Recenzje tematycznie

sobota, 24 marca 2018

9) Ciri i Geralt w opałach, czyli krótko o "Wieży Jaskółki" A. Sapkowskiego

    Czwarty tom cyklu o przygodach naszych przyjaciół ze świata wiedźmińskiego "Wieża Jaskółki" zapowiadany jako przełom, gdzie jesienne Ekwinokcjum (coś jak nasze przesilenie jesienne) ma mieć szczególne znaczenie, gdzie straszy krzyk lelków i tajemniczej beann'shie, gdzie leje się krew niewinnych i ruszamy na poszukiwania zrujnowanej wieży, co ma być portalem do innego świata, zaskakuje. Całkiem mocno zaskakuje. ALE zacznijmy po kolei.
    Razem z Ciri dostajemy się na mokradła, gdzie poznajemy pustelnika, Vysogotę, który nie jest byle jakim samotnikiem. Wbrew stereotypowym poglądom, mężczyzna nie jest zbiegiem ani przestępcą, lecz intelektualistą, który za swe poglądy mógł stracić życie, a utracił znacznie więcej... bliskich. Zirael i  Kruk. Dwójka całkiem obcych sobie ludzi, która wzajem sobie pomagając, okiełznuje samotność, ukazuje bezinteresowność dobrych uczynków. Czasem zwykła rozmowa znaczy więcej niż podarunki z dóbr materialnych. Ich opowieści stanowią oś książki, wokół której toczy się fabuła.
     Tym oto sposobem dowiadujemy co się stało z Ciri po rozbiciu bandy Szczurów, co przeszła, kto stanął na jej drodze, skąd słynna szrama na jej policzku, jak pomściła przyjaciół, w jaki sposób zaczęło ziszczać się jej przeznaczenie i co tak naprawdę dała jej słynna domieszka Starszej Krwi.
    Sapkowski postawił na Ciri jako jedną z głównych bohaterek i wydawałoby się, że to ona będzie grać pierwsze skrzypce. Jednak z całym podziwem dla wiedźminki, która w życiu przeszła niejedno, to nie ona przykuwa największą uwagę czytelnika. Najbardziej przekonującym motywem jest wędrówka Geralta z drużyną, ich przygody, przemyślenia, wzajemne animozje i droga ku zaufaniu. Ich docieranie się jako grupy osób, z których każda to indywiduum, zwraca uwagę na fakt, że jeśli okoliczności zmuszą nas do współpracy, to przetrwamy tylko jako zespół, nie mogąc jeden drugiemu podkładać przeszkód pod nogi.
    Pod koniec tomu uzyskujemy odpowiedź na pytanie co stało się z Yennefer. Na pewno nie były to jej wymarzone wakacje, jeśli w ogóle można to tak nazwać. Sapkowski uruchomił tu lekko drastyczne opisy i zdradził nam prawdziwą naturę Vilgefortza, psychopaty. Ile jemu podobnych jest szarą eminencją u szczytu władzy? Aż strach się bać.
    Ostatnie strony wzruszają, bo żegnamy bohatera, który intrygował od samego początku tomu, poznajemy tajemnicę Wieży Jaskółki, lecz tak naprawdę rodzi się więcej pytań niż odpowiedzi. Kim są jednorożce i co zwiastują? Kim są elfy z tej drugiej strony? Czego będą chciały od Ciri? Co z Geraltem i resztą drużyny? Czy Yennefer przeżyje katusze? 
    Ten tom obfituje w zwroty akcji, niespodziewane spotkania, opisy walk, ale również pozwala nieco bliżej poznać poszczególnych bohaterów. Autor daje nam wraz z "Wieżą Jaskółki" kawał dobrej książki, dla której warto poświęcić parę wieczorów. Jednak czy powala na kolana? Mam nadzieję, że miłe zaskoczenie jeszcze przede mną, bo podobno zbiór opowiadań, tych pierwotnych, jest o niebo lepszy od cyklu. Oby.

Tymczasem życzę Wam pięknego wiosennego wieczoru, bo pogoda iście dopisuje na jakiś spacer, a nocną porą relaksującej lektury.
Wasza Marigniewa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz