W moim przypadku takim odkryciem stał się "Niko" Pawła Kolarzyka, którego spotkałam podczas Poznańskich Targów Książki. Z samej rozmowy z autorem wyniosłam wrażenie ogromnego zainteresowania historią, a zwłaszcza średniowiecza, znajomości meandrów polityki nie tylko na naszym własnym podwórku, ale również na arenie międzynarodowej. Jak osobowość i wiedza pisarza może przełożyć na tworzoną przez niego książkę? Odpowiedź na to pytanie tkwi w jego debiucie.
"Niko" to powieść fantasy osadzona w autorskim uniwersum, inspirowanym średniowieczem w pełnym rozkwicie, kierowana do nieco starszego czytelnika. Główny bohater pochodzi z niewielkiej wioski na północy królestwa, a zbiegiem pewnych okoliczności zmuszony jest wyemigrować z niej i ruszyć w daleki i dosłownie nieznany świat. Nie jest w tym osamotniony, towarzyszy mu grupka równolatków. Dokąd się udać i co zrobić? Jak ustrzec się przed złem? Komu zaufać? Jak odpowiadać obcym na ich wścibskie pytania, by chronić ojczyźnianą tajemnicę? Czy będąc znikąd, da się w tym świecie zrobić karierę i zapewnić sobie bezpieczną przyszłość? Jaką drogę obrać? Czym się kierować?
Pozostali bohaterowie to postacie bardziej epizodyczne, mające znaczenie dla życia Nika w poszczególnych jego etapach. Są tłem, krajobrazem, który urozmaica akcję, ale i zmusza do refleksji nad relacjami, jak ważne jest to, by mieć gdzieś na świecie kogoś, dla kogo nie jesteśmy obojętni, komu na nas zależy, kto nas lubi i szanuje. Z mnóstwa przedstawionych tu osób najbardziej rzuca się w oczy namiestnik Hilden, Robert, jego dobroć, nawet lekkie pobłażanie pewnym sprawom i zdecydowane działanie, gdy ktoś nadużyje jego zaufania, przekroczy granice cierpliwości. Intrygujący jest również Thomas, dzielący Dar z Nikiem. Myślę, że w kolejnych tomach odegra jeszcze ważną rolę.
Kreacja postaci w wykonaniu Pawła Kolarzyka zasługuje na podziw. Niko sam w sobie jest majstersztykiem, ponieważ czytelnik może obserwować jego dojrzewanie, powolne przeistaczanie się z beztroskiego dziecka w młodzieńca obarczonego trudnymi zadaniami, od których zależy życie wielu osób. Jego Dar pozwala na wejrzenie w głąb duszy innych postaci. Tym samym każdy nowy bohater zyskuje głębię psychologiczną, a autor zostawia w fabule wskazówki, które naprowadzają na właściwie rozwiązania odnośnie interpretacji jego zachowania. Tu nic nie jest przypadkowe. Każda decyzja ma swoją przyczynę i skutek, za każdy wybór ponosi się odpowiedzialność.
Świat przedstawiony jest tak szczegółowo rozplanowany i opisany, że czytelnik nie ma najmniejszego problemu z wyobrażeniem sobie opisywanych widoków i pokonywanych przez bohaterów tras. Poszczególne królestwa, ich powiązania, relacje społeczno-gospodarczo-polityczne, a nawet zauważalne zróżnicowanie w stylach architektonicznych, strojach czy zwyczajach ludności robi ogromne wrażenie. Autor zna to wszystko od podszewki, tak jakby naprawdę widział te krainy, poznał ich mieszkańców i ich historię.
Warto zwrócić uwagę na ukazanie takich miast jak Dostar, Hilden, Primburg czy stolica Kalicji i porównanie ich funkcjonowania do rodzinnej wioski głównej postaci, tj. Nika. Wielkie metropolie to siatka powiązań ludzi zależnych od siebie nawzajem, by móc normalnie żyć. To również rozwarstwienie społeczne, od nizin po same wyżyny szlacheckich rodzin. Im ktoś ma więcej pieniędzy i znajomości, tym łatwiej mu się żyje, choć jak pokazuje powieść, majątek nie zawsze powstaje w pełni legalnie. W Dostarze czytelnik ma okazję zapoznać się z codziennością domu samego mera tegoż miasta, od obowiązków sług i kuchennych po zbieranie podatków i przyjmowanie funkcjonariuszy królestwa. W Hilden, siedzibie namiestnika, życie tętni pełną parą, intryga goni intrygę, część spraw nigdy nie ujrzy światła dziennego, to przyspieszony kurs dorosłości. Primburg, stolica królestwa, to już wyższy poziom wtajemniczenia. Tu intrygi to chleb powszedni nawet w gronie rodziny władcy. Raj dla kombinatorów i lizusów. Pozwala na zajrzenie do kuluarów wielkiej polityki, zrozumienie labiryntów myśli osób, które za nią stoją. Szpiedzy, tajne kancelarie, wojsko na pokaz i najemni maruderzy. Dokąd zmierza ten szalony świat?
Przy kwestiach społecznych warto zatrzymać się na chwilę przy specyfice pewnych zawodów. Wspomniałam już o handlarzach. Pojawiają się także urzędnicy państwowi, m.in. sekretarze, kancelarzyści, skarbnicy, namiestnicy, merowie etc. Dużo ciekawsza wydaje się prezentacja pracy księgarza i farbiarza, którzy są artystami w swoim fachu. Renowacja starych ksiąg brzmi tu jak najczystsza magia, przenikanie powieści minionych dni i darowanie im nowego życia. Co do farb, warto zwrócić uwagę na scenę tworzenia złotej barwy i jakie wrażenie wywiera na patrzących. Ileż to tajemnic jeszcze się przed nami kryje? W tym momencie pojawia się refleksja, że naukę i informacje mamy na wyciągnięcie ręki w postaci łatwo dostępnych źródeł wiedzy, takich jak książki czy internet, ale nie każdy z nas ma ochotę z tego korzystać ze zwykłego wrodzonego lenistwa, a ilu z naszych przodków dałoby się pokroić za takie możliwości jakie mamy dziś. Jako przykład może służyć Niko i synowie mera.
W powieści pojawia się również najstarszy zawód świata i to pokazany z nietypowej strony, tj. jako rozwiązanie na przeżycie. Co młoda, piękna kobieta może osiągnąć w obcym mieście, sama, zdana tylko i wyłącznie na siebie? Może stać się żoną, służką, krawcową albo kurtyzaną... "Niko" przedstawia ostatni sposób jako wybór drogi niezależnej, dostatniej, ale i bezpiecznej pod skrzydłami dobrze zorganizowanej opiekunki. To, co dla nas jest tabu, dawniej było jedną z niewielu możliwości dla kobiety. Autor nie ocenia, nie piętnuje, pokazuje jedynie powody wyboru jednej z postaci, tłumacząc jej perspektywę. Jednocześnie pozwala na zabranie głosu w tej sprawie innym bohaterom.
Będąc już przy kwestiach społecznych warto zauważyć, że większość znaczących stanowisk przypada mężczyznom. Może to tężyzna fizyczna, może dostęp do edukacji, może stereotypowe podejście do roli płci. Autor udowadnia, że kobieta również może i potrafi dorównać płci męskiej. Odnajduje się nie tylko w roli matki, żony i kochanki, ale umie zarządzać domostwem, wojować, tworzyć intrygi polityczne, stronnictwa i im przewodzić. Bywa niedocenianym graczem. Tu przykładem niech służy dwór samego króla Grzegorza.
Czy życie sługi ma jakieś większe znaczenie? W jakich warunkach może mieszkać? Jeśli zaczyna chorować, to czy można się go pozbyć? Czy bywa postrzegany jako przedmiot, stary mebel, który można w każdej chwili wymienić? Powieść nie daje jednoznacznej odpowiedzi, ponieważ wszystko zależy od tego, komu się służy, czy bogacz ma ludzkie odruchy serca czy to już stwór podobny tylko wyglądem do człowieka. Historia Nika przestrzega przed tym drugim typem. Tu ważne są relacje sług między sobą. Jeśli mogą na sobie polegać, łatwiej przetrwać trudne chwile. Pomoc, bezinteresowność, szacunek i odruch dobroci serca. Tyle wystarczy. Kwestia pochodzenia nie ma w tym żadnego znaczenia. Wszystko zależy od charakteru i wychowania, jak w przypadku Roberta i Ferdynanda, Sylwii i Ines etc.
Jak społeczeństwo odnosiło się do chorych, samotnych? Takich usuwano z pola widzenia, przeszkadzali, byli wrzodem na estetyce pięknego miasta, zagrożeniem dla zdrowych, pożeraczem pieniędzy na leki, nieopłacalną inwestycją, która miała niewielkie szanse na zwrot. W Dostarze funkcjonuje lazaret, który przygarnia najbardziej potrzebujących i opuszczonych, dając im schronienie, wytchnienie i minimum troski, której oczekuje się w ostatnich chwilach. To ostoja człowieczeństwa, mimo panujących tam warunków, dająca nadzieję, że jeszcze złoto nie przeżarło mózgów wszystkich. Bohater książki pokazuje jak ważne to miejsce i jak może ewoluować dla dobra całej społeczności. Ta powieść to fantasy. Czy lazarety istniały naprawdę? Czy takie miejsca prosperowały w naszej historii? Tak, często utrzymujące się z datków, "wolontariuszy" dobrej woli, gdzieś na skraju zabudowań lub poza obrzeżami. Dla zainteresowanych - warto poszperać już w starożytności.
Ważnym wątkiem poruszonym w powieści, a będącym "na czasie", jest sprawa wojny i pokoju, tego kto o tym decyduje i na podstawie jakich przesłanek staje się agresorem, jakie ma z tego korzyści, jakie zagrożenia niesie stan wojny, jak oddziałuje na życie zwykłych ludzi. "Niko" szczegółowo przedstawia przygotowania, a raczej przeszpiegi do wybadania napięcia na arenie międzynarodowej, zależności między królestwami, powiązania między władcami, działanie kanclerzy i ich sekretarzy, moc dyplomacji i operowanie prawdziwym wojskiem, które uwypukla słowa mającego większą siłową przewagę. Podstęp podstępem, ale wiedza, doświadczenie i odpowiednia strategia to podstawa. Tak samo jest z zaufanymi dowódcami wojsk, którzy muszą myśleć za swoich podwładnych i nie dać się ponieść emocjom. Muszą działać rozważnie, przewidywać różne scenariusze i odpowiadać szybkimi decyzjami na zdecydowanie kroki wroga. Ciąży na nich nie tylko odpowiedzialność za siebie i żołnierzy, ale za losy swej ojczyzny, setek tysięcy ludzi, którzy mogą paść ofiarami przeciwnika. W kontekście konfliktu zbrojnego ogromne wrażenie uczyniła na mnie scena rozliczenia się z dezerterami z pola walki. Dualizm wartościowania swojego życia, a osób, których mieli bronić jest dla mnie porażający. Zgrywanie twardziela przy np. zbieraniu podatków od biednych chłopów, a błaganie o życie w chwili, gdy ktoś silniejszy jest obok jest dla mnie nie do pojęcia. Podwójne standardy. Jednak to uświadamia, ilu takich fałszywych ludzi jest na świecie. Kopią dołki, uważają się za nie wiadomo kogo, a w obliczu zagrożenia tchórzą i pokazują swoje prawdziwe oblicze.
Czytanie "Nika" to sama przyjemność dla czytelnika ze względu na styl i języka autora. Cechuje go plastyczność, łatwość wpływania na wyobraźnię czytelnika, naturalność, dostosowanie słownictwa w dialogu pod bohatera, który właśnie wypowiada swoją kwestię. Odniosłam wrażenie, że język bywa lekko stylizowany na średniowieczną modłę, dzięki czemu lepiej czuć klimat tegoż uniwersum. Ta powieść to bogactwo użytego słownictwa. Miód dla oczu. Przez tę książkę się płynie. Nie czuje się przy niej upływu czasu, ona wciąga, pochłania i nie pozwala się od siebie oderwać. Myślę, że to też duża zasługa koncepcji fabuły, ciekawej akcji i jej stopniowania. Dzięki temu czytelnik ma okazję zapoznać się z bohaterami, przyzwyczaić się do nich, a nawet zaprzyjaźnić. To niezwykłe. Niko zapada w pamięć.
Książka niby podlega pod fantasy, ale tak naprawdę porusza problematykę aktualną i dla nas. Fabuła nie jest oderwana od rzeczywistości. Posiada elementy charakterystyczne dla tego gatunku, ale jest tak żywa, pełnokrwista, że nie sposób przestać o niej myśleć. Co każdy z nas zrobiłby, gdyby posiadł Dar młodzieńca? Jak zacząłby postrzegać swoich bliskich, znajomych, współpracowników? Taka umiejętność daje nieograniczone pole do popisu, ale zależy kto się nią posługuje. W niepowołanych rękach mogłaby przynieść zagładę. Jaki Dar ma Niko? Nie zdradzę, po to warto sięgnąć po powieść o nim, by samemu się przekonać, a to dopiero pierwszy tom z planowanych czterech.
Historia chłopaka pochodzącego z małej wioski przypadła mi do serca. Paweł Kolarzyk wykonał naprawdę ogrom pracy w kreacji tego świata, przemyśleniu każdego jego elementu, a przede wszystkim zbudowaniu postaci samego Nika. To nie lada gratka dla czytelnika. Uważam, że w kolejnych tomach przy utrzymaniu tego poziomu pisarz może jeszcze nieźle namieszać i wznieść się jeszcze wyżej, używając do tego już składników fantasy. Jakich? Tu wspomina się o magii, bogach, dziwnych stworach, a co jeśli one naprawdę gdzieś tam istnieją i wpływają na rzeczywistość królestw? Warto wziąć pod uwagę, że to debiut powieściowy, a jakże smakowity.
"Niko" to nie tylko powieść fantasy dla fanów tego gatunku, odnajdą się w niej również sympatycy historii rycerskich, klimatu średniowiecza, intryg politycznych i działania tajnych szpiegów, których bohaterowie nie są płaskimi kukiełkami, ale przedstawiają sobą coś więcej, głęboką analizę psychologiczną, gdzie każdy ich krok ma korzenie w przeszłości i prowadzi do określonych konsekwencji w przyszłości. To opowieść o dojrzewaniu młodzieńca, o jego problemach, o wyzysku klas niższych, o budowaniu relacji i zaufania, o kreowaniu siebie w oczach ludzi, o szacunku, o znaczeniu wychowania i wpojonych zasadach, o roli nadziei i walczeniu o swoje, o nie poddawaniu się nawet w najbardziej tragicznych sytuacjach, o znaczeniu informacji, która daje władzę, o wojnie i pokoju, który nie jest dany raz na zawsze... To historia z drugim dnem. Uważam, że podczas każdej kolejnej lektury tego tekstu znajdzie się w nim nowe treści, coś, na co wcześniej nie zwróciło się uwagi.
"Niko" Pawła Kolarzyka zaskoczył mnie. Nie spodziewałam się tak wysokiego poziomu, takiego dogrania szczegółów, takiej harmonii w treści. Jestem pozytywnie zaskoczona i pod wrażeniem jakości powieści. Polecam z czystym sumieniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz