Recenzje tematycznie

piątek, 5 października 2018

21) Nuta słowiańska, czyli "Niedźwiedź i słowik" Katherine Arden

   Kultura i wierzenia Słowian z reguły pozostają domeną zainteresowań mieszkańców Europy  Środkowo-Wschodniej. Tym większe było moje zdziwienie, gdy udało mi się dotrzeć do książki związanej z tym tematem autorstwa Amerykanki.
   Katherine Arden specjalizuje się w literaturze francuskiej i rosyjskiej, nawet przez jakiś czas mieszkała w Moskwie. Jej pasje znalazły ujście w pisarstwie, czego owocem została książka "Niedźwiedź i słowik".
   Jak najlepiej ocenić ten konkretny utwór? To baśń, fantasy dla dorosłych, czerpiąca pełnymi garściami ze słowiańskiej mitologii i rosyjskiej kultury, mieszanka, która obezwładnia czytelnika od początku do końca, nie wypuszczając ze swych objęć jeszcze długo po zakończeniu lektury. Nie daje o sobie zapomnieć.
   Autorka przenosi nas w czasie do Rusi za panowania Złotej Ordy, gdy Moskwa jest jednym z większych miast, które podlegają mongolskiemu chanowi. W centrach cywilizacji rządzi prawosławna cerkiew i popi, ludzie przesadnie akcentują swoją wiarę. Jednak peryferia Rusi, zwłaszcza na dalekiej północy, opierają się temu trendowi, mieszając nową wiarę z dawnymi tradycjami. Zatem widzimy ludzi co niedzielę chodzących do cerkwi, otoczonych w domu świętymi ikonami, a wieczorem zostawiających okruszki chleba i odrobinę mleka dla domowika czy trochę paszy dla waziły. 
   W takiej oto codzienności na świat przychodzi i wychowuje się Wasilisa, córka i wnuczka kobiet, które w swojej krwi posiadały magię, zdolność widzenia tego, co naprawdę jest, a nie istnieje tylko w bajkach. W jej żyłach pobrzmiewa echo dawnych wierzeń i czasów, gdy wolność stanowiła najcenniejszą rzecz.
   Wasia od dziecka cechuje się silnym charakterem z własnym zdaniem, krnąbrnością, szukaniem przygód, miłością do przyrody. Wymyka się schematom. Nie jest typową dziewczynką zainteresowaną błyskotkami, marzącą o ślubie i licznym potomstwie. Kocha jeździć konno, poznawać tajemnice lasu, wspinać się na drzewa, słuchać opowiadań niani Duni.
   Wasia widzi więcej od innych. Domowik, rusałka, leszy, waziła czy bannik stanowią dla niej część otoczenia, społeczeństwa. Nie tylko je widzi, ale i z nimi rozmawia, a z niektórymi się wręcz przyjaźni. Jednak musi to skrzętnie ukrywać przed mieszkańcami wioski, by nie uznali jej za szaloną. 
   Życie Wasi i jej rodziny biegnie szczęśliwym nurtem do momentu pojawienia się w ich wsi fanatycznego popa, Konstantego, który sam siebie uważa za posłańca bożego, stworzonego do nawracania grzesznych, szerzenia słowa bożego wzdłuż i wszerz Rusi głównie za pomocą ikon, kazań straszących karą za grzechy, wiecznym potępieniem. Jest pyszny, chce by ludzie go wielbili, choćby w imię Boga. W swoim postępowaniu nie widzi nic zdrożnego.
   Kazania Konstantego osłabiają wiarę ludzi w domowe pomroki, które pomagają im w utrzymaniu domostwa w ładzie i porządku, a wiara to ich najważniejszy posiłek, bez niej słabną i nie są w stanie tak dobrze dopatrywać swej pracy. Jedna Wasia to za mało dla całej wsi.
   Czym byłaby baśń bez walki dobra ze złem? W opowieściach Duni występuje Karachan, Morozko, pan zimy i śmierci, który odważne damy obdarowuje posagiem i zapewnia dobre zamążpójście. Morozko okazuje się nie tyle bajką, co realną postacią, mającą wpływ na nastroje zimy. Mróz, śnieg, odwilż - to wszystko leży w jego gestii. Rzadko się o tym wspomina, ale Karachan ma brata, niedźwiedzia, który szuka zguby dla ludzkości. Jeden kontroluje drugiego. Słabnąca wiara w domowe pomroki wzmacnia niedźwiedzia i jego zastępy. W ten odwieczny konflikt trafia Wasia, ale czy przypadkiem?
   Wasia, jej brat Aloszka i ojciec Piotr udowadniają czym jest oddanie, poświęcenie i siła miłości. Rodzina to ostoja, bez której nie można daleko zajść. Nie można pozwolić, by obce osoby rządziły naszym życiem i stawiały mur między bliskimi. Nie warto.
   Arden przykuwa czytelnika do książki, czaruje znajomością słowiańszczyzny i odległą Rusią, przenosi nas w czasie opisami strojów, wnętrza chłopskich chat i moskiewskiego dworu, obrazami dzikiego zimowego lasu i jego fantastycznych mieszkańców. Autorka włada słowem jak pędzlem, malując przed nami bogaty świat przedstawiony. Nie ma tu miejsca na przypadek. Wszystko zostało przemyślane i poprowadzone zgodnie z wcześniej założoną koncepcją. Czyta się z prawdziwą przyjemnością. Fabuła zgrabnie łączy poszczególne wydarzenia i wszystko wiąże się w jeden wielki związek przyczynowo-skutkowy. Nie ma miejsca na chaos.
   Bohaterowie "Niedźwiedzia i słowika" są wyraźni, dobrze zarysowano ich charaktery, nie widać żadnych zgrzytów. Każda postać żyje własnym życiem, nie mamy dubli. Jednych lubimy od razu, do niektórych przekonamy się dopiero po jakimś czasie, a postacie takie jak niedźwiedź od razu obudzą lęk i niechęć.
   Z niecierpliwością czekam na kolejne przygody Wasilisy, mając nadzieję, że Morozko i jego piękna biała klacz jeszcze nieraz będą towarzyszami drogi dziewczyny i jej Słowika. "Niedźwiedź i słowik" to książka dla złaknionych słowiańskości w naprawdę dobrym wykonaniu, a ciekawych pomrok tam całkiem sporo. 

PS Czy czytaliście już książkę Arden? Jakie jest Wasze zdanie na jej temat? Która pomroka zgarnęła Wasze serce?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz