Recenzje tematycznie

niedziela, 18 września 2022

147) O słowiańskich wierzeniach dla młodzieży - "Demony Welesa. Droga do Wyraju" tom I - Kamila Szczubełek

   Dracula niejedno ma imię w kulturze, czasem to krwiożercza bestia, czasem bohater komedii. W każdym zakątku świata może być inaczej postrzegany ze względu na lokalne tradycje i wyobrażenie. W naszym rodzimym kręgu wampir to wąpierz, stwór powstały ze zmarłego człowieka, lubującego się w krwi żywych stworzeń, dzięki której egzystuje. Podlega on opiece Welesa, władcy świata zmarłych. Nasi przodkowie próbowali okiełznać wąpierza za pomocą przebijania jego serca, odcinania mu głowy etc. Niełatwo było żyć ze świadomością, że ktoś bliski może powrócić jako bestia, która najpierw wyruszy do domu na łowy, by zaspokoić pierwszy głód.

   Czy wąpierz mógł by dobry? Czy jego zastygłe serce mogło miewać szlachetne pobudki? Czy mógł pokojowo koegzystować z ludźmi? Na te pytania częściowo odpowiedź dała Kamila Szczubełek w swojej debiutanckiej powieści pt. "Demony Welesa. Droga do Wyraju". Jest to fantastyka młodzieżowa oparta, a może raczej inspirowana szeroko pojętą Słowiańszczyzną i jej dziedzictwem kulturowym.

   Autorka stworzyła całkiem nowy świat, nową przestrzeń, nowy czas. Nie ma on żadnych odniesień do znanych nam ram czasowych. Pozostaje tylko inspiracja. Rzeknę, że bardzo ciekawa i intrygująca, która może pochłonąć i przez dłuższy czas nie wypuszczać ze swych objęć. "Demony Welesa. Droga do Wyraju" opowiada o podróży wąpierza przez świat ludzi, bogów i demonów, aby odzyskać ciało pewnego samozwańczego szamana, znaleźć nowy dom samotnemu i nieszczęśliwemu stworkowi, rozwiązać zagadkę znikających dzieci oraz opuszczonego miasta w towarzystwie niezwykłej zgrai, która co rusz napotyka nowe przygody na swej drodze, które tylko utwierdzają rodzącą się między nimi przyjaźń. Gdzieś w tym wszystkim pulsuje słowiańska krew.

  Głównym bohaterem powieści jest wąpierz Elgan, dobrotliwy, chcący dobrze współżyć z ludźmi, bronić swych sąsiadów przed wszelkim niebezpieczeństwem. Mimo szlachetnych pobudek, czystych intencji i dobrego charakteru, w jego życiu pierwsze skrzypce odgrywają stereotypy i strach, strach przed krwiożerczym potworem. Niewielu jest w stanie dać mu kredyt zaufania i bez lęku egzystować obok, nie patrząc mu na ręce. Ma niełatwe życie, ale stara się jak może. By pomóc innym, nie raz i nie dwa naraża siebie, nie żądając nic w zamian. Pokonuje kolejne przeszkody stawianie na drodze przez los, walcząc przy tym z samym sobą. To wierny i lojalny przyjaciel, którego większość z nas chciałaby mieć przy sobie. Na dobre i na złe. To bies z ludzkimi rozterkami i wciąż pomiędzy. Nie wybrał definitywnie ani jednej ani drugiej strony, przez co do końca nie jest akceptowany po żadnej z nich. Ma kilkoro dobrych znajomych i spore grono wrogów, które mierzi jego postawa. Sam zbiera porozrzucane ślady swej przeszłości, by zrozumieć siebie i swoją teraźniejszość. Staje się przez to postacią tajemniczą, intrygującą, którą pragnie się poznać. Wzbudza sympatię.

   Kobietą, towarzyszką podróży Elgana, jest szamanka Dorada, córka jego przyjaciela. Utalentowana, ciekawa życia, pełna energii, uparta, chętna do niesienia pomocy słabszym. Nie lęka się przeciwności, idzie na żywioł, choć w pewnym momencie odbija się to jej mocną czkawką. Jej postać wprowadza powiew świeżości, innego spojrzenia na rzeczywistość. 

   Dorada i Elgan tworzą parę bohaterów, przyjaciół, których wiele dzieli, np. w podejściu do życia, a mimo to świetnie się uzupełniają, ucząc się od siebie nawzajem. Ich relacja rozwija się wraz z fabułą, stopniowo, dzięki czemu czytelnik ma możliwość śledzić ten proces od samego początku, ich wzloty i upadki, reakcje na pewne rzeczy. Ta relacja uczy szacunku, cierpliwości i wyrozumiałości. 

   W powieści pojawia się postać samotnego stworka, Smęta, który ma pewną niechlubną przypadłość zapachową, która odstrasza od niego. Odsunięty na bok, opuszczony, na marginesie demonicznego społeczeństwa, zagubiony... Jego historia to przestroga dla mściwców, a jednocześnie wskazanie siły empatii i odnalezienia prawdziwej przyjaźni, nieznającej granic. Słabsza istota również zasługuje na szacunek i ma swoją godność. Nie należy lekceważyć takich osób.

   Autorka pokazuje również niełatwe relacje rodziców i dzieci, temat odrzucenia, a nawet porzucenia bliskich, porwań dzieci, ostracyzmu społecznego, znaczenia zabobonu i przemocy. Są one poruszone w sposób wyważony, by nie urazić bardziej wrażliwych czytelników, a mimo to czuje się całym sobą ów klimat grozy, strachu i niesnasek. Wiele można wyczytać między wierszami. Mimo zaszeregowania do powieści młodzieżowych odnajdą się tu i starsze osoby, może dostrzegą więcej, np. przy historii upadłego imperium czy wyglądu wewnętrznego świata Elgana. Nic nie jest takim, jakim się wydaje.

   Kamila Szczubełek przy tworzeniu uniwersum "Drogi do Wyraju" mocno inspirowała się wierzeniami słowiańskimi z całego obszaru ich występowania. Słowiańskie biesy zostały podzielone na te rozumne i nierozumne, bądź może ze względu na pochodzenie. Znajdziemy tu rusałkę, zmorę, mamuny, utopce i wąpierze - książąt ciemności pod wodzą Welesa, mniej lub bardziej opisane, lecz w dość charakterystycznych sytuacjach, dobrze osadzonych w fabule. Pojawiają się uczłowieczeni bogowie jak Weles, Mokosz, Czarnobóg, a nawet Rod z Rodzanicami, którzy przędzą ludzkie i demoniczne losy na tym padole. Zwłaszcza warto przyjrzeć się kreacji boga podziemia i ukrytego lasu. Na pierwszy rzut oka mocno zdystansowani, może zatrważający, lecz gdzieś w głębi czuli na dramaty podległych im istot. Pod tym względem najmagiczniejszym miejscem jest zakątek Czarnoboga i jego mieszkańców (tu historia beboka).

   Mieszkańcy mniejszych osad są ludźmi, głęboko żyjącymi tradycją i zabobonami. Nawet najbardziej lubianych sąsiadów posądzonych z dnia na dzień o złe oko, przekleństwo lub demoniczne towarzystwo czekała publiczna kara, w najlepszym razie wygnanie, w najgorszym - przejście na drugą stronę świata. Każdy czyn i słowo było oceniane i poddane społecznej opinii. Dla współczesnego człowieka to niepojęte, ale do jakich dramatów dochodziło w życiu realnym, gdy jedyną przesłaną były plotki lub domysły? Ile osób w wyniku tego straciło życie lub kogoś bliskiego?

   Przy okazji warto zwrócić uwagę na architekturę grodów, sposób budowania elementów obronnych, wybierania strażników, ich umiejscowienia oraz elementy życia codziennego jak wyposażenie domostwa czy stroje.

   Sporym urozmaiceniem dla fabuły z mojego punktu widzenia jest przedstawienie dziadów, czyli przywołania duchów przodków przez lokalną społeczność przy pomocy żercy (lub tu szamanki), towarzyszące temu obrzędy, sposób obcowania ze światem nadprzyrodzonym i interpretacja słów przepowiedni. 

  Do inspiracji słowiańskością należy też geografia świata przedstawionego. Ars pochodzi z zimnego Wschodu, Południe to ciepła kraina, do której zdąża nawet sam Weles. Północni sąsiedzi Villperuny to wyspy morskie i półwysep a'la skandynawski. Pomiędzy Zachodem a Wschodem przebiega gęsta ściana lasu, tak dobrze kojarząca się z zachodnimi krańcami naszego kraju za wczesnych Piastów, porośnięta gęstym borem, zajęta podmokłymi bagnami, prawie że granica nie do przebycia dla sąsiadów, urastająca w wyobraźni do miejsca strasznego, zamieszkałego przez potwory.

   Należy zaznaczyć, że w tej książce słowiańskość to luźna inspiracja mocno doprawiona fantazją autorki. Zarysy są jakby kanoniczne, lecz wnętrze jest kreatywne, na swój sposób fascynujące, przedstawiające znane rzeczy w nowej perspektywie, w innym ujęciu. To, co dla jednych będzie zaletą, innym wyda się wadą. Wszystko jest zależne od podejścia czytelnika.

   Nowością na pewno jest dodanie zawodu szamana, wiedźmy czy wróża parających się różnymi rodzajami magii. To, co było w sferze domysłów, autorka wrzuca do swego świata jako normalny element rzeczywistości, konieczny do funkcjonowania społeczności, a nawet władzy.

   Jak wspomniałam, świat przedstawiony przez Kamilę Szczubełek może pochłonąć i zaintrygować, ponieważ używa prostego, plastycznego języka, prowadzi wartką i dynamiczną akcję, co rozdział to nowa przygoda, pełną pomysłów fabułę z ciekawie wykreowanymi postaciami oraz trudnymi tematycznie wątkami. Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Jednak to, co przeszkadzało mi przez pierwszą połowę powieści to: zbyt szybkie tempo akcji, za mało rozpisana relacja między bohaterami. Moim zdaniem nieco większa ilość stron, bardziej rozbudowana psychologiczna więź Elgana i Dorady, ich wzajemne docieranie się podniosłoby tylko jakość lektury. Przygoda za przygodą bez wnikania w głębsze warstwy powodowała, że wiele scen z potencjałem umknęło, ale te wszystkie "ale" wynagrodziła mi druga połowa, o wiele bardziej przemyślana, szczegółowa, głębsza.

   "Demony Welesa. Droga do Wyraju" to dopiero pierwsza część przygód Elgana, która ma wszelkie predyspozycje do tego, by zawładnąć sercami młodych czytelników, tym bardziej, że ten tom kończy się w takim momencie, że ma się ochotę już, natychmiast zapoznać z kolejnym. Ta powieść porusza niełatwe wątki, uczy, zmusza do refleksji, jest doprawiona słowiańskością. Z chęcią wrócę do tego uniwersum, zapoznać się z dalszymi przygodami wyjątkowego wąpierza. A Wy? Skusicie się?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz