Moją słabością są wilki. Dzikie, nieujarzmione, chodzące swoimi drogami, bardzo rodzinne i terytorialne, bystre i bardzo inteligentne. Na przykładzie parku Yellowstone widać jak ich powrót do tamtejszego ekosystemu pozytywnie wpłynął na całe środowisko, one naturalnie uregulowały liczebność roślinożerców (należy zaznaczyć, że wilki głównie polują na starsze, schorowane lub samotne osobniki), co pozwoliło florze na odbudowę swego królestwa. Pojawiły się nowe gatunki fauny. Wilki przywróciły równowagę. O tej ich roli nieraz wspomina polski filmowiec przyrody i miłośnik lasu Marcin Kostrzyński.
Nick Jans na prawie 350 stronach opowiedział czytelnikom historię niezwykłego czarnego wilka o wyjątkowym charakterze, który niejeden raz udowodnił jak bardzo był inteligentny, jak doskonale rozróżniał ludzi i psy, dzieląc ich na tych przyjaznych i tych, których lepiej unikać. Romeo to przykład, jakie są te zwierzęta, jak działają i jak się zachowują. Jednocześnie autor jako znawca przyrody na kartach książki przestrzega jak powinien zachowywać się człowiek w ich stosunku dla dobra tych stworzeń, by nie wzbudzać ich zbyt dużej poufałości, ponieważ niektórzy przedstawiciele naszego gatunku mogą to wykorzystać przeciw nim. Opowiada o bezmyślności rodziców i właścicieli psów, nie kontrolując swoich pociech czy pupili w kontakcie z dzikim zwierzęciem. Należy zaznaczyć, że wina najczęściej leży po stronie głupiego i bezmyślnego człowieka, ale cenę za to płaci niewinne zwierzę, które tylko się broni. Jans zdradza nie tylko szczegóły z życia Romea, ale i zwierząt z Alaski w ogóle, warunków i sposobów przetrwania, spotkań międzygatunkowych, a także o prawie i instytucjach, które powinny chronić dziką przyrodę, a najczęściej nabierają wody w usta i siedzą cicho aż nie zdarzy się tragedia.
Niestety, owa historia nie kończy się happy endem. Mordercy Romea, znani z imienia i nazwiska to kłusownicy, którzy nie ponieśli odpowiedniej kary za swój czyn. Mimo dowodów zgromadzonych przez przyjaciół Romea, organy władzy część spraw zatuszowały, wyroki złagodziły oraz pozwoliły na dalsze niecne czyny tych oprawców, a zwierzętom nikt życia nie przywróci...
Sprawa kłusownictwa, znęcania się nad zwierzętami, mordowania w bestialski sposób czy torturowania... serce krwawi na samą myśl. Prawo wciąż jest za mało surowe, nieegzekwowane. Ofiara cierpi, kat się śmieje. Zwierzęta czują i myślą tak samo jak ludzie. Moim zdaniem kara powinna być tylko jedna. Oko za oko, ząb za ząb. Kara grzywny czy kara więzienia w zawieszeniu etc. nie zmieni bestii. Może kolejny potwór zastanowiłby się kilka razy zanim dopuściłby się takiego czynu, bojąc się utraty własnego życia? Zwierzęta zabijają, by przetrwać, a ludzie dla przyjemności... i kto tu jest dziką bestią bez serca?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz