnym elementem jest identyfikacja z wiarą i przypisanie się do odpowiedniej grupy.
   Jak już wspomniałam, "Uczeń czarnoksiężnika" jest napisany bardzo plastycznym językiem, obfitym w środki stylistyczne. Autor chętnie posługuje się epitetami, porównaniami i metaforami. 
Tekst powieści silnie oddziałuje na wyobraźnię. Uwielbiam ten momentami poetycki styl Jabłońskiego, tę lekkość pióra, wyczucie słowa i chwili. Ponadto należy zwrócić uwagę na językową kreację bohaterów. Witelon, czyli narrator, jest autentyczny, posługuje się niebanalnym słownictwem, stawia filozoficzne pytania, snuje naukowe rozważania. To prawdziwy średniowieczny geniusz. Bohaterowie pokroju Henryka Kota, księcia Rogatki czy Wolfganga z Weimaru posługują się językiem charakterystycznym dla swojej warstwy społecznej i pochodzenia.
   Przechodząc do kolejnego elementu, czyli bohaterów, należy zwrócić uwagę na ich kreację. Witelo, jak już wspomniałam, jest sumą przeszłości i teraźniejszości, zbiorem cech jednostki wybitnej, potrafiącą okiełznać swoje namiętności w imię wyższych korzyści, choć również potrafi im ulec. Jest skomplikowany, wielopłaszczyznowy. Stanowi niełatwą zagadkę. Wyzwanie! Inne postacie, już mniej barwne i z dalszego tła akcji mimo to potrafią się wyróżnić i zapaść w pamięć, jak choćby Konrad Mazowiecki z żoną Agafią czy nauczyciel Ludwik. Odwzorowanie postaci historycznych ze źródeł i ożywienie ich to trudne zadanie, tym bardziej do takiego dzieła. Niełatwa to robota, ale Jabłońskiemu wyszło bardzo dobrze. Jego bohaterowie to ludzie z krwi i kości, pełni wątpliwości i namiętności, poddający się słabościom ludzkiego ciała i umysłu, często walczący sami ze sobą i z demonami przeszłości. Nie odnajdziemy tu dobrych lub złych. Tu występują szarości, mieszanki, które w zależności od sytuacji raz przeważają to na jedną to na drugą stronę wagi. Jak w życiu.
    Czy mogę coś zarzucić powieści o Witelonie? Jest zawiła, trudna i zagmatwana, zwłaszcza jeśli chodzi o wielość postaci drugoplanowych, koligacji rodzinnych Piastów. Wymaga czasu na przetrawienie. Nie jest lekturą lekką. Potrafi zachwycić, a zaraz potem rzucić o ścianę, wywołując całą lawinę sprzecznych emocji. To jak igranie z ogniem, lecz kto sobie odmówi i nie zaryzykuje takiej przygody? To, co wymieniłam, jednych zrazi, innych przyciągnie. Dla mnie to walory, choć zdaję sobie sprawę z tego, że dla wielu okażą się to schody nie do przebrnięcia. Jednak czasem warto się przełamać i spróbować zagłębić się w nowy świat.
   Pewnie niektórych zaskoczę, ale nie będę analizować tej książki pod względem historycznym, ponieważ nie jestem mediewistą, a okres przedstawiony przez pisarza jest szczególnie burzliwy, chaotyczny i niełatwo ogarnąć, co tam dokładnie działo się pomiędzy poszczególnymi Piastami. Tym bardziej wielkie brawo dla autora za ogrom pracy nad książką i wiedzę na ten temat. Oceną zgodności niech zajmą się specjaliści.
   Jeśli szukacie łatwej i przyjemnej lektury, to nie sięgajcie po "Ucznia czarnoksiężnika". To książka trudna, wymagająca, pełna niedomówień, ale genialna. Witold Jabłoński podjął się ciężkiego zadania, na którym niejeden połamałby sobie zęby. On wyszedł z tego pojedynku zwycięsko. Styl, język, fabuła, kreacja bohaterów i świata przedstawionego, wybór tematu, poprowadzenie akcji, ogrom wiedzy pisarza - to wszystko składa się na dzieło. Ambitny czytelnik odnajdzie tu sporą dawkę inspiracji dla siebie, tym bardziej ktoś zakochany w średniowieczu. Kunszt i talent pisarza rzucają się w oczy na każdym kroku. Mnie ta książka zachwyciła, choć to nie moje czasy i tematyka. Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz