Recenzje tematycznie

niedziela, 15 grudnia 2019

48) Silne kobiety w Biblii, czyli co nieco o "Marii Magdalenie" Ewy Kassali

   Historia Bliskiego Wschodu jest mi bliska i z chęcią sięgam po kolejne książki o niej traktujące. Jednak nie jest to temat łatwy. Wymaga od pisarza dokładnej kwerendy źródłowej i wyczucia. Meandry historii są tu zawiłe, zwłaszcza biorąc pod uwagę kwestie polityczne. Ponadto znajduje się tu tygiel kulturowy, gdzie spotykają się trzy kontynenty. Bogactwo i różnorodność na wyciągnięcie ręki. Prawdziwa studnia bez dna dla artystów pod względem inspiracji, ale nie każdy potrafi udźwignąć jej ciężar.

  Ewa Kassala, a właściwie Dorota Stasikowska-Woźniak, to autorka, która obrała sobie na cel przedstawienie silnych kobiecych postaci historycznych, ich dróg przez niełatwe czasy, trudne decyzje, sukcesy i porażki. Na pierwszy ogień rzuciła Egipt z charakterystyczną trójką: Kleopatrą VII, Nefertiti i Hatszepsut. Autorka podnosiła sobie poprzeczkę coraz wyżej z każdą kolejną powieścią i zdradzę Wam, że naprawdę jej się to udało. Jeśli ktoś jest ambitny, to podnosi sobie wymagania wobec samego siebie coraz wyżej. Takim ruchem w tym przypadku było obranie kierunku biblijnego, w tym przypadku we współpracy z wydawnictwem Videograf SA. Kobiet w Piśmie Świętym bez liku, lecz które zasługują na miano tych naprawdę silnych? Pierwsza była Makeda, królowa Saby i ukochana Salomona. Książka obroniła się sama. Niedawno premierę miała nowa powieść z cyklu biblijnego. Kto został jej bohaterką? Czy książka utrzymała poziom swoich poprzedniczek?

   Ewa Kassala od samego początku zdradza czytelnikowi, kto zafrasował ją swoją osobą przez ostatnie miesiące. Z okładki książki wyłania się twarz zamyślonej i pokornej kobiety, okrytej czerwonym szalem. Mimo przymkniętych oczu i spolegliwej postawy bije od niej niezwykła siła, wewnętrzna. Czy tak właśnie wyglądała Maria Magdalena? Tak, to ona. Kapłanka, dama i apostołka. 
   Kim była historyczna Maria Magdalena? Tu radzę zagłębić się w posłowie od autorki, w którym wyjaśnia, że na ową postać składają się losy trzech kobiet, tzn. Marii z Magdali, z której Jezus wypędził demony, Marii z Betanii, siostry Łazarza i bezimiennej cudzołożnicy, uratowanej przez Chrystusa przed ukamienowaniem. Papież Grzegorz Wielki złączył je, nadając im owo wspólne miano. Pisarka tworząc powieść, korzystała nie tylko z Biblii, ale i innych źródeł, m.in. z zachowanego apokryfu pt. "Ewangelia wg św. Marii Magdaleny", źródeł średniowiecznych i opracowań naukowych. Ponadto konsultowała się ze specjalistami z różnych dziedzin (np. historii, archeologii, psychologii, medycyny, kuchni, religii, wojskowości, a nawet pedagogiki). To pokazuje jaki ogrom pracy należało wykonać przed przystąpieniem do pisania.
   Akcja powieści toczy się na przełomie I w. p.n.e. i I w. n.e. na terenie Egiptu i Izraela. Główną bohaterką tej powieści historycznej jest wspomniana już Maria Magdalena. Jednak to pozór, bo w tej postaci odbijają się losy kobiet z całego świata, ale o tym później. Fabuła została podzielona na trzy rozdziały, związane nie tylko z miejscem pobytu kobiety, ale i jej stanem ducha. Rozdział pierwszy traktuje o dzieciństwie Marii, jej dorastaniu w Izraelu pod okiem siostry Marty oraz podróży do korzeni jej matki Eucharii, kraju wg jednych uczonego i wolnego wyboru, dla innych zepsutego i zniewieściałego. W Egipcie Maria Magdalena jako dziewczynka została odkryta, jej wewnętrzną siłę oszlifowano, serwując jej wszechstronne wykształcenie, ogładę społeczną i odpowiednie bodźce do rozwoju wrażliwej natury. Piękno i mądrość mogą iść w parze, zaprawione wolną wolą, dobrym sercem i ogromną inteligencją. Kraj faraonów podarował jej to, co było zabronione kobietom w kraju jej ojca. Tu była panią samej siebie, dzięki wykształceniu i zabezpieczeniu finansowemu ze strony dziadków. Tu dziewczyna rozkwitała i chłonęła świat całą sobą, poznając smak przyjaźni, pierwszej miłości, silnej więzi rodzinnej. Podążała drogą do poznania samej siebie. Jednak życie zawsze weryfikuje sny o raju. Maria wróciła do Izraela w związku z samopoczuciem ojca. Rozdział "Dama" ukazuje szereg różnic między bohaterką a zwykłymi kobietami z Magdali. Ona była damą o światowych horyzontach, chętnie dyskutującą, pełną życia i energii, ciekawą świata z szerokimi znajomościami. A one? Gospodynie domowe, stłamszone przez wieki patriarchalnej tradycji, zazdrosne i nienawistne, pełne jadu... Czy w pojedynkę można zmienić świat? Niełatwe to zadanie. Raczej dla szaleńców, którzy nie boją się linczu tłumu, czy jednak dla kreatywnego odważnego człowieka, któremu niestraszny ostracyzm i poniewierka? Każdy z nas patrzy na to inaczej ze względu na wiek, pochodzenie i doświadczenie. Świat jest pełen barw, lecz każdy pojmuje go w inny sposób. W Izraelu było tak samo. Bano się zmian, kolorowych osobowości, mogących zaburzyć stary ład, bezpieczny, bo znany. I Maria poniosła tego gorzkie konsekwencje. "Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni". Koniec końców, Maria Magdalena stała się apostołką, bo uzdrowił jej zbolałą duszę ten, który sam oddał życie za ludzkość. Rozdział trzeci skupia się właśnie na tym etapie jej żywota, od trudnej przemiany po poznanie Jezusa i drogę u jego boku.

   Maria Magdalena jest tu ukazana jako niezwykle silna i inspirująca kobieta. Mądra i wykształcona, od dziecka czuła i troskliwa, pełna miłości i ciepła, pełna wewnętrznej siły, która pchała ją do samodoskonalenia. Ambitna, pracowita, rozsądna. Bardzo wrażliwa, nie tylko na krzywdę ludzi, ale i zwierząt. Chłonęła świat i wybierała, to, co najlepsze. Była pociechą dla dziadków i nauczycielek. Zaczęła z wygranej pozycji, bogata z pochodzenia, mająca spore perspektywy przed sobą, jednak przyszłość nie była już tak słodka. Po wyjściu z klosza ochronnego zło zaatakowało. Ludzka zawiść i bestialstwo próbowały ją zniszczyć, a nawet zabić. Ile z nas by się w tym momencie załamało i nie miałoby siły ruszyć dalej? Ją wspierała rodzina, choć wewnętrzne demony powracały. Mimo wszystko Maria Magdalena nie załamała się, poszła dalej swoją drogą, bardziej wyczulona, ostrożna, a mimo to silna. Świat próbował złamać jej skrzydła, ale one rozwinęły się do lotu, by nieść swą właścicielkę hen daleko, by mogła szerzyć swoje prawdy. Czy jej się to udało? Patrząc na XXI wiek i pozycję kobiet to tak, choć zostało jeszcze wiele do zrobienia.
   Maria Magdalena przedstawiona przez Ewę Kassalę przykuwa uwagę, bo jest autentyczna. To kobieta z krwi i kości. Ma lepsze i gorsze dni, ale walczy o siebie i swoich bliskich. Jest gotowa przebaczać wrogom, nieść pomoc potrzebującym, ale nie chełpi się tym. Pozostaje skromna. Poznanie Chrystusa zmienia jej sposób postrzegania świata, wzbogaca ją wewnętrznie, choć tak naprawdę chyba tylko wyciąga z niej to, co najlepsze. Analizując jej egipskie życie, ma się wrażenie, że zalążki tego dobra były w niej cały czas.

    Warto też zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt jej przemiany. U wielu osób ból i cierpienie, traumatyczne przeżycia skutkują depresją, zaburzeniami adaptacyjnymi, lękiem. Nie każdy potrafi się z tego podnieść. Maria potrzebowała czasu, ale przekuła ból w siłę, nie poddała się, jakby na złość wrogom, podniosła się i żyła dalej, choć każdy dzień stawiał przed nią nowe wyzwania i walkę z własnymi koszmarami. Jej postawa to nadzieja i wskazówka dla skrzywdzonych, samotnych osób, które niejedno już przeszły i wylały hektolitry łez. Ona pozwala wierzyć, że gdzieś tam są drzwi, które tylko czekają na otwarcie, by było lepiej.
   Ewa Kassala pokazuje w swoich powieściach silne kobiety. Na czym polega kobiecość Marii Magdaleny? Moim zdaniem to nie piękne stroje, makijaż, niebanalne wysławianie się i atrakcyjność fizyczna, ale właśnie bogate wnętrze, w  którym ma się ochotę zatonąć. Taka kobieta roztacza wokół siebie blask, który przyciąga, emanuje dobrem. Inspiruje, zachęca do poszukiwania własnej drogi, uczy, wyzwala w nas to, co najlepsze. Kobiecość to wrażliwość na piękno świata, ale i siła, by przeciwstawić się złu i głośno wyrazić swoje zdanie. To pokochanie samej siebie, pójście przez świat z iskrą w oku, lecz skromnie i pokornie, bez wbijania noży w plecy konkurentów i przyjaciół. To szczerość i lojalność wobec własnych zasad i siebie. To chęć doskonalenia siebie. Kobieta nie musi mieć dzieci i męża, by być spełniona. Może realizować się w każdej wybranej przez siebie pasji, byle mieć do niej serce. Kobiecość to cierpliwość, uśmiech i satysfakcja. To nasz cień. Kobiety są kobietami zawsze, od urodzenia. Ważne, by nie zapomniały o swej wewnętrznej sile i intuicji serca. Maria Magdalena jest nauczycielką asertywności. Kobietą, która wiele przeszła i wie, o czym mówi. Warto jej wysłuchać i wyciągnąć z tego wnioski dla siebie.

    Ta powieść jest niezwykła, bo dotyka tak wielu różnych tematów. Ważnych. Jedną z najbardziej poruszających historii jest życie Zoe. Jej świat jako dziecka był uzależniony od humorów ojca alkoholika i awanturnika, który nie szczędził ręki ani jej ani matce. Strach, lęk, wycofanie, zamknięcie się w sobie, wpisanie się w jakieś schematy, by czuć się bezpieczniej, bo to może uchroni przed kolejnym ciosem... a mimo to chęć zabłyśnięcia wśród rówieśników, bycia docenioną i lubianą. To walka ze sobą samym. I tak przez całe życie. Czemu? Bo dzieciństwo rzutuje na dorosłość, a wojna z przeszłymi koszmarami to naprawdę ciężka praca. Starożytność czy współczesne czasy, problem ten sam. Przemoc domowa była, jest i będzie, ale trzeba z nią walczyć. Ważne jest wsparcie bliskich i znajomych, osób, które pomogą się wyrwać z tego błędnego koła, a dzieciom wyjść w przyszłości z traumy DDA. Autorka pokazuje nam schemat działania tego problemu i możliwe rozwiązanie. Daje siły na walkę z bestią.
   Kolejną ważną sprawą poruszoną w "Marii Magdalenie" jest stosunek ludzi do zwierząt. Przykładem może tu służyć Eucharia z kotką Bastet, Maria i jej Leo oraz podejście Marii do składania krwawych ofiar w świątyni Izydy. Miłość i przywiązanie do zwierząt sprawiało, że były one traktowane jak członkowie rodziny, istoty wolne, posiadające uczucia i wiele rozumiejące. To one niejednokrotnie są najlepszymi przyjaciółmi i są w stanie oddać życie w obronie opiekuna. Nieważne kot czy pies, chomik czy żółw, każde zwierzę zasługuje na szacunek. Jest to niezmiernie ważne, zwłaszcza dziś, bo za zamkniętymi murami nieraz dochodzi do tragedii, dlatego trzeba interweniować tak jak to zrobiła Maria, ratując ptaki złapane ku czci Izydy, sprzeciwiając się ich mordowaniu.
   Warto też jeszcze na chwilę wrócić do przemocy, a dokładniej gwałtu. Ewa Kassala bardzo dokładnie opisała ową sytuację z punktu widzenia ofiary i późniejsze demony z tym związane, ukazuje stygmatyzację zgwałconej przez społeczeństwo, jej stan psychiczny i powolne zlizywanie ran fizycznych i psychicznych. Autorka nie boi się trudnych tematów. Po raz kolejny pokazuje jak bliscy mogą pomóc ofierze i jak sama ofiara może spróbować podnieść się z tego. W delikatny, acz naoczny sposób objawia to społeczne tabu. Ponadto pisarka ukazała jak ukarano katów. Gwarantuję Wam, że adekwatnie do czynu.
   Kolejny wątek to rodzinne więzy i jak bardzo ważna jest miłość. Dzieci odczuwają chłód i zniechęcenie ze strony rodziców, co powoduje, że zamykają się w sobie, mogą mieć problemy z wyrażaniem emocji. Wystarczy odrobina ciepła i zrozumienia, by powstało coś wiecznego. Taka więź na pewno łączy Marię i Martę oraz Marię i jej dziadków.

   Ewa Kassala bardzo szeroko rozbudowała w tej książce tło społeczne, polityczne i kulturalne. Miód na me serce. Pojawiają się i elementy rzymskie, greckie, egipskie i żydowskie w pełnej harmonii. Warto przypomnieć, że w tym czasie Egipt i Izrael znajdowały się pod władzą Rzymu, który stosował zasadę szeroko pojętej tolerancji dla wierzeń i tradycji lokalnych, o ile nie podważało to jego rządów i regularnie płacono podatki. Dziadkowie Marii, Karim i Aida, obracali się w międzynarodowym towarzystwie, prowadząc interesy handlowe i mając jedną z siedzib w Aleksandrii, ówczesnej stolicy Egiptu. Dzięki temu oczami Marii poznajemy tamtejszy świat, zarówno ten dworski, jak i z nizin społecznych. Jest tu cała panorama przeszłości o jakiej możemy czytać tylko w naukowych opracowaniach, a autorka tchnęła w nią życie. Oczywiście najbardziej ujął mnie pierwszy rozdział z egipskim tłem, funkcjonowanie świątyni Izydy na wyspie File, pojmowanie dawnych tradycji i obrzędów przez wykształcone warstwy społeczne i podejście obcokrajowców do tego. Wielość szczegółów i ich dokładność zniewalają i budzą jeszcze większą ciekawość. Wspaniała robota. Ważnym aspektem jest też ukazanie znajomości młodych osób różnego pochodzenia, np. Marii, Zoe z rzymskimi młodzieńcami, to jak traktowano egipskie kobiety, na co mogły sobie pozwolić, jak się zachowywać. Rozdział drugi to już trudniejszy orzech do zgryzienia, bo Izrael to totalne zaprzeczenie swobody egipskiej. Tam panowały surowe zasady, kobiety wtłaczano w sztywne ramy, bez wolnej woli. Tu mężczyzna był ważny, jego prezencja i zdanie innych o nim. Czasem ta fałszywość odbijała się innym czkawką, np. nadmierna bogobojność Ethel, jej zawiść i plucie jadem skrzywdziło niejedną osobę. Ponadto autorka ukazała rozstrzał panujący wśród Żydów w kwestii politycznej i religijnej oraz jak bardzo osłabiło to ich kraj. Czytelnik ma szansę poznać zdanie samych zainteresowanych, jak i obcokrajowców. Kassala poruszyła w tej książce zarówno sprawy życia prywatnego jak i zawodowego. Daje to wgląd w życie codzienne tego niezwykłego okresu.
   Wspomnę tylko, że dodatkowym smaczkiem powieści jest drobny wątek słowiański w postaci dziewczynki uratowanej z domu uciech, Dąbrówki. Ukazuje to jak szerokie były wpływy imperium rzymskiego. Nawet mieszkańcy dalekiej Północy trafiali do Afryki, musieli poznać język i zwyczaje, przystosować się do klimatu. 
   Wspomniałam już, że temat Izraela jest niezwykle trudny, bo delikatny, chociażby ze względu na postać Chrystusa, który odgrywa tu znaczącą rolę. To postać kultu religijnego, o której mamy wiele źródeł i tradycji. Które są prawdziwe? Pisarka musiała zebrać wiele z nich i wybrała te, które były jej zdaniem najwiarygodniejsze. Z kart powieści wyłania się uduchowiony człowiek, który czuje swą misję, ma powołanie do nauczania i robi to z prawdziwej miłości do ludzi. Mimo to odczuwa brzemię, które na nim spoczęło, odczuwa ból, walczy z pokusami. Jest silny dla Boga i ludzi. Jego niezłomność i wiara podbudowują, sprawiają, że poszłoby się za nim na sam kraniec świata. Zatem nie ma co dziwić się Marii Magdalenie, że podążyła za nim i stała się jego gorącą wyznawczynią. Ewa Kassala ukazała więź tej dwójki bardzo delikatnie, ze smakiem i zgodnie z nauką Jezusa, przy okazji wskazując czym tak naprawdę powinien kierować się w życiu prawdziwy chrześcijanin. Miłością.

   Ewa Kassala w "Marii Magdalenie" przeszła samą siebie. Poniosła ją fala wyobraźni złączona z twardym postanowieniem trzymania się danych historycznych, psychologicznych itd. Każdy szczegół został dokładnie przemyślany i rozpisany. Jestem tym zachwycona. Kwiecisty, bogaty język, niebanalny styl, wspaniała fabuła, intrygująca akcja, wielość przemyśleń i cała kopalnia cytatów. Autorka znów maluje słowem przeszłość dla czytelnika. To sztuka sama w sobie, szczera i prawdziwa, na wyciągnięcie ręki. Działa jak wehikuł czasu. To lektura przyjemna, ale przede wszystkim pouczająca i poważna. Tłumaczy czym jest miłość, przyjaźń, szacunek, wiedza i kobieca siła. Daje nadzieję i pokazuje wyjście z trudnych sytuacji. Otwiera oczy na barwy świata, uwrażliwia na jego piękno. Uczy także by nie odwracać spojrzenia od cierpienia innych, by interweniować i pomagać. Dobro zawsze wraca.
   Pisarka wzniosła się na szczyty swoich możliwości i jest to jedna z jej najlepszych książek. "Maria Magdalena" to bogactwo form, języka i stylu. Pod względem merytorycznym i treściowym to prawdziwa perła na rynku wydawniczym. Niezwykła i wyjątkowa. Pokochałam tę powieść całym sercem.
   Czy są tu jakieś minusy? Jest za krótka i momentami za bardzo wchodzi w sferę ezoteryki, kosmicznej energii, ale należy zważać na to, że w starożytności takie podejście mogło być na porządku dziennym, gdzie religia, astronomia i astrologia przenikały się wzajemnie.
   Podsumowując, polecam "Marię Magdalenę" z czystym sumieniem, bo to powieść genialna. Ewa Kassala wykonała kawał solidnej roboty. To prawdziwie uskrzydlona książka. Historia została zręcznie utkana z nici fantazji autorki i przeszłości. Świat miniony ożył, zmarli przemówili, ich dusze wzleciały ku niebu, by przekazać nam ważne przesłanie, że powinniśmy się wzajemnie miłować i szanować, ludzie i zwierzęta. Piękno przeszłości przelewa się z kart powieści do domu czytelnika i onieśmiela, wzrusza, budząc najwrażliwsze struny serc. Dobro i zło, które się tu przeplatają, udowadnia, że nic nie jest tu przesadzone, wyidealizowane. To prawdziwy świat, ale umiejętnie ukazany. "Marię Magdalenę" trzeba przeczytać. Naprawdę.

piątek, 6 grudnia 2019

47) O Egipcie w wydaniu młodzieżowym, czyli o cyklu "Strażnicy Gwiazd" Colleen Houck (t. 1 i 2)

   Dzisiaj nietypowo, dwie recenzje w jednym wpisie, ale tyczące się tej samej serii. Zapraszam!



"Przebudzeni" - tom 1 - Colleen Houck

   Piaski Sahary przykrywają starannie tajemnice przeszłości. Jednak czasem zdarza się wyjątek. Pustynia uchyla rąbek swego sekretu i wypuszcza na świat piękno dawnych dni. Pomagają jej w tym archeolodzy, tłumacząc społeczeństwu zawiłości zamierzchłych cywilizacji. Co jednak, gdy przeszłość postanowi sama się objawić i to komuś zupełnie przypadkowemu?

    Colleen Houck postanowiła bliżej przyjrzeć się cywilizacji egipskiej, jej mitologii i systemowi wartości, prezentując swe wnioski w postaci powieści dla młodzieży "Przebudzeni". To tylko pierwszy tom cyklu, a już pozwala co nieco wyrobić sobie zdanie o pisarce i jej piórze. Ale po kolei.
   Główną bohaterką powieści jest Liliana Young, bogata nastolatka, wychowana w Nowym Jorku, jedynaczka, mająca na posługi sprzątaczki, lokajów, przyzwyczajona do drogich ubrań, życia w sztucznych ramach wyznaczonych przez rodziców, by dobrze się zachowywać i prezentować. Sztuczna, zimna rodzina, gdzie dziecko jest samotne, ale próbuje mu się to wynagrodzić dostępem do konta bankowego. Ironia losu! Dziewczyna uwielbia obserwować ludzi, a swoje spostrzeżenia notuje i rysuje w specjalnym zeszycie. Najlepszym miejscem do tego jest Metropolitan Museum of Art. Stali bywalcy już ją tam znają, ponieważ często tam przebywa, a przy okazji jej rodzice są sponsorami muzeum. Lilianę cechuje zamiłowanie do ładu i porządku, schematyczność, choć dziewczę pragnie wyzwolić się z okowów ram i zasmakować prawdziwego życia. Podobno dobrze się uczy i ma sporą wiedzę, ale po lekturze "Przebudzonych" śmiem twierdzić inaczej. Jej wiedza o starożytnym Egipcie jest praktycznie zerowa, wszystkiemu się dziwi. Bywa naiwna. Po dłuższym i lepszym poznaniu nieco zyskuje w oczach czytelnika, bo gotowa jest do szczerej przyjaźni i trudnej miłości, lojalna i wierna, nieco zwariowana, ale w pozytywnym sensie. Wydaje się, że nie potrafi jeszcze się zdefiniować, a rozbicie między tym, co słuszne, a koniecznie nie ułatwia jej podjęcia decyzji. Jest zagubiona i pełna wątpliwości. Ma szansę stać się wartościową kobietą o silnym kręgosłupie moralnym.
   Gdzie dziewczyna, tam i chłopak i wybuch wielkich uczuć, tyle, że w tym przypadku autorka postanowiła nieco namieszać. Czemu? Otóż chłopak, który zmieni bieg życia Lily to nie kto inny jak sam egipski książę, liczący sobie co najmniej 4,5 - 5 tysięcy lat. Jakim cudem? Magia w najczystszej postaci i pomoc bogów. Amon, bo to jego oficjalne imię, pochodzi z Itjawy. Jest muskularnym brunetem o piwnych oczach o niemal idealnym charakterze. Czuły, troskliwy, godny zaufania, lojalny, godny prawdziwej przyjaźni, zdolny do najwyższych poświęceń w imię wyższego dobra. Kocha uczty w towarzystwie bliskich. Uwielbia słońce i jego energię, która pozwala mu żyć. Bardzo rodzinny, dobrze wychowany, elegancki. Roztacza wokół siebie niezwykłą aurę, której nikt nie jest w stanie się przeciwstawić. Poza wyjątkowymi zdolnościami jest ludzki aż do bólu. Postać intrygująca. 

   Jak nasi bohaterowie się poznają? Lily odwiedza Metropolitan Museum of Art, wkrada się do zamkniętej części egipskiej wystawy, by zebrać myśli, podjąć ważne decyzje, gdy wtem ukazuje się jej nieznajomy. Bardzo dziwny nieznajomy. I tu zaczyna się właściwa przygoda. Wycieczka od Nowego Jorku po Egipt. Pobyty w luksusowych hotelach, wystawne uczty, walka z siłami ciemności i misja Amona. Schemat goni schemat, ale tkwi w tym pewien urok. Co tu mamy? Bogatą jedynaczkę, ponoć nad wyraz dojrzałą i inteligentną, piękną i powabną oraz młodego księcia o boskich mocach. Rodzące się uczucie i zwroty akcji  jak w telenoweli meksykańskiej. Walka dobra ze złem, widoczna już od samego początku. Gra niebezpiecznych pułapek, z których młodzi wychodzą zwycięsko i rozwiązują zagadki w ostatniej chwili. O właśnie, ukryte i tajemne pomieszczenia w przebadanych zabytkach. Jeszcze sporo tego, ale przejdźmy dalej.
   Po pierwsze, uczucie między Lily i Amonem narasta gwałtownie, brakuje mi w tym autentyczności. Ponadto niektóre przemyślenia dziewczyny są tak błahe, że słów brak, np. o typie ubrania, które ma na sobie, gdy w grę wchodzi życie księcia. Po drugie - zwroty akcji, jedna pułapka za drugą, raz dwa, raz dwa, to trucizna, to osuwający się sufit, tam spadający głaz, a na dodatek zaczarowane uszebti. Co za dużo, to nie zdrowo. Najwięcej zaś uwag mam co do samego przedstawienia Egiptu. Amon liczy sobie parę tysięcy lat. Jeśli pochodzi on z Itjawy (w polskiej nomenklaturze Iczitaui), to powstało ono za XII dynastii, a okoliczności dotyczące m.in. wspomnień księcia o ofiarach z ludzi dla Seta, o istnieniu trzech królestw (późniejszych nomów), instytucji królów (a nie faraonów) wskazuje na czasy sprzed I dynastii. Warto przy tym zaznaczyć, że Amon sam mówi Lily, że żył zanim królowie stali się faraonami. Warto też zwrócić uwagę na Seta i jego poplecznika Apopisa. Set to nie tylko bóg burzy, pustyni i obszarów spoza Egiptu. Powieść rysuje go tylko w ciemnych barwach jako tego, który miesza, niszczy i zabija. A czemu nie wspomina się, że tylko Set był w stanie pokonać zło (uosobione w postaci owego Apopisa), by barka Ra mogła dalej sunąć po niebie? W "Przebudzonych" autorka wspomina, że Apopis był kojarzony z krokodylami. Serio? Tu jest ewidentna pomyłka, bo jego wizerunkiem był wielki wijący się wąż, który płynął po niebie, by połknąć wspomnianą przed chwilą barkę Ra. Ponadto, idąc dalej tym tropem, Houck myli Apopisa z Sobkiem (bóg przedstawiany z głową krokodyla). I tu sprostowuję pisarkę, Krokodylopolis (egipskie Szedet) było poświęcone właśnie Sobkowi. Autorka wspomina także o Hatszepsut. Rzeczywiście była silnym faraonem o ogromnej władzy. To niezwykła kobieta, ale niejedyna samodzielnie rządząca. Do grona niezależnych władczyń należy zaliczyć także m.in. Nitokris, Neferusobek, Tauseret czy nawet Kleopatrę VII.
   Jedną z najciekawszych postaci w "Przebudzonych" jest Osahar Hassan. Kocha, to co robi, zna się na tym i nie poprzestaje na prostych wyjaśnieniach, lecz drąży temat, póki go nie wyczerpie. Odważny archeolog, pełniący jednocześnie rolę wezyra Amona i jego braci, Ahmosa i Astena. Uwielbiam jego przezorność, zdrowy rozsądek, poczucie odpowiedzialności i wiedzę. Myślę, że jego wykładów o starożytnym Egipcie mogłabym słuchać godzinami. 
   Warto oddać autorce to, że starała się w jak największym uproszczeniu przedstawić skomplikowane mity egipskie, m.in. o Ozyrysie i Izydzie, konflikcie Seta i Horusa, powstaniu Ziemi (rozdzielenie Geba i Nut), za bardzo przy nich nie majstrując. 
   Należy pamiętać, że to powieść fantasy dla młodzieży i Colleen Houck miała prawo nadwyrężyć fakty historyczne i mitologię na własne potrzeby na rzecz fabuły.
   Mimo wielu minusów ta książka pochłania. Choć Lily nieraz irytuje swoim zachowaniem i naiwnością, to z zainteresowaniem śledziłam jej losy. Nie umiem powiedzieć czemu. Może to lekkie pióro autorki, klarowny, jasny styl, a może fakt, że powieść dotyczy Egiptu? Lektury nie żałuję i mam nadzieję, że kolejne części obędą się bez wpadek mitologicznych.


"Odrodzeni" - tom 2 - Colleen Houck

   Egipt tak łatwo nie wypuszcza ze swych objęć, co oznacza, że poszłam za ciosem i ponownie sięgnęłam po twórczość Colleen Houck z cyklu "Strażnicy Gwiazd". Czy drugi tom o przygodach Lily Young sam się obroni?

   Opis na okładce zdradza nam pewne szczegóły. Dziewczyna, by ratować ukochanego musi udać się do Krainy Umarłych, gdzie co krok czają się niebezpieczne istoty i pułapki. Ma dokonać tego dzięki darowi od Amona, którym okazał się skarabeusz sercowy, który wzmocnił ich więź i powoduje, że Young staje się nieodpartą pokusą dla każdego mężczyzny bez względu na wiek i pochodzenie (człowiek czy bóg, nieważne). W końcu zakazany owoc smakuje najlepiej.
   Drugi tom skupia się przede wszystkim na Lily. Amon jest tylko tłem, a pozostali bohaterowie jedynie towarzyszą dziewczynie w jej misji. Owszem, poznajemy ich, jednak jest to ledwie ich zarys, bez głębszej konotacji psychologicznej. Autorka całkowicie skupia się na młodej Amerykance. Dzięki temu możemy ją naprawdę dobrze poznać, wejrzeć w jej najskrytsze myśli, spróbować postawić się na jej miejscu i zastanowić się, co sami byśmy zrobili, gdyby los postawił przed nami zadanie ratowania świata. Lily dorasta, zaczyna rozumieć siebie i swoje marzenia, odżegnuje się od idei rodziców i pragnie się od nich całkowicie wyswobodzić, by móc latać między gwiazdami (proszę brać ten zwrot dosłownie). Odnajduje w sobie siłę, by walczyć o Amona i jego miłość. Brnie w misję, która nie ma gwarancji sukcesu, miewa chwile zwątpienia i słabości, a mimo to nie poddaje się. Ta Liliana wzbudza podziw i sympatię. Jednak jest jeszcze ta druga strona, bardziej próżna i pyszna, czasem dziecinna, którą trudno zdzierżyć. Skąd tak dwie skrajne postawy? Tajemnica tkwi w rytuale sfinksa, który dziewczyna zechce przejść. Tak, on naprawdę wiele wyjaśnia. Czemu? Bo na scenie pojawia się lwica Tia, która nieźle namiesza w głowie Lily, jednocześnie ostrząc sobie zęby na jednego z braci Amona. 
   Wątek rytuału sfinksa Houck wykorzystała w 100% (nie ma on nic wspólnego z historią Egiptu). Pomysł naprawdę ciekawy, zwłaszcza z psychologicznego punktu widzenia. Myślę, że może nieco przybliżyć problem osób z zaburzeniami osobowości. Przygotowanie do niego i jego przebieg są dobrze rozpisane, wzbudzając zainteresowanie, nie nużąc zbyt wielką ilością szczegółów.

   Houck, podobnie jak w pierwszym tomie, wzięła na karb mitologię egipską, starając się przybliżyć opowieści ze świata bogów. W porównaniu do oryginałów nieco ubarwiła historię Izydy i Ozyrysa, początku świata, rozdzielenia nieba i ziemi, konflikt Seta i Horusa (mam wrażenie, że inspirowała się szeroko pojętą ezoteryką). Podobnie potraktowała opowieści o Duat, czyli świecie podziemnym, sądzie zmarłych i Pożeraczce. Nie do końca odpowiada mi jej wizja. Co innego znam ze źródeł historycznych i wg mnie pierwotna wersja jest o wiele ciekawsza, ale takie prawo pisarza. W powieści do wątków egipskich zostały wplątane też elementy mitologii greckiej i irlandzkiej... zabieg wg mnie niepotrzebny i całkowicie zaburzający warstwę merytoryczną, bo jedno z drugim niewiele ma wspólnego, robiąc wrażenie wciśniętego na siłę. Za to honor należy oddać autorce za naprostowanie sytuacji z Apopisem. Chciałoby się rzec "W końcu!". 
   Fabuła nie jest zbyt skomplikowana. Nieco schematyczna, ale urozmaicona mitologią, co ratuje sytuację. Wiele zwrotów akcji jest do przewidzenia. Nie znajdziemy tu wielkich zaskoczeń, ochów i achów. Mamy walkę dobra ze złem, młodą dziewczynę, która kocha egipskiego księcia, choć równie intrygujący wydają jej się jego bracia (sic!). I jeszcze na dodatek nikt nie może oprzeć się jej urokowi, bo przypomina boginię o niespotykanej dotąd mocy. Na dodatek Horus to Casanova, Maat - wredna służbistka, a jednorożce nie lubią się z lwami (to ważny element powieści). Czasem załamywałam ręce. 

   Pierwszy tom był o wiele ciekawszy i rzetelniejszy od "Odrodzonych". Tu autorka popłynęła na całego. Puściła wodze wyobraźni. Aż boję się myśleć co zrobi ze sfinksem i jego (a raczej jej) Trójkątem Niemożliwości, kim okaże się Set i jak Lily, Tia oraz Ashleigh podzielą się Synami Egiptu. Na szczęście autorka darowała sobie kosmitów. Przynajmniej na razie. 
   "Odrodzeni" są młodzieżówką na jeden raz. O tej historii szybko się zapomni. Zbyt wiele wątków z pierwszego tomu nie znalazło ujścia w drugim, a ilość pytań narosła. Jaki będzie tom trzeci? Mam spore obawy, bo obecnie mamy tu tendencję spadkową.