Recenzje tematycznie

niedziela, 31 października 2021

111) Zaświaty okiem Katarzyny Bereniki Miszczuk, czyli "Ja, ocalona" (t. 4)

  Jakie są zaświaty? Co w ogóle czeka człowieka po śmierci? Czy coś tam jest? Ludzkość od zarania dziejów zadaje sobie te same pytania, znajduje różne odpowiedzi. Od pradziejów do współczesności - co krąg kulturowy, to nieco inna interpretacja. Jednak jedno jest pewne - większość sądzi, że ta druga strona istnieje.

   Humorystyczną wizję życia pozagrobowego przedstawiła Katarzyna Berenika Miszczuk w serii anielsko-diabelskiej, po kolei ukazując Piekło, Niebo i Tartar, czerpiąc przy tym obficie z wierzeń chrześcijańskich i greckich, z solidną dawką własnych pomysłów. Historia Wiktorii Biankowskiej oraz jej współtowarzyszy przygód nie mogła zamknąć się w trylogii. Oj, to zdecydowanie za mało. Tyle niedomówień, tyle nierozstrzygniętych wątków... I oto jest, część czwarta, tak wyczekana, tak wychuchana, po prostu "Ja, ocalona".

   Akcja czwartego tomu serii rozgrywa się po dziecięciu latach od "Ja, potępiona". Wiktoria miałaby ok. trzydziestu lat, gdyby żyła. Zdążyła rozstać się z Belethem, zostaje zatrudniona przy rekrutacji anielic w programie Top Angel, a na dodatek zaczął kręcić się wokół niej anioł, cherub Ujzel, wyjątkowo miły, aczkolwiek dziwny typ. Ponadto kara Azazela dobiega końca, a Lucyfer wydaje się być przemęczony i znudzony swoją egzystencją, a stąd już tylko krok od szaleńczych decyzji, powiedziałabym, że wręcz apokaliptycznych, a nawet takich ostatecznych. Krótko mówiąc, mieszanka wybuchowa, która grozi tragikomedią. I w tym szaleństwie tkwi metoda autorki na przykucie uwagi czytelnika. 

   Bohaterowie "Ja, ocalona" to starzy, dobrzy znajomi, z którymi łapie się kontakt nawet po dłuższej przerwie. Wiktoria niewiele się zmieniła, chociaż jako potępiona ma więcej ciemnych myśli. Wciąż brawurowa, spontaniczna, pchająca się tam, gdzie dużo się dzieje i nie zawsze jest bezpiecznie. Nieświadomie pcha się do paszczy lwa, choć ma przy tym w efekcie finalnym zawsze sporo szczęścia. Dosłownie urodzona w czepku. Ciągle na rozstaju dróg, w znaczeniu emocjonalnym, kogo kocha, z kim pragnie spędzić swoje życie. Oj, niełatwe ma zadanie, a wielu wciąż spogląda na nią jak na łakomy kąsek. Chciałoby się rzec "Wiki, Wiki, kiedy ty dorośniesz?", ale chyba w tej nieporadności jej urok. Azazel, dawniej istny Casanova, a teraz czule wyczekujący Kleopatry, praktycznie nie do poznania. Maska zawadiaki nieźle skrywa jego bogate wnętrze i niecodzienne wśród diabłów zainteresowania. Wielu powiedziałoby o nim - lekkomyślny, narcystyczny, głupi, ale trzeba mu przyznać, że to najłatwiejsza droga do zmylenia wroga. Geniusz improwizacji i wyjątkowo skutecznych rozwiązań! Ach, jest i on! Beleth! Zazdrosny piekielnik, gotowy na wszystko, by odzyskać swoją drugą połowę, szczery, odważny, inteligentny, z zamiłowaniem do Orientu, tajemniczy i zagadkowy, ale warty zachodu. Jest jeszcze Ujzel, sympatyczny, miły, kokieteryjny, pilnie strzegący swych sekretów, ale w tej całej swojej otoczce nie do końca wzbudzający zaufanie.

   Przy kreacji postaci warto jeszcze zwrócić uwagę na diaboliczną Lilith i Samaela. Ich historia oraz zamieszanie wokół Szatana doskonale się uzupełniają. Pięknie jest to jak K. B. Miszczuk gra stereotypami i uciera nosa tym, co oceniają po okładce i podejściu schematycznym. Brawo! Udowadnia jak bardzo pozory mogą mylić.

   Zabrakło mi nieco utarczek między Luckiem a Gabrielem. Po smaczkach z trzeciego tomu liczyłam na więcej, ale może w ich sprawie autorka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Oby!

   Generalnie, bohaterowie są dobrze wykreowani, z dużą dawką zróżnicowania charakterów i temperamentów. Wiktoria, Azazel i Beleth to główny trzon całej fabuły i największa zaleta tej książki. 

   Świat przedstawiony i cała jego złożoność to majstersztyk. Zaświaty w całej swojej skomplikowanej naturze, gdzie anioł czy diabeł to ten drugi z podmienionym charakterkiem, bardzo zhierarchizowane, a jednak dające poczucie wolności. Mdłe, białe i nudne Niebo, a zdemoralizowane Piekło z dającym poczucie wyboru Luckiem. Życie wg czyichś zasad czy wg własnych? Szkopuł tkwi w tym, czego się naprawdę pragnie i gdzie są przyjaciele od serca. Struktura zaświatów z maskami pozorności Nieba czy Piekła idealnie oddaje grę pozorów ludzkiego świata. To, co piękne nie zawsze jest takie w środku i na odwrót, np. Rajski Ogród, Lilith czy anioły. Złoty środek tkwi gdzieś pośrodku, tylko trzeba chcieć go znaleźć. Autorka nie narzuca swojej wizji czytelnikowi, prowadzi go po swoim świecie krok po kroku i pozwala samemu na analizę i ocenę. Ukazuje różne punkty widzenia, a to tylko wzbogaca wewnętrznie i otwiera oczy.

   Choć to kontynuacja młodzieżowej serii fantastycznej, "Ja, ocalona" posiada wiele wątków dla starszej publiczności. Niedwuznaczne sytuacje między niektórymi bohaterami mogą wywołać rumieniec u tych młodszych, a pewne zachowania mogą stać się przyczyną wielu pytań, ale nie o to mi się rozchodzi. Mam wrażenie, że Katarzyna Berenika Miszczuk porusza coraz poważniejsze wątki, coraz śmielej dotyka zagadnień egzystencjalnych, dotyczących nie tylko życia doczesnego, ale i tego zaświatowego, pyta o jego sens, o znaczenie, o rolę i siłę miłości oraz przyjaźni, o wybaczenie zdrady i dojrzeniu do powrotu, o gotowości poświęcenia siebie w imię dobra bliskich, o celowość naszych działań i pracy, o motywację do istnienia, o odnalezieniu własnej drogi i szczęścia, o lęku i stawianiu mu czoła, o zwątpieniu w Boga i odnalezieniu jego łaski w najmniej oczekiwanym momencie, o odpowiedzialności i ponoszeniu konsekwencji za swoje czyny, o prawdzie i kłamstwie, o tym, co ważne...

 "Ja, ocalona" pisana jest podobnym językiem do poprzednich tomów, ale idzie wyczuć doroślejszy styl autorki, bardziej rzeczowy, choć wspaniały humor pozostał. Dialogi są naturalne, opisy plastyczne (np. Wenecji), a język narratora lekki jak letni, morski wietrzyk. Dzięki temu książka pochłania i wystarczy ledwie parę godzin, by połknąć ją w całości, jednak radzę ją sobie dawkować, stopniowo, by ważne szczegóły nie umknęły po drodze.

   Fasada powieści jest piękna, barwna i kusząca, ale za nią czai się prawdziwe życie-nieżycie ze swymi troskami i radościami. Historia z drugim dnem.

  Moim zdaniem to dobra kontynuacja serii, nieco dojrzalsza w wymowie, choć pełna zabawnych wpadek i uroku diabelskiego duetu z Belethem na czele, chociaż sam Azazel w niczym mu nie ustępuje. Wydaje mi się, że całe show zgarnęli oni. Dwa piekielniki mające więcej uczuć i skruchy od niejednego anioła. 

   Warto się skusić i przeczytać. Mam cichą nadzieję na  piąty tom, jeszcze więcej Beletha, dżina oraz duetu Lucka i Gabrysia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz