Powieść Radka Raka "Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli" wydane nakładem Powergraph zdobyła już uznanie wśród czytelników i krytyków literackich, okrywając się prestiżową nagrodą Nike 2020. Okładkę zdobi czerń i czerwień z zarysem postaci kobiety karmiącej węże wśród roślin. We wstępie wspomniałam o symbolice dominującego koloru. Czemu? Wydaje mi się, że świetnie oddaje charakter tej lektury, która buzuje od uczuć, wpadających ze skrajności w skrajność. To nie jest prosta droga od punktu A do B. Pomiędzy znajduje się wiele zakrętów, które przynoszą niespodzianki, nie zawsze miłe. Dlaczego tak uważam?
Książka Radka Raka bazuje na historii Galicji oraz rabacji związanej z postacią Jakóba Szeli. Co wiemy o nim samym? Urodził się pod koniec XVIII wieku w chłopskiej rodzinie. Oskarżano go o spalenie rodzinnego domu, choć w źródłach pisanych nie udało się tego potwierdzić. Przez jakiś czas służył w wojsku. By na dobre uwolnić się od służby wojskowej, okaleczył sobie dłoń. Miał kilka żon, sporą gromadkę dzieci. Prowadził również spór ze szlachecką rodziną Boguszów. Prawdopodobnie przez całe swoje życie doznawał upokorzeń ze strony lepiej urodzonych, co mogło skutkować chęcią zemsty. Ok. 1845 roku rozpoczął współpracę ze starostą Tarnowa, Josephem Breinlem. Urzędnikowi Austro-Węgier zależało zapewne na uzyskaniu poparcia ze strony chłopów i skłóceniu ich ze szlachtą. W grę wchodziło też zniesienie pańszczyzny, która już za kilka lat miała rozpalić do czerwoności Europę. W 1846 roku doszło do rabacji, czyli agresji włościan na właścicieli wielkich majątków ziemskich i ich pracowników, co skończyło się rzezią tych ostatnich. Oszczędzono głównie urzędników Kaizera. Po powstaniu Szela, uciekając przed poniesieniem odpowiedzialności za swoje czyny, schował się pod kuratelą Breinla. Niedługo potem Jakóba przesiedlono na Bukowinę, gdzie zmarł ok. 1860r.
Akcja powieści toczy się na terenie Galicji w XIX wieku w zaborze austriackim, gdzie Kaizer Habsburg był świętością, a szlachta w swoich majątkach wciąż wymagała pańszczyzny, włościan traktowała jak bezwolne przedmioty do własnego bogacenia się i marnotrawienia środków na takie przyjemności jak polowania i uczty. Wszelkie dążenia do odzyskania niepodległości, poszerzania wiedzy własnej czy nauczania chłopów traktowano jako dziwaczne wymysły. Pan to pan, prawdziwy Polak o chlubnym, sarmackim rodowodzie, jedyny uprawniony do ziemi i jej mieszkańców, jedyny zdolny do oceniania jej walorów, pragnący coraz wyższych podatków itp. A chłop? Od małego pracował czy to w polu czy pomagał w karczmie, potem zakładał rodzinę i wegetował, od żniw do żniw, byle przeżyć, kolejny miesiąc, kolejny rok. Zapić zmartwienia, których wedle szlachty wcale nie miał i nie czuł. Ten, kto raczył wychylać się przed szereg, rzadko bywał doceniany. Wszelkie przejawy indywidualizmu raczej tępiono, ponieważ bano się myślenia tej całej masy ludzi. Co gdyby przyszła im chęć podważenia dotychczasowego porządku?
Oczywiście od powyższego zdarzały się wyjątki, jednak Rak zastosował się do stereotypowego punktu widzenia, ukazując dwór Boguszów i ich sąsiadów. Szlachta się bawi, chłop pracuje. Prawda stara jak świat, jednak bolesna w braku owej społecznej sprawiedliwości. Inne czasy, inne prawa.
Antagonistą Szeli jest Wiktoryn Bogusz, ziemski właściciel, kawaler, nieodmawiający sobie żadnej przyjemności, drący z chłopów ile się da. W końcu po to są (jego zdaniem). Niechętny innowacjom prawnym, nawet prosto z dworu cesarskiego. Wyznawca zasady "wolność Tomku w swoim domku", chętny do uwłaczania godności zaręczonym pannom z chłopskich rodzin. Bez empatii nawet w stosunku do własnego ojca, którego zamknął głęboko na strychu. Uosobienie zła i wszelkiej rozpusty.
Dobry i zły, jak łatwo byłoby to tak zostawić i do końca prowadzić narrację w oparciu o ten układ. To nie wchodzi w grę przypadku Radka Raka. Może warto zastosować wymianę/podmianę? Chłop panem, a szlachcic zwykłym parobkiem? Jakby obydwoje odnaleźli się w nowej skórze? Czy dawne wspomnienia, charakter miałyby wpływ na ich teraźniejsze zachowania i decyzje? Dokąd by to ich zaprowadziło? Kto Szelą, kto Boguszem? Czy granice między nimi kiedykolwiek zatarłyby się?
Płynność to cecha charakterystyczna dla tej książki. Magia a rzeczywistość, miłość a nienawiść, podziw a zazdrość, przeszłość a przyszłość, dobro a zło, pragnienie a pożądanie, ciekawość a wścibskość, dyscyplina a znęcanie się... To właśnie jedna z zalet tej publikacji. Każdy czytelnik może po swojemu interpretować ten świat i go ocenić. Autor nie narzuca swojej perspektywy, narrator tylko prowadzi i daje wskazówki, choć w większości pokrętne i niejednoznaczne.
Część druga pt. "Chamy" jest już bardziej powieścią obyczajową z elementami fantastyki, skupiającą się na dworze Boguszów i im podobnych w opozycji do przemienionego Szeli, ich perypetiach miłosnych, meandrach życiowych decyzji i mieszania się w politykę. Jest bardziej przyziemna, rzeczywista, choć z pierwiastkami nadprzyrodzonymi, drobnymi wskazówkami dla czytelnika.
Radek Rak porusza tu nie tylko temat społecznej sprawiedliwości wśród chłopstwa i szlachciców, ale także przemocy wobec słabszych, wykorzystywania władzy we własnych celach, a nawet jej nadużywania, przedkładania materialności nad duchowość, zapijania problemów alkoholem, szowinistycznego traktowania kobiet, pogardzania Żydami, braku poszanowania uczuć drugiej osoby, narcyzmu, złego i nieumiejętnego zarządzania gospodarką rolną, braku jedności w narodzie etc. Szerokie spektrum to jeszcze więcej powodów do refleksji.
Wydanie tej powieści z 2020 roku w twardej oprawie przez Powergraph robi wrażenie nie tylko jakością papieru, dbałością ze strony redakcyjnej i korektorskiej, ale przede wszystkim spójnością treści z obrazem na okładce i jej kolorystyką.
"Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli" to książka na pewno niezwykła, wymagająca czasu i skupienia, może odpowiedniej chwili i nastroju, by móc w pełni ją docenić i zrozumieć. Według mnie jej największymi atutami są klimat, magiczna mgła zacierająca granice, styl autora, słowiańskie elementy i inspiracja historią Galicji.
Zawędrujcie do Galicji, wypijcie i zjedzcie coś w karczmie Kohlmanna. Mając trochę szczęścia, usłyszycie opowiastki Starego Myszki o rusałkach i południcach, może o zmorach. Gdzieś tam przemknie Malwa i obsypie Was kwieciem. Poznacie życie swoich przodków, ich troski i radości, być może odnajdując tam okruchy samego siebie. Ta wyprawa otworzy Wam nieco oczy, może kogoś zmieni, lecz na pewno skłoni do przemyśleń. Niech mgła magii Raka opadnie i na Was!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz