Humorystyczną wizję życia pozagrobowego przedstawiła Katarzyna Berenika Miszczuk w serii anielsko-diabelskiej, po kolei ukazując Piekło, Niebo i Tartar, czerpiąc przy tym obficie z wierzeń chrześcijańskich i greckich, z solidną dawką własnych pomysłów. Historia Wiktorii Biankowskiej oraz jej współtowarzyszy przygód nie mogła zamknąć się w trylogii. Oj, to zdecydowanie za mało. Tyle niedomówień, tyle nierozstrzygniętych wątków... I oto jest, część czwarta, tak wyczekana, tak wychuchana, po prostu "Ja, ocalona".
Akcja czwartego tomu serii rozgrywa się po dziecięciu latach od "Ja, potępiona". Wiktoria miałaby ok. trzydziestu lat, gdyby żyła. Zdążyła rozstać się z Belethem, zostaje zatrudniona przy rekrutacji anielic w programie Top Angel, a na dodatek zaczął kręcić się wokół niej anioł, cherub Ujzel, wyjątkowo miły, aczkolwiek dziwny typ. Ponadto kara Azazela dobiega końca, a Lucyfer wydaje się być przemęczony i znudzony swoją egzystencją, a stąd już tylko krok od szaleńczych decyzji, powiedziałabym, że wręcz apokaliptycznych, a nawet takich ostatecznych. Krótko mówiąc, mieszanka wybuchowa, która grozi tragikomedią. I w tym szaleństwie tkwi metoda autorki na przykucie uwagi czytelnika.
Przy kreacji postaci warto jeszcze zwrócić uwagę na diaboliczną Lilith i Samaela. Ich historia oraz zamieszanie wokół Szatana doskonale się uzupełniają. Pięknie jest to jak K. B. Miszczuk gra stereotypami i uciera nosa tym, co oceniają po okładce i podejściu schematycznym. Brawo! Udowadnia jak bardzo pozory mogą mylić.
Zabrakło mi nieco utarczek między Luckiem a Gabrielem. Po smaczkach z trzeciego tomu liczyłam na więcej, ale może w ich sprawie autorka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Oby!
Generalnie, bohaterowie są dobrze wykreowani, z dużą dawką zróżnicowania charakterów i temperamentów. Wiktoria, Azazel i Beleth to główny trzon całej fabuły i największa zaleta tej książki.
Choć to kontynuacja młodzieżowej serii fantastycznej, "Ja, ocalona" posiada wiele wątków dla starszej publiczności. Niedwuznaczne sytuacje między niektórymi bohaterami mogą wywołać rumieniec u tych młodszych, a pewne zachowania mogą stać się przyczyną wielu pytań, ale nie o to mi się rozchodzi. Mam wrażenie, że Katarzyna Berenika Miszczuk porusza coraz poważniejsze wątki, coraz śmielej dotyka zagadnień egzystencjalnych, dotyczących nie tylko życia doczesnego, ale i tego zaświatowego, pyta o jego sens, o znaczenie, o rolę i siłę miłości oraz przyjaźni, o wybaczenie zdrady i dojrzeniu do powrotu, o gotowości poświęcenia siebie w imię dobra bliskich, o celowość naszych działań i pracy, o motywację do istnienia, o odnalezieniu własnej drogi i szczęścia, o lęku i stawianiu mu czoła, o zwątpieniu w Boga i odnalezieniu jego łaski w najmniej oczekiwanym momencie, o odpowiedzialności i ponoszeniu konsekwencji za swoje czyny, o prawdzie i kłamstwie, o tym, co ważne...
Fasada powieści jest piękna, barwna i kusząca, ale za nią czai się prawdziwe życie-nieżycie ze swymi troskami i radościami. Historia z drugim dnem.
Moim zdaniem to dobra kontynuacja serii, nieco dojrzalsza w wymowie, choć pełna zabawnych wpadek i uroku diabelskiego duetu z Belethem na czele, chociaż sam Azazel w niczym mu nie ustępuje. Wydaje mi się, że całe show zgarnęli oni. Dwa piekielniki mające więcej uczuć i skruchy od niejednego anioła.
Warto się skusić i przeczytać. Mam cichą nadzieję na piąty tom, jeszcze więcej Beletha, dżina oraz duetu Lucka i Gabrysia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz