Recenzje tematycznie

niedziela, 24 października 2021

110) Zagubienie się we własnych uczuciach... dokąd iść? "Gorące uczynki" Witolda Jabłońskiego

    Świat literacki jest tak różnorodny, tak bogaty... każdy znajdzie coś dla siebie, co lubi, wedle swego gustu i zainteresowań, w dodatku w języku w jakim chce i jaki zna (nie ma to jak dobra kwerenda w internecie). Perełek i nie perełek tam bez liku.

   W jednym z antykwariatów udało mi się znaleźć i kupić debiut Witolda Jabłońskiego pt. "Gorące uczynki" wydane w 1988 roku przez Wydawnictwo Łódzkie. Bardzo cenię tego autora, jego wiedzę i kunszt literacki, niebanalny styl i umiejętne łączenie historii z fantazją. Powyżej wymieniona książeczka zawiera wszystkie te cechy. Co jednak z samą fabułą? O czym mówi? Kogo dotyczy?

   Ech, gdyby to wszystko było takie proste. Na pierwszy rzut oka ta powiastka dotyczy trójki młodych ludzi, tj. muzyka, tancerza i scenografki będących w relacji przyjaźniano-miłosno-seksualnej z mocnym akcentem na ten ostatni element. Książka ukazuje ich problemy z odkrywaniem własnej tożsamości płciowej i potrzeb cielesnych, związanych z tym wątpliwościami i wszelkiej maści rozterek, reakcji otoczenia na ich "wyskoki", wzajemne stosunki. W tle pojawiają się zagadnienia dotyczące prawdy, przyjaźni, miłości, prawa do szczęścia, społecznej akceptacji, tematów tabu. Jedne wydarzenia są całkiem realne, inne - sprawiają wrażenie wizji.

   Książka jak na 1988 rok była odważna, wówczas pewnie budziła spore kontrowersje, poruszając temat homo- i biseksualizmu, pozwalająca na nabranie sił do coming outu. Dla wielu pewnie wyzwalająca, otwierająca nowe drzwi, powiew wolności.

   Tak jak bardzo cenię Witolda Jabłońskiego i jego dorobek literacki, tak jego debiut mnie, niestety, nie porwał. Nie czuję tej historii, bohaterów, strzępkowej fabuły, powyrywanych z kontekstu scen, które razem stanowią zlepek nie do końca dla mnie zrozumiały. Domyślam się, że taka konstrukcja jest sumiennie realizowanym zamysłem artystycznym autora, który ma przybliżyć czytelnikom perspektywę bohaterów, zagubionych w rzeczywistości, borykających się z określeniem własnej osobowości, dopiero odkrywających siebie na nowo. Być może ten chaos ma odzwierciedlać stan ducha postaci. 

   "Gorące uczynki" Witolda Jabłońskiego to krótka historia młodych dwudziestoparolatków zagubionych między społecznym tabu a własną orientacją, tym co wypada, a jest. Gdzieś pomiędzy pojawiają się aluzje, głębsze przemyślenia narratora związane z uniwersalną tematyką, np. o miłości czy prawdzie. Może to powiastka, może pastisz. W tym debiucie widać charakterystyczne elementy pisarstwa autora i moim zdaniem ów styl to największy atut tej lektury. 

   Niestety, ale taka literatura to nie moja bajka, nie przemawia do mnie taka forma, ale myślę, że dla wielu będzie lekturą ważną, chociażby ze względu na poruszone tematy, śmiałość w wyrażaniu poglądów jak na czasy wydania, zabawę konstrukcją tekstu, ale również próbą odnalezienia swojej drogi, gdy idzie się pod prąd wyznaczonym schematom. 

    Z "Gorącymi uczynkami" warto się zaznajomić chociażby ze względu na pisarza, by móc prześledzić rozwój jego warsztatu, stylu. Ja potraktowałam je jak podróż w czasie, bardzo ciekawą, pouczającą i różnorodną. Może treściowo to nie mój świat, ale cała reszta to zapowiedź owej wisienki na torcie literatury fantastyczno-historycznej.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz