Recenzje tematycznie

sobota, 25 września 2021

106) "Wysłannik" Pauliny Hendel, czyli czym tak naprawdę jest apokalipsa ludzkiego gatunku

    Świat nie jest czarno-biały, panuje w nim pełna gama szarości, dobro i zło to tylko słowa, ponieważ każde zdarzenie ma dwa końce, różne przyczyny, a każda strona konfliktu swoje racje. Gdzieś pośrodku leży cienka granica moralności, którą łatwo przekroczyć w ekstremalnych sytuacjach, np. w chwili zagrożenia życia. Swój czy obcy, kogo wybrać, komu zaufać, kogo unieszkodliwić? Trudne pytania, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi.

    Z podobnymi dylematami przyszło mierzyć się bohaterom "Wysłannika" Pauliny Hendel, czwartego tomu "Zapomnianej księgi". Próby zjednoczenia osad północy w celu ustalenia zasad handlu czy wymiany doświadczeń i wzajemnej pomocy kuszą przedstawicieli z zewnątrz... oj, bardzo, tak że nawet bezcenna sól staje się podarkiem. Jednak jak rozpoznać kto przyjacielem, a kto wrogiem? Skąd można wiedzieć komu zaufać, a kogo obserwować i mieć się w jego obecności na baczności? Czy to sąsiad, siostra, kuzyn czy kumpel z niedalekiej osady? Brak zaufania i grząskie fundamenty w niepewnych czasach to kuszący grunt dla rozrzewnienia konfliktu. Kto by na tym zyskał, a kto stracił? Jak daleko sięgają plotki? Czy jest w nich ziarno prawdy? Hubert z przyjaciółmi za wszelką cenę stara się odbudować choć w minimalnym stopniu dawny świat. Objeżdża sąsiednie osady, przekonuje ludzi do wiecu, czyni przygotowania, stara się, lecz nie wszystko idzie przewidzieć. Wiec nie jest żadną tajemnicą, przybywają na niego nieproszeni goście, którzy u Sierpnia przywołują nieprzyjemne wspomnienia z Gdańska. Pojawia się kusząca propozycja współpracy, która wywołuje lawinę niespodziewanych wydarzeń... Dokąd zaprowadzi ona młodego mężczyznę i jego sprzymierzeńców?

   „Wysłannik” to powieść pełna niezwykłych zwrotów akcji, napięcia, przygód, trudnych decyzji, przerażenia ludzką podłością, ale i nadzieją, że po końcu świata gdzieś jeszcze czai się iskierka prawdziwej przyjaźni i miłości, rodzinnego ciepła, gdzie lojalność i słowo honoru mają prawdziwą wartość. Mimo wszystko trzeba uważać komu się ufa, by nie wierzyć pierwszemu wrażeniu, bo pozory mogą mylić, a konsekwencje tego bywają tragiczne.

    Bohaterem spinającym fabułę „Zapomnianej księgi” jest Hubert Sierpień, który z beztroskiego nastolatka przeistacza się w pewnego siebie i swoich umiejętności mężczyznę, gotowego na wszystko, by uchronić swoich bliskich. Powojenny świat nauczył go prawdziwego surowego życia, bez wygód, bez dostępu do zdobyczy cywilizacji. Zmusił do radzenia sobie w trudnych sytuacjach, podejmowania szybkich decyzji, strategicznego i analitycznego myślenia. W tej części musi zmierzyć się ze swoimi koszmarami, wewnętrznymi demonami, przełamać swoje bariery, ograniczyć spontaniczność na rzecz zdrowego rozsądku. Uwidacznia się coraz bardziej jego postawa obrońcy, przyjaciela na medal, wiernego druha i kompana. Ten Hubert da się lubić, pod pewnymi względami jego przemiana fascynuje.

    W tej książce spośród kobiecych bohaterek na czoło wysuwa się Zuza, którą wreszcie mamy okazję bliżej poznać w różnych sytuacjach, nieco lepiej zrozumieć przyczyny jej zachowania, niezwykłej więzi z Klakierem, a nawet innymi demonami. Pozornie wycofana, nierozgarnięta, zamyślona, a tak naprawdę pilna obserwatorka, znająca i widząca rzeczywistość lepiej od innych, celnie trafiająca z uwagami i ripostami, wspaniała siostra i trzeźwo myśląca kobieta. Jej wewnętrzny świat wydaje się znacznie bogatszy od tego, który przedstawia autorka. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie przygód Zuzia jeszcze bardziej rozwinie skrzydła. Powtórzę się, ta postać ma ogromny potencjał.

    Znaczna większość powieści to przygody w drodze do obranego celu, spotkania z niezwykłymi ludźmi z lasu i Mrocznej, zacieśniania relacji z Arturem i Gniewkiem, powolne poznawanie się, poleganie na sobie i współpraca. Warto też zaznaczyć, że nie każdy spotkany człowiek jest potencjalnym przyjacielem. Lektura uczy, że trzeba się mieć na baczności w tej kwestii.

    Miłośnicy survivalu odnajdą w „Wysłanniku” wiele ciekawych wątków dla siebie, np. jak radzić sobie w lesie, jak przygotować nocleg w opuszczonym domu, jakie rośliny warto mieć w zanadrzu, które warto znać, gdzie szukać jedzenia, jak przyrządzać ryby nad ogniem, jak odstraszyć wroga od obozowiska, na co zwracać uwagę, by nie zabłądzić etc. Tak, Hubert i ekipa muszą to wszystko wiedzieć, by przetrwać w obcym terenie.

    Warto zwrócić uwagę na kreację psychologiczną poszczególnych postaci, zwłaszcza tych z dziwnego lasu i osady wracającej do pogańskich zwyczajów. Co strach robi z ludźmi? Jak łatwo dać się zmanipulować? Jak niewiele trzeba, by psychopaci zyskali władzę w imię porządku i zachowania w miarę normalnego życia? Ile trzeba poświęcić, by żyć we wspólnocie? Gdzie przebiega cienka granica między normalnością, a szaleństwem? Jak sobie radzić z bólem po stracie? Jak uśmierzyć wyrzuty sumienia? Jak wybrać kogo poświęcić, a kogo uratować? Czy są jakieś uniwersalne zasady funkcjonowania w społeczności bez względu na położenie geograficzne i zwyczaje tam panujące? Paulinie Hendel udała się sztuka odwzorowania odpowiedzi na owe pytania w swoich postaciach, ich zachowaniach i motywacjach, ich drobnych gestach i wypowiedziach, tonie głosu i przekonaniach religijnych. Na stronach „Wysłannika” nakreśliła wiele indywidualności, które zmuszają do refleksji nad własnym otoczeniem, a nawet samym sobą. Według mnie to naprawdę dobra robota.

    Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o Słowiańszczyźnie widocznej poprzez demony. Strzygi, biesy, owinniki, wije, boruty, leszy, lejin i sporo innych nieznanych jak, np. mesza. Każdy inny i wyjątkowy na swój sposób. Ponownie dzięki Hubertowi i Zuzie czytelnik ma możliwość poznania tych stworzeń, ich myśli, pragnień i lęków. Klakier, Platon czy Bajka… niezwykłe, zaprzyjaźnione z ludźmi, choć wciąż niezależne. Ich postawa uczy, że czasem to potwór broni siebie i swoją rodzinę, a prawdziwą bestią jest drugi człowiek.

    Czwarty tom „Zapomnianej księgi” cechuje lekki i przyjemny styl, który sprawia, że lekturę można zaliczyć do naprawdę przyjemnych i wciągających, choć zasługę w tym ostatnim ma zapewne intrygująca fabuła i dobrze obmyślona akcja. Pisarka kolejny raz wykazała się utalentowanym piórem i podniosła swój poziom.

    „Wysłannik” mimo przynależności do gatunku młodzieżówki w klimacie postapo z rysem słowiańskim świetnie nadaje się i dla starszego czytelnika, szukającego w lekturze czegoś więcej niż rozrywka. To powieść o ludzkiej naturze, walce wewnętrznych sprzeczności, szukania kompromisów i rozwiązań trudnych sytuacji. Życie to pasmo trosk i radości, z którego należy czerpać pełnymi garściami i cieszyć się każdą chwilą z bliskimi. Świat to nie plac zabaw. Tu dobro przeplata się ze złem, tworząc czasem nierozerwalną sieć powiązań. Życie…

    Uważam, że warto poświęcić tych kilka godzin na lekturę „Wysłannika” Pauliny Hendel, bo głęboko zapada w pamięć. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom, by móc znów ruszyć w Polskę z Hubertem, Ernestem , Zuzą i Izą, paczką prawdziwych i nieocenionych przyjaciół.

niedziela, 19 września 2021

105) "Łowca" Pauliny Hendel, czyli świat jakiego nie znamy


  Czy historia może się powtórzyć? Czy czasoprzestrzeń może się zagiąć i wrócić do punktu wyjścia? Czy istnieje alternatywna rzeczywistość, inne wymiary? Czy nauka w ogóle dopuszcza taką możliwość? Jeśli tak, to co dzieje się, gdy zetkną się dwa równoległe światy? Czy w każdym z nich nasze życie toczy się inaczej? Co jeśli tam zginiemy, to czy ma to wpływ na nas tutaj?

 Wiele pytań bez odpowiedzi, ale "Zapomniana księga" Pauliny Hendel pozwala na jedną z interpretacji tego zagadnienia, gdzie główny bohater na skutek różnych czynników trafia do przyszłości, a po swej fizycznej śmierci w owym śnie, wraca do punktu wyjścia. Możliwe? Chyba tak, skoro tak wiele osób na całym świecie doświadcza zjawiska deja vu.

   "Łowca" to trzeci tom "Zapomnianej księgi". Hubert, główny bohater, ponownie trafia do prawie opuszczonego domu w Polsce, ciężko ranny, pod opieką nauczyciela historii, Jurka. Chłopak wie, co go czeka, zna kolejność wydarzeń. Jednak czy jego czyny nie zmienią osi czasu? Dobra pamięć do szczegółów pozwala mu dotrzeć tam, gdzie pragnie, by udowodnić sobie, że to nie był tylko sen. Tak, Święcino istnieje naprawdę, a wraz z nim Iza, Henryk, Ania i wszyscy strażnicy! Jak wzbudzić ich zaufanie i sympatię? Jak nie zdradzić się ze znajomością przyszłości?

   Ta część to nieustająca przygoda, próba charakteru, cierpliwości i wytrzymałości bohaterów. Życie ich nie oszczędza. Dalekie wędrówki, trudne wybory, straty, cierpienie, bezsilność, ale i przede wszystkim świadomość, że przyjaźń i zaufanie to wartości ponadczasowe, wyjątkowe, wręcz bezcenne, które warto pielęgnować. Nowy świat to nowy porządek, gdzie liczy się współpraca, wzajemna pomoc i ciężka praca. Tu nie ma miejsca na lenistwo, marnotrawienie zasobów i samotność. Życie w pojedynkę to śmierć, z ręki człowieka lub demona. To okrutny świat, ale jakże prawdziwy. Wbrew pozorom bardzo podobny do naszej obecnej rzeczywistości. Świat i hierarchia wartości, które wywróciły się do góry nogami i stanęły na głowie.

   Głównym bohaterem niezmiennie jest Hubert Sierpień, wokół którego toczy się główna oś fabuły. To jego postać spina wszystkie wydarzenia w całość. Doświadczenia w sennym Święcinie i prawdziwej Dąbrówce powodują, że dojrzewa, zaczyna doceniać to, co ma i stara się o to dbać, choć nadal bywa spontaniczny i nierozważny w stosunku do demonów, choć tu działa jego dziki instynkt. Dla kobiet jest delikatniejszy, bardziej wyważony. Jego życie toczy się wokół demonologii, to ona go determinuje, pozwala poznawać świat, zawierać znajomości, lecz nade wszystko, poznawać owe stwory. Hubert wie czego chce i do tego dąży. Jego przemiana zaskakuje i to bardzo pozytywnie.

   Ernest, przyjaciel Huberta, to niezmiennie mój ulubieniec. Spokojny, rozważny, przeciwwaga dla szalonej natury Sierpnia. Gotowy do najwyższych poświęceń dla przyjaciół i rodziny. Pełen pomysłów, chętny do nauki i technicznych eksperymentów.               

   Paulina Hendel w "Łowcy" poświęca znacznie więcej miejsca postaciom żeńskim, tj. Izie i Zuzie, stworzonych również na zasadzie skrajności, ale dobrze dopasowanych charakterologicznie do owej paczki przyjaciół. Iza to taki kobiecy Hubert, nieco zagubiona w roli swojej płci, wychowana praktycznie bez matki, ukształtowana przez trudne warunki życiowe i poczucie powinności wobec społeczności Święcina. Zuza Brzeska to zagadka sama w sobie, wyjątkowa jako radar na demony, wycofana jako nastolatka, nieoceniona w kuchni. Bohaterka o ogromnym potencjale. Jak wygląda świat z jej perspektywy? Co czują pomroki? Gdzie płyną jej myśli w chwilach "zamglenia"?

   Zdecydowanie rodzeństwo Brzeskich to moi faworyci tej serii. Ponadto warto zwrócić uwagę na pozostałe społeczności, np. Piaseczna czy Kamiennej. Tu również znajdą się perełki.

   Ważnym aspektem "Łowcy" jest próba ukazania codziennego życia ludzi bez dostępu do wygód świata XX i XXI wieku, bez prądu, masowej produkcji, sklepów, rozwiniętych sieci komunikacyjnych i bezpiecznych podróży. Jak sobie radzić? Jak korzystać z darów natury? Gdzie szukać wiedzy dawnych pokoleń? Jak przeciwdziałać chorobom i konfliktom? Komu ufać, a kogo się wystrzegać? Czy eksponaty muzealne dawnego życia na wsi można jeszcze wykorzystać? Jak odbudować dawny świat? Kto ma to zrobić? Jak ludzie radzą sobie w ekstremalnych sytuacjach? Czy w ogóle da się żyć jak dawniej? "Łowca" udziela odpowiedzi na te wszystkie pytania. Dzięki temu jest nie lada gratką dla miłośnika kultury ludowej, etnografa czy historyka.

   Autorka sporo miejsca poświęca też relacjom międzyludzkim. Przyjaźń, miłość, zaufanie, konflikty, ścieranie się silnych charakterów, znęcanie się nad słabszymi, wzajemna współpraca, uczucia, radzenie sobie ze stratą bliskich etc. To wątki świetnie przygotowane z psychologicznego punktu widzenia. Czytelnik zagłębia się w psychikę bohaterów, ich motywacje do działania, poznaje rozterki i wątpliwości, przeżywa wzloty i upadki. Niby to tylko książka dla młodzieży, ale moim zdaniem pod tym względem bije na łeb na szyję wiele tych dla starszych. Zmusza do refleksji i to bardzo.

   Pośród tych elementów na uwagę zasługuje porwanie jednej z dziewczyn i tego do czego są zdolni ludzie jako gatunek. Jak wiele bólu i cierpienia jest w stanie zadać innej istocie dla własnej korzyści i przyjemności? Jak bardzo egoizm wypacza perspektywę i empatię? Czy niektóre jednostki są jej w ogóle pozbawione? Nie potrafię zrozumieć tych, co znęcają się nad słabszymi, co wykorzystują swoje układy i znajomości, by zniszczyć innych. Jak można swoją siłę przekuć w niszczenie zamiast budowanie? Po co marnotrawić energię na zło? Czy tacy ludzie w ogóle wiedzą czym jest moralność, etyka? Autorka uświadamia, że takich potworów jest pełno wśród nas. Pewne okoliczności tylko im sprzyjają.

   Niezmiennie, najciekawszym wątkiem z mojej perspektywy jest przedstawienie demonów słowiańskich. Wije, strzygi, biesy, owinniki, boruty, psy południcy, a nawet leszy. To tylko garstka, która przyszła mi teraz do głowy. Jest ich tam znacznie więcej. W "Łowcy" to nie tylko potwory, które należy zabić. Dzięki Zuzie i Hubertowi poznajemy ich uczucia, myśli, zwyczaje. Są jak krzyżówka człowieka i zwierzęcia. Organizują swoje życie rodzinne, domostwa, strzegą bliskich. Potrafią być zainteresowane, zaciekawione, przestraszne, przerażone, butne, pełne pychy, ale też umieją się zaprzyjaźnić i być lojalne jak Klakier czy Platon. Warto zwrócić uwagę na ich reakcje w jednostce wojskowej. Tam dochodzi do pełnej konfrontacji między tym, czym jest człowiek a demon. Spojrzenie "Łowcy" na ten temat jest świeże, niebanalne, zmuszające do poważniejszych rozważań na temat natury egzystencjalnej i filozoficznej.

   Powieść ta cechuje się lekkim stylem, jasnym i klarownym słownictwem. Sprawia to, że czyta się ją szybko i przyjemnie, choć jak zaznaczyłam, to nie tylko rozrywka, ale i nauka z doświadczeń bohaterów. Naturalne dialogi, świetne opisy wewnętrznych rozterek postaci czy świata przedstawionego nie budzą wątpliwości co do utalentowanego pióra autorki. Ona wie o czym pisze i jak się pisze, a to już połowa sukcesu. Moim zdaniem wiele osób może się tego od niej uczyć i czerpać inspirację na temat tego jak tworzyć własne historie, budować napięcie i kreować bohaterów.

  "Łowca" Pauliny Hendel to powieść młodzieżowa postapo z domieszką słowiańskości, ale niezamykającą się w ramach owego gatunku. Starsi czytelnicy znajdą w niej wiele interesujących wątków. To nie tylko lektura służąca rozrywce, ale przede wszystkim nauce jak przetrwać w niesprzyjających okolicznościach z garstką przyjaciół pośród licznych wrogów. To powieść o sile przyjaźni mogącej przenosić góry, o relacjach międzyludzkich i ludzko-biesowych, o naturze człowieka i powrotu do korzeni. To także godny następca "Strażnika" i "Tropiciela", w którym ewidentnie widać rozwój pisarki i jej pióra. To historia łapiąca za serce i myślę, że niejednego uzależni od siebie.

   Czy warto poświęcić jej swój czas? Oczywiście. Świat wykreowany przez Paulinę Hendel ma jeszcze wiele do zaoferowania, więc pędzę czytać kolejną część przygód Huberta i jego przyjaciół.

   Ahoj przygodo w świecie, gdzie pomroki żyją tuż obok nas!

niedziela, 12 września 2021

104) Co po końcu świata? "Tropiciel" Pauliny Hendel

  Książki potrafią niebezpiecznie wciągnąć w swój świat, sprawiając, że zapomina się o wszystkim dookoła, a czas staje w miejscu. Przy jakich lekturach odnosiliście takie wrażenie? Jakie uniwersum pochłonęło Was bez reszty?
   W moim przypadku stało się tak z pierwszym tomem "Zapomnianej księgi" Pauliny Hendel. Przepadłam, w wyniku czego natychmiast sięgnęłam po część drugą pt. "Tropiciel". Czy dorównuje ona "Strażnikowi"?
   Główny bohater, Hubert, ponownie budzi się jako siedemnastolatek w Paryżu, jednak w jego pamięci sen o Święcinie jest wciąż świeży i bardzo realny, ale czy to na pewno jedynie nocna mara? Chłopak postanawia zmienić bieg dziejów, nie chcąc stracić najlepszego przyjaciela i rezygnuje z randki pod Luwrem. Przeczucia młodego Sierpnia sprawdzają się. Wybuch niszczy muzeum, a po nim cała ich seria na całym świecie zmienia ludzką cywilizację w stertę gruzów. Powoli, krok po kroku, znikają wszystkie udogodnienia, panika narasta, miasta stają się pułapką, więc dokąd się udać? Co jeśli sen naprawdę się sprawdzi? Co, gdy grypa przetrzebi ludzkość? Czy demony istnieją i zaatakują? Jak przygotować się na nadchodzącą zagładę i koniec świata?
 
  W "Tropicielu" śledzimy dojrzewanie Huberta w przyspieszonym tempie ze względu na okoliczności zewnętrzne, utrudniające beztroskę wieku nastoletniego. Świadomy siebie i odpowiedzialności za bliskich, ratowania resztek przeszłości i obrony przed nieznanym. Odważny, pełen brawury, charyzmatyczny, choć przy tym spontaniczny, nieraz lekkomyślny, działający pod wpływem adrenaliny. Uparty, ukrywający się pod maską twardziela. Aktywny z zamiłowaniem do wszelkich prac fizycznych, bez większego entuzjazmu dla robót umysłowych. Pełen obsesji na tle słowiańskich demonów. To jego oczami czytelnik śledzi świat, dzięki czemu ma lepszy wgląd w jego motywacje.
   Ważną postacią w tej części jest Ernest, przyjaciel Huberta i jego całkowite przeciwieństwo. Ich więź to przykład bezinteresownej i szczerej przyjaźni, na dobre i złe, w chłodzie, głodzie i biedzie, w każdym niebezpieczeństwie. Oczytany, rozsądny, bystry, pełen energii i zapału do poznawania nowych rzeczy, gotowy do wielu poświęceń w imię miłości i przyjaźni, za rodziną gotowy wskoczyć w ogień.
   Do gustu bardzo przypadł mi Albert, najprawdziwszy dziadek pod słońcem, z naręczem ciekawych opowieści z czasów swojej młodości, ludowych porzekadeł i głową pełną dawnych mądrości. Pracowity, czuły, troskliwy, a przy tym wesoły i zabawny. Rozsądny, kochający rodzinę ponad wszystko, wzorowy sąsiad. Można powiedzieć, że to człowiek do tańca i różańca.
   Świat przedstawiony w "Tropicielu" to majstersztyk zaczynając od nowych lokalizacji typu Dąbrówka, Kamienna czy Gdańsk po te lepiej znane. Autorka szczegółowo oddaje życie mieszkańców świata po zagładzie, od codziennych obowiązków po luksusowe chwile wolnego, od powinności do przyjemności, np. przygotowania do zimy, naprawy schodów, zaopatrzenie w żywność i przedmioty codziennego użytku czy romantyczne spacery, zachwycanie się pięknem natury i kontemplacje chwili. Mimo klimatu postapokaliptycznego świat dalej istnieje, ale na nieco zmienionych zasadach dla wszystkich istot żyjących.

   W tej książce Paulina Hendel wyczula ludzi na to jak ważna jest współpraca, zaufanie, przyjaźń i rodzina, jak niewiele potrzeba do szczęścia, jak wiele można osiągnąć razem, jak radzić sobie z przeciwnościami losu i utratą bliskich. Pokazuje, że życie to nie kolorowa i wesoła bajka, a sztuka trudnych kompromisów i wyborów, których konsekwencje trzeba ponosić, bo nie ma przed nimi ucieczki. Więź Huberta i Ernesta uzmysławia, że warto mieć przy swoim boku życzliwą duszę, która wspomoże radą i czynem w każdej sytuacji, bez oceniania i zbędnego gadania. Udowadnia na podstawie Dąbrówki jak wiele można razem osiągnąć, mając wspólny cel i dobre relacje. Pojawia się w tej lekturze również wątek akceptacji inności, nie tylko ludzi. Udowadnia, że stereotypowe myślenie krzywdzi, nakładając łatki bez dociekania prawdy. Ta książka przedstawia też zagadnienie narastającej agresji ludzi wobec ograniczonych zasobów dóbr wszelakich, chęć dominacji i zdobycia władzy. I warto tu zaznaczyć, że to wciąż młodzieżówka postapo. Tak, a mimo to porusza tak ważne sprawy w tak niekonwencjonalny sposób. 

   Druga część "Zapomnianej księgi" to również słowiańskie demony. W "Strażniku" Paulina Hendel ukazuje przede wszystkim te niebezpieczne, agresywne, pełne nienawiści, np. strzygi. "Tropiciel" przedstawia również strzygonia, topielca, wije, leszego czy psy południcy. Pojawia się też ognian, tejin oraz owinnik. One są nieszkudne (określenie z poznańskiej gwary), spokojne, takie, których nie trzeba zabijać. Swoje miejsce w powieści odnajduje również tzw. Dziki Gon, który niesie ze sobą paraliżujący strach i stratę. Pomroki to niejedyne zmartwienie bohaterów. Często gorsi od nich są ludzie. W miarę rozwoju akcji odkleja się od biesów łatkę złych, starając się ukazać ich życie z punktu widzenia Huberta czy Zuzy. 
   Powieść charakteryzuje się lekkim piórem, przyjemnym stylem, dobrą i ciekawą fabułą, świetnie poprowadzoną i zrównoważoną akcją z rozbudowanym światem przedstawionym z intrygującymi wątkami, poruszającymi ważne zagadnienia egzystencjalne. To książka o sile przyjaźni, dążeniu do poznania prawdy, poddania się losowi, znaczeniu zaufania i współpracy całej grupy w obliczu zagrożenia. To lektura wciągająca od początku do końca.

  "Tropiciel" to księga dla fana klimatów postapo, słowiańskich biesów, lubiącego urbex i leśne wyprawy, niebezpieczne przygody oraz chwile filozoficzne nad sensem świata. W tej powieści czają się głębsze treści, dla których warto zrezygnować z kategorii wiekowych, by czerpać pełnymi garściami z jej dóbr. Oprócz dobrej zabawy, skłania do refleksji. Dokąd zmierzamy? Czym jest przeznaczenie? Jak wygląda przyjaźń? Jak pogodzić się z utratą kogoś bliskiego? Jak walczyć z własnymi demonami, które są znacznie groźniejsze od tych czających się w mroku? 
   Trzecia część pt. "Łowca" zapowiada się równie dobrze, zatem zmykam, a Wam polecam sięgnięcie po "Tropiciela" i przekonanie się na własnej skórze jak to jest walczyć o przetrwanie każdego dnia.

niedziela, 5 września 2021

103) Apokalipsa w słowiańskim wydaniu, czyli "Strażnik" Pauliny Hendel


 Co dorosłemu czytelnikowi może zaoferować literatura młodzieżowa? Czy w ogóle istnieje jakiś próg wiekowy dla książek? Czy fantastyka ustępuje w czymś klasykom? A co z "Władcą Pierścieni" Tolkiena? Toż to fantasy, a klasyk poważany na całym świecie. Co takiego musi w sobie mieć powieść, by przykuć uwagę bez względu na wiek? Czym powinna się charakteryzować?

  Godnym uwagi przedstawicielem młodzieżowej literatury fantastycznej ze słowiańskim klimatem jest "Strażnik", pierwszy tom serii "Zapomniana księga", Pauliny Hendel. Jest to postapo, czyli świat po wielkim kataklizmie nazywanym wojną. Być może seria ataków terrorystycznych, może przypadek. Na całym globie raz za razem dochodzi do wybuchów, wysłania potężnego impulsu elektromagnetycznego, który niszczy wszystkie elektryczne zdobycze cywilizacji oraz atakuje śmiertelnie zjadliwa grypa. Tak dobrze znany nam świat nagle znikną, a z ciemności wyłaniają się demony... nie tylko te dawno zapomniane, ale i z ludzkich umysłów zrodzone.

   Główny bohater ma na imię Hubert. W jednej chwili znajduje się w Paryżu i z kolegą jest świadkiem wybuchu przy Luwrze, a zaraz potem - w piwnicy zapuszczonego domostwa gdzieś w Polsce. Te wydarzenia dzieli siedem lat. Co działo się w międzyczasie? Co robił i kim stał się przez ten czas? W jaki sposób przetrwał? Więcej pytań niż odpowiedzi. Amnezja niczego nie ułatwia, a trzeba żyć dalej i odnaleźć się w całkowicie odmienionej rzeczywistości. Jak?

   Autorce naprawdę dobrze udało się przedstawić tę postać, przeskok wiekowy, towarzyszące temu zagubienie, chwile zwątpienia, nagłe deja vu, instynktowne zachowania. Z jednej strony beztroski nastolatek, z drugiej - zahartowany wojownik i pogromca biesów. Jestem pod wrażeniem kreacji psychologicznej Huberta. To postać dająca się lubić, wzbudzająca ciekawość.

   Świat przedstawiony, od zrujnowanych miejscowości po funkcjonujące osady, jest dokładnie omówiony, z najdrobniejszymi szczegółami, np. podział zadań, życie codzienne, problemy techniczne i ich rozwiązania, funkcjonowanie małych społeczności, rola tradycji i rytuału, znaczenie strachu i braku poczucia bezpieczeństwa, przywiązanie się do drobnostek w ogólnym chaosie etc. Od świata materialnego po duchowy. Pisarka wszystko rozplanowała co do joty, więc nie ma się co łudzić, że odnajdzie się jakieś nieścisłości. Pomysł Pauliny Hendel to czysta harmonia pod tym względem. Za dowód niech posłuży głównie omawiana tu wioska i historia Izy.

  "Strażnik" porusza ważny temat związany z radzeniem sobie w środowisku bez wynalazków współczesności, gdy trzeba zdać się na siebie i swoje umiejętności lub ewentualnie na współpracę z innymi. Wówczas w grę wchodzi zaufanie, poczucie bezpieczeństwa i przyjaźń poparte lojalnością. Razem mimo przeciwności losu, na dobre i złe, broniąc się wzajem. Natomiast co zrobić, gdy człowiek człowiekowi wilkiem i niewygodną przeszkodą, wrogiem, którego należy jak najszybciej zlikwidować, bo to on może zabić mnie i zagrozić mojej wspólnocie? Paulina Hendel ujawnia jak człowiek może zachowywać się w tak ekstremalnych warunkach, jakie ma motywacje, do czego jest zdolny, co przynosi mu ukojenie, a co wzbudza strach. Pokazuje jak zachowuje się nasz gatunek przyparty do muru, czego można się spodziewać. I to ryzyko, komu można zaufać i niejako powierzyć swoje życie lub, co gorsza, swoich bliskich. Niezbadane są ścieżki każdego z nas, więc lepiej wyczulić się na ludzkie maski i między wierszami szukać prawdy. Tu także na jaw wychodzą nasze wewnętrzne demony, mniejsze i większe, problem z wybraniem ja czy on, my czy wy, kto ma przeżyć, kto zginąć, komu pomóc a kogo zabić... Trudne życiowe wybory będące chlebem powszednim bohaterów tejże powieści.

   Książka Pauliny Hendel to również wspomniana przeze mnie słowiańskość ukryta pod czającymi się w mroku demonami. Widać, że autorka posiada sporą wiedzę na ich temat, dzięki czemu ich opisy są wiarygodne. Na stronach "Strażnika" czytelnik zmierzy się ze strzygą, mamunami, leszymi, biesem, topielcem i prawdopodobnie wilkołakami. W zetknięciu z bohaterami poznajemy ich wygląd, zachowanie, pewne słabości. Za to bardzo brakuje mi ich punktu widzenia, co w pewnym momencie zauważa Hubert, zastanawiający się nad ich okiełznaniem i szansą na w miarę pokojowe współegzystowanie oraz chęć porozumienia (zabieg celowy autorki, wątek będzie rozwijany w dalszych częściach).

   Uważam, że pierwszy tom "Zapomnianej księgi" to naprawdę dobra i ciekawa lektura pisana lekkim piórem o plastycznych opisach, naturalnych dialogach z dobrze wykreowanymi postaciami i bogatym światem przedstawionym z dużym potencjałem. To książka dla lubujących się w klimatach postapo, ze słowiańskimi elementami oraz dobrze rozplanowaną fabułą, gdzie akcja toczy się równomiernie z punktem kulminacyjnym z głośnym przytupem i drastycznym zakończeniem. W tej powieści nic nie jest tak oczywiste jakby się wydawało, a granica między snem a jawą jest delikatna i cieniutka, wręcz mglista. Czy to wizja, przywidzenie, proroczy sen, a może deja vu? Kto wie? Według mnie to tylko wstęp do świetnej przygody z Hubertem i słowiańskimi biesami, którą chętnie będę kontynuować. Polecam!

Pamiątka, zakupiona 2 lata temu na Pyrkonie, po 
bardzo inspirującej rozmowie z autorką. W końcu
nadszedł czas "Strażnika", swoje na regale odczekał ;)