Opis mógłby sugerować "Zapomnianą księgę" Pauliny Hendel, no może poza tym wczesnym średniowieczem. Zatem kto mógłby coś takiego wymyślić? Znacie "Chąśbę"? Tak? To trafiliście we właściwe miejsce. Katarzyna Puzyńska wraca z "Sąpierzem", który zdradza co nieco o bohaterach pierwszego tomu, tyle, że mocno wybiegając w przyszłość, typowe postapo z domieszką sił nadprzyrodzonych.
Powieść przeplata stary i nowy świat, dodając do tego element ludzki i boski. Co to znaczy?
Nowy świat jest do szpiku kości zepsuty, zarówno moralnie, jak i fizycznie. Ta wizja przeraża, a jednocześnie uzmysławia jak niewiele brakuje do jej urzeczywistnienia, a o tym decydują ludzie kompletnie niekompetentni, których zaślepia żądza władzy i chęć posiadania oraz wywyższenia się. Autorka pokazuje, że ludzie to potwory. Kto może zatrzymać destrukcję? Czy jeszcze istnieje szansa na zmianę? Czy nadzieja może się odrodzić?
Fabuła przeskakuje z jednego do drugiego świata. Czytelnik ledwie wtopi się w jeden, by zaraz zaliczyć twarde lądowanie w drugim. Akcja goni akcję, zostawione tropy mylą, przez co ma się mętlik w głowie. Zagadka pogania zagadkę, powoli odsłaniając kolejne postacie i ich tajemnice. Nie ma osoby bez skazy, każdy ma coś na sumieniu. Przez to są one intrygujące, złożone. Motywacje ich działań zmuszają do refleksji. Dla mnie najbardziej interesującą parą był kat i bogini zimy. Przez pryzmat ich losów śledziłam fabułę. Nowy świat i jego mieszkańcy stali się dla mnie jedynie tłem, niczym ponad to. Niestety.
Cały czas wspominam o słowiańskich elementach, które stały się inspiracją do powstania tej książki. Warto zwrócić uwagę na kreację bogów oraz stworów. Z istot pomiędzy nimi genialnie przedstawiano Leszego oraz Babę Jagę, którzy uosabiają przyrodę i jej siły, a którą ludzie tak często ignorują, zapominając, że są od niej zależni. Czytelnik powinien też zastanowić się nad pomysłem wykorzystania utopców oraz funkcją Obrończyń. Może pomoże to w odpowiedzi na pytanie do czego zmierza nasz świat, ten prawdziwy. Wnioski nasuwają się same.
Podoba mi się wykorzystanie wątku przepowiedni o Sąpierzu oraz znaczenia imion, co zostało już zasygnalizowane w pierwszym tomie. Kto pamięta, co stało się z synem rusałki po nadaniu imienia? Jak nazwa wpłynęła na jego przeistoczenie?
Autorka ma lekkie, barwne pióro i przyciągający uwagę styl, który dobrze sprawdza się w fantastyce postapo. Ma talent, rozbudowaną wyobraźnię, niezwykłe pomysły i sporą wiedzę, wykorzystując to wszystko, by stworzyć niepowtarzalne uniwersum i bohaterów. Jej Marzanna zasługuje na głębszą analizę, a spektrum czasu i jego zapętlenie ma na to ogromny wpływ. Jedna z najważniejszych słowiańskich bogiń, a jakże ludzka. Jej przemiana, odczuwane emocje, wyznawane wartości i czyny pokazują, kim naprawdę jest. W niej widać jak w lustrzanym odbiciu pióro Puzyńskiej. To ona jest sercem "Sąpierza", które nadaje mu odpowiedni rytm. Odnośnie stylu uwagę zwraca plastyczność opisów i ich oddziaływania na zmysły czytelnika, to jak czuje się w starym, a jak w nowym świecie. Krajobraz odzwierciedla również bohaterów i ich działania. Przyroda a emocje. Znaczenie barw. Tu liczy się każdy drobiazg.
Drugą część "Grodziska" oceniam jako dobrą i ciekawą, w której na pewno upodobanie znajdą fani klimatów postapokaliptycznych czy zagadek kryminalnych. Nie zawiodą się też gustujący w poszukiwaniu słowiańskich elementów w fantastyce.
Uważam, że każdy sam powinien ją przeczytać, by móc ocenić wedle własnego gustu. To niecodzienne połączenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz