Recenzje tematycznie

sobota, 7 maja 2022

131) Na pograniczu... "W nawiedzonym zamczysku" Jana Łady

 Są książki, które kuszą piękną okładką, są takie, co ciekawią niezwykłą treścią, a są i takie, których sama historia powstania jest wyjątkowa. Czym Wy kierujecie się przy doborze lektury?

 Jedna z poczytniejszych pisarek powieści historycznych, Elżbieta Cherezińska, polecała na swoim profilu w mediach społecznościowych książkę wznowioną przez wydawnictwo Zysk i S-KA pt. "W nawiedzonym zamczysku" autorstwa Jana Łady. Jak można przeczytać w posłowiu w odcinkach ukazywała się od 1914 roku w "Słowie", a w 1925r. została wydana jako całość. Współczesne wydanie nieco zmieniono, zwłaszcza w zakresie językowym, by ułatwić czytelnikowi zrozumienie treści. Warto też wspomnieć, że autor w trakcie powstawania tegoż tytułu był już praktycznie niewidomy, a tekst dyktował. Zupełnie jak Homer. Ładę porównywano do Henryka Sienkiewicza ze względu na poruszony tu temat wolności szlacheckiej i wewnętrznych wojenek wysoko urodzonych. Czy tylko naśladował noblistę czy tworzył własne wizje? Czym jego utwory różnią się od pozostałych? Myślę, że na trop może Was naprowadzić sam tytuł książki sugerujący powiązanie ze światem nadprzyrodzonym, co ówcześnie stanowiło rzadkość na polskim rynku. 

   "W nawiedzonym zamczysku" to powieść inspirowana historią z elementami fantastycznymi osadzona w XVII wieku na Kresach Wschodnich. Fabuła opiera się na konflikcie zwaśnionych od pokoleń szlacheckich rodzin, Miśniakowskich i Turobojskich, które ze sobą sąsiadowały, a tak naprawdę jeszcze walczyły o przetrwanie, ponieważ na świecie pozostali ostatni przedstawiciele tychże rodów. Czy nienawiść dziadów przelała się na młode pokolenie? Czy rozsądek zatriumfował? Kogo wsparła okoliczna szlachta? Gdzie w tym wszystkim miejsce dla Kozaków? Jakie stanowisko zajął kościół? Czy uczucia miały jakiejkolwiek znaczenie dla kojarzenia małżeństw? Kto ustanawiał prawo i je respektował? 

   Głównymi bohaterami autor uczynił Kazimierza Miśniakowskiego i Hanię Turobojską. Co można o nich powiedzieć? Myślę, że uosabiają ideały tamtych czasów. Obydwoje szlachetnie urodzeni, uczciwi, lojalni, o czystych intencjach. Po prostu dobrzy. On dbał o swoich współtowarzyszy, cenił ich. Ona jako młodociana niewiele mogła, ale starała się dbać o ojca czy nianię. Hania i Kazimierz to dusze zamyślone, ceniące głębszą refleksję nad życiem, niezwykle religijni i bogobojni. Dla równowagi autor dodał ich przeciwieństwa, które także odgrywały ważną rolę w powieści. Motra i Szczepan Turobojski. On - przeniknięty stepem, jego zimną złośliwością i okrucieństwem, nieznający litości, noszący diabła za skórą, ostatni męski potomek szlacheckiej rodziny. Czyste, tchórzliwe zło. Ona - miejscowa, młoda, piękna kobieta znająca się na ziołach i gusłach, wśród swoich uznawana za wiedźmę. Początkowo bawiąca się życiem, z czasem - doświadczona przez los. Jej czyny obróciły się przeciw niej. Bohaterowie reprezentujący skrajne pojęcia, dobro i zło, lecz czy można każdego oceniać w ten sam sposób? Czy ludzie mogą się zmienić? Czy pewne wydarzenia mogą wpłynąć na charakter i postrzeganie świata? Ta książka udowadnia, że tak. To może być pojedyncze zdarzenie, doświadczenie czy drugi człowiek. Wystarczy silniejszy bodziec emocjonalny, by przewartościować swoje życie. Wystarczy chwila.

   Główne postacie to jedno, wokół nich kręci się fabuła, ale nie należy tracić z oczu drugiego planu, mniej rzucających się w oczy szlacheckich braci, ojców kościoła czy nawet chłopów. Ich historie były nierzadko o wiele ciekawsze i bardziej intrygujące, jak choćby Walka, ojca Symforiana, Ciszewskiego czy w końcu Artema. To, co robili i jak funkcjonowali, jak wypowiadali się na pewne tematy, np. o złotej wolności szlachty i losie chłopów unaocznia skalę tegoż problemu i jego znaczenie w powolnym upadku Rzeczypospolitej. 

   Te drugoplanowe postacie oraz Motra były pełne życia, autentyczne. Z krwi i kości. Ich losy uczą pokory, zrozumienia i szacunku do tego, co mamy współcześnie. Natomiast Hania i Kazimierz przypominają szablonowe schematy dramatu Szekspira przepisanego na polskie realia XVII wieku. Na pewno są czytelnicy, którzy docenią taki trik, ale ja pragnę utożsamić się z bohaterem i jego problemami, nie potrzebuję ideału, wystarczy mi realność i przyziemność, możliwość wczucia się w sytuację drugiej osoby. 

 Jak już wspomniałam, powieść porusza temat wolności szlacheckiej i jej znaczenia w szerszym, ogólnokrajowym kontekście w zakresie kondycji gospodarki, polityki, społeczeństwa i obronności. Rozdrobniona szlachta, kochająca swoje przywileje, a niechętna zmianom i wolności innych, wojująca, lubująca się w zajazdach i atakach, ucztach i zgłaszaniu veta. Tak jak przedstawił Łada. To mocno uogólniony obraz, na który trzeba wziąć poprawkę, ale zarysowujący ówczesną sytuację i pozwalający na wyobrażenie sobie zasad rządzących tamtejszym światem. Uważam, że to też krok do zainteresowania realiami tej epoki dla laików. 

 Ojciec Symforian zwrócił uwagę na sytuację chłopów, ich uciemiężenia. Jeden ze szlachciców stwierdził, że taka ich rola, a panowie mają do tego prawo. Słowa zakonnika padły na niegotowy jeszcze grunt, wywołując powszechne oburzenie i obrazę. Jednak jak wiadomo, niektóre ziarna potrzebują więcej czasu, by dojrzeć i przebić się do słońca. Rzeczpospolita musiała dorosnąć do tego, co pokazała historia. Krwawe walki chłopów, a przede wszystkim doświadczenie związane z zaborami zaowocowało, choć spore znaczenie miały tutaj ruchy ogólnoświatowe.

   Poruszony został tutaj również temat przemocy domowej wobec starszych i słabszych członków rodziny przez mężczyzn w sile wieku, a także wykorzystujących swoją pozycję. To nie tylko problem nisko urodzonych, ale często spotykany na szlacheckich dworach. Jak z tym walczono? Czy starcy i kobiety mieli prawo do obrony?

   Przemoc to szeroko pojęty temat. W czasie wewnętrznych wojenek nierzadko zdarzały się napaście na chłopskie domostwa, morderstwa z zimną krwią i gwałty. Czy ktoś litował się nad ofiarami? Może bliscy, a dla wojaków to była czysta rozrywka. Ból, cierpienie i strach - to byli codzienni towarzysze życia.

   Na przykładzie Motry i Hani Jan Łada przedstawił rolę kobiety w ówczesnym społeczeństwie - przykładnej córki, żony i matki, ewentualnie przeznaczonej do życia w klasztorze. Niewiele miały do powiedzenia. Może i Motra miała większe poczucie wolności, a Hanka dostęp do edukacji, ale w ostateczności ich pozycja sprowadzała się do bycia towarzyszką mężczyzny, jego uzupełnieniem, pięknym obrazkiem do zarządzania domostwem. 

   Motra jako chłopka, żyjąca wedle własnego widzimisię, czerpiąca z tradycji, nie do końca idąca z duchem kościoła była solą w oku miejscowych. Rzucała się w oczy. Raziła. Jako kobieta wiedząca częściej była posądzana o konszachty z ciemną mocą. Jak to się skończyło? Nie zdradzę, ale jej historia pokazuje, że warto wgłębić się w herstorię, losy kobiet z przeszłości, ich postrzeganie przez kościół i organy prawa, przekonując się, że to płeć dawniej głównie decydowała o winie niż rzeczywiste przewinienia. 

   Warto też zwrócić uwagę na rolę przysięgi i znaczenie Boga w życiu ówczesnych ludzi, jakie piętno niosło to ze sobą i o jak wielu sprawach decydowało.

  Autor namalował przed czytelnikiem niezwykłe krajobrazy, przedstawiając Kresy z różnych stron jako uosobienie stale ścierających się ze sobą kultur, religii i nacji, gdzie napięcie buduje melodykę całego utworu. To nie tylko barwna przyroda, żywa i zmienna, ale i otoczenie przekształcone przez człowieka, np. wioski czy szlacheckie zamki. Dokładność opisów ich wyglądu, zewnętrznego i wewnętrznego, zachwyca. Dzięki temu można poczuć klimat powieści. Polacy zwani tu Lachami, rodowici Kresowiacy i Kozacy funkcjonujący obok siebie na co dzień, mimo, że tak różni, stanowili wybuchową mieszankę, która ukształtowała ten rejon. Łada każdej z nacji oddał głos jako poszczególnych bohaterów, pozwalając im opowiedzieć o swoich tradycjach, wartościach, a poprzez zachowanie ukazał charakterystyczny dla ogółu temperament. 

   "W nawiedzonym zamczysku" to powieść z elementami fantastycznymi, a rzec by można nawet, że słowiańskimi. Pojawiają się i upiory w postaci duchów zmarłych, nawiedzone budynki, ale co ważniejsze dla mnie, początkowe rozdziały skupiają się na czerwcowej Kupale, legendzie o kwiecie paproci, przeskakiwaniu przez ogień, swawolach miejscowych podczas tej nocy, a przy okazji pojawiają się informacje o zmorze, czarownicach w konszachtach z diabłami, co mamią, o sabatach, o mocy ziół i soli, o urokach i gusłach. Pobrzmiewa w tym echo przeszłości naszych przodków, którzy zapewne żyli podobnie do siedemnastowiecznych chłopów. To właśnie ta magia przyciągnęła mnie do tej książki, to tego szukałam w każdym rozdziale. Im dalej, tym mniej tych elementów, co może nieco zawieść, ale styl autora to wynagradza. 

   W tych pierwszych rozdziałach ożywają historie naszych przodków, a czytelnik wraz z bohaterami przejeżdża przez dzikie puszcze i stepy Kresów, mając na uwadze przestrogi dziadków o czających się w mroku stworach, mimo kościelnej władzy nad tym obszarem. Czuje się tą iskierkę niepokoju i radość na spotkanie z przyjaciółmi, a nade wszystko ciekawość z odkrywania tajemnic.

  Jan Łada miał lekkie pióro, plastyczny styl, umiejętność tworzenia szeroko rozbudowanej i wielowątkowej fabuły, spojrzenia z szerszej perspektywy na problemy społeczne siedemnastowiecznych Kresów, przedstawienia ich znaczenia dla całej Rzeczpospolitej, ciekawych postaci z różnorodną i nieraz skomplikowaną przeszłością, wplątywania starych wierzeń do ówczesnego życia.

   "W nawiedzonym zamczysku" Jana Łady to powieść, z którą warto się zaznajomić, zwłaszcza jeśli lubi się twórczość Sienkiewicza. Można tu znaleźć niejako preludium do wydarzeń z Trylogii. Wydawca ponadto dodaje na okładce, że ta książka została napisana nie tylko "ku pokrzepieniu serc", ale "ku przestrodze" i tu tkwi jej główne przesłanie, tj. do czego mogą prowadzić bezmyślna zawiść, oszczerstwa, egocentryzm, pycha czy brak empatii. Na podstawie bohaterów autor pokazał funkcjonowanie ówczesnego świata, jego tajemnice. Pisarz ujawnił to, co starano się ukryć przez lata, rozpad kraju poprzez skupienie się na drobiazgach, a nie jedności. Szukano różnic i niesnasek, a nie spraw budujących wspólnotę. Złota wolność bez granic, z jednej strony duma, z drugiej - przyczyna upadku. Ta lektura wymusza powolne delektowanie się treścią, by nie pominąć żadnych smaczków. Wymaga czasu i przemyśleń. To nie jest pozycja dla rozrywki. Tkwi w niej coś więcej. Uważam, że przy każdym kolejnym odczytaniu znajdzie się coś nowego, inny szczegół zwróci uwagę, coś innego zyska na znaczeniu. 

   Czy polecam i komu? Tak, miłośnikom historii Kresów, szlacheckiej braci czy stylu Sienkiewicza. Są tu elementy słowiańskie i świata nadprzyrodzonego, pojawia się wątek miłosny, konfliktu, przemocy, roli kobiety, znaczeniu kościoła. Prawdziwa mieszanka skłaniająca do głębszej refleksji podana w wybornym stylu, przedstawiona plastycznie, działając na wyobraźnię czytelnika.

   Warto spróbować utworu Łady. Kto wie, może ktoś z Was odkryje w tym swoją miłość?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz