Recenzje tematycznie

sobota, 3 marca 2018

6) „Hatszepsut” Ewy Kassali, czyli o jednej z najpotężniejszych kobiet w historii Egiptu

Idąc za ciosem, kontynuuję podróż po bezdrożach starożytnego Egiptu, mając za przewodnika Ewę Kassalę. Tym razem padło na wczesną XVIII Dynastię, czasy Totmesydów i rządy Hatszepsut, która jest jednocześnie główną bohaterką książki.
Hatszepsut to kobieta, która wychowywała się na dworze faraona. To córka Thotmesa I i Ahmes, Wielkiej Małżonki Królewskiej. Jej starsi bracia przygotowywani do objęcia tronu zmarli przed swym ojcem. Thotmes I nie mając wyjścia wyznaczył na swego następcę chorowitego syna Thotmesa (syn z drugorzędnej żony, Mutnofret). Jednak by wzmocnić jego prawa do tronu, należało ożenić go z kobietą królewskiej krwi, którą w tym przypadku okazała się właśnie Hatszepsut. Ciężar władzy spoczywał właściwie od samego początku na jej barkach. Thotmes II „rządził” tylko kilka lat. Faraonem został małoletni Thotmes III, a na jego regentkę wyznaczono Hatszepsut. Kobietę ambitną, silną, wielbiącą bogów i rozmach budowlany. Miała ona czelność sięgnąć po podwójną koronę Egiptu, przywdziać nemes, hekę i nechachę (symbole władzy faraona) i ogłosić się królem. Wbrew opinii powszechnie panującej, nie próbowała ona w żaden sposób zlikwidować obecności bratanka w oficjalnych wystąpieniach. Mimo przejęcia władzy i występowania w męskiej roli na przedstawieniach w świątyniach widzimy ich występujących razem. Warto przy tym wspomnieć, że uważa się iż rządy kobiety-faraona były jednymi z najspokojniejszych, wysuwając na plan główny jej wyprawę do krainy Punt i osiągnięcia budowlane, których zwieńczeniem było Deir el-Bahari, czyli Dżeser Dżeseru, Najświętsze z Najświętszych, świątynia poświęcona gł. Amonowi i Hathor, świątynia Milionów Lat Hatszepsut. Zapomina się o wyprawach wojennych do Nubii i na Bliski Wschód, których celem było tłumienie buntów oraz obrona przed najeźdźcami. Hatszepsut nie byłaby w stanie rządzić sama bez pomocy odpowiednio wykwalifikowanych ludzi. Na czoło jej oddanych sług wysuwa się Senenmut, którego postać owiana jest tajemnicą. Kim był, skąd się wziął, czemu kobieta-faraon obdarzyła go takim zaufaniem i powierzyła tak wiele zadań? Czemu nagle zniknął pod koniec jej rządów? Co się z nim stało? Czemu zbezczeszczono jego grobowiec? Życie i rządy Hatszepsut kryją przed egiptologami i historykami jeszcze niejedną tajemnicę, a to idealna pożywka dla literatury pięknej, która bazując na skrawkach obecnej wiedzy rozbudowuje scenariusze jej życia.
Ewa Kassala podjęła to wyzwanie, wypełniając luki wiedzy swoją wyobraźnią. W posłowiu czytamy, że autorka konsultowała niejeden szczegół z egiptologami i innymi znawcami tematu. Możemy to odczuć na każdej stronie powieści. Twarde trzymanie się faktów znanych z historii to ogromny atut tej pozycji, lecz nie zniechęcajcie się tym. Sztywne ramy faktów zostały plastycznie uzupełnione przez żywych ludzi z temperamentnymi charakterami, mającymi swoje lepsze i gorsze dni, pełnych rozterek, gdzie każda podjęta decyzja niesie ze sobą konsekwencje, które czasem wychodzą po wielu latach. Barwne postacie to dopiero początek pozytywów. Warto zwrócić uwagę na opisy miejsc, zdarzeń i rytuałów. Pisarka popisała się naprawdę zdumiewającą wiedzą na ten temat. I to wszystko jest opisane językiem przystępnym, zrozumiałym, a jakże intrygującym.
Książka opisuje losy Hatszepsut od dzieciństwa do samego upadku. Śledzimy jej dorastanie, wybory podejmowanie przy próbie wypełnienia obietnic danych ojcu, rozterkach w związku z miłością jej życia, oddzieleniem kobiecej wrażliwości od przymusu podejmowania męskich, twardych decyzji, walkę z przeszkodami w życiu prywatnym i oficjalnym. Utrata bliskich i przyjaciół, zdrada współpracowników i wiernych sług, dworskie intrygi, osamotnienie i zagubienie, walka z przeciwnościami losu na każdym etapie życia. I dotyczy to nie tylko głównej bohaterki książki, ale i drugoplanowych postaci. Dzięki Kassali wnikamy w życie mieszkańców starożytnego Egiptu, ich myśli i uczucia, wewnętrzne życie. Uczymy się czytać ich pojedyncze gesty, mimikę i na tej podstawie wnioskować o prawdziwych zamiarach czy opinii.
Hatszepsut to główna bohaterka i to ona ukradła całe show, ale nie gorsza pozostaje Ahmes czy Senenmut. Matka kobiety-faraon jak i jej poprzedniczki była silna, zdecydowana, stanowiła oparcie dla swojej rodziny oraz wzór godny naśladowania. W powieści niejednokrotnie widzimy dowody tego jak choćby decyzje, które podjęła po śmierci Thotmesa I czy wspomagając córkę w sprawowaniu faktycznych rządów. Senenmut to zupełnie inna historia. Kassala przedstawiła go jako chopesz Amona, boskie narzędzie do wykonywania zadań specjalnych, nad którym pieczę miał arcykapłan tegoż bóstwa. Jednakże chopesz wymknął się spod władzy, zauroczył się swoją podopieczną (20 lat młodszą) i wpadł po uszy, wykonywał wszystkie powierzone zadania, ale po swojemu, wg własnego uznania, by przyczynić się do chwały ukochanej, ale czy mężczyzna zawsze był posłuszny zasadzie „żyj w maat i czyń zgodnie z maat”? Dla niewtajemniczonych - „maat” to obowiązujące prawo, porządek stanu rzeczy, harmonia, a bogini Maat jest tego uosobieniem. Senenmut był prawą ręką Hatszepsut praktycznie we wszystkich aspektach władzy na przestrzeni wielu lat, to on stał za jej sukcesami budowlanymi, wyprawą do Punt itd. Ale czy kierował się tylko miłością do królowej? A może to ambicja kazała mu się wspinać po szczeblach kariery i korzystać bezwzględnie z jej uczuć? Pisarka ukazuje nam związek dwojga ludzi, którym życie nie pozwoliło na ujawnienie swojego uczucia, ukrywanie się z nim z powodów społecznych. Owszem, coś ich łączyło, ale czy była to właśnie ta jedna jedyna miłość?
Powieść trzyma w napięciu. To nie tylko wyżej wspomniany wątek romansowy, intrygi dworskie, ale i sama ciekawość „co dalej” pcha czytelnika przez kolejne rozdziały. Każdy etap życia kobiety-faraona kończy się proroczym snem, który zsyła Amon. Widzimy tu powtórzenie z książki o Nefertiti, gdzie zamiast snu była modlitwa do Isztar.
„Hatszepsut” Ewy Kassali to książka godna polecenia nie tylko dla znawcy tematu, ale i dla laika. Jest jedno „ale”. Trzeba lubić historię choć trochę, by dawne zwyczaje opisane w powieści nie raziły, a i wiara w bóstwa oraz ich wyrocznie nie była dla czytelnika wyrazem naiwności bohaterów, lecz po prostu ich codziennością.
Dla mnie, jako osoby siedzącej w temacie starożytnego Egiptu od lat, książka Kassali o Hatszepsut jest strzałem w dziesiątkę. Pokochałam ją od pierwszej strony i uwielbienie wzrastało z każdą następną. Za pokłon historii, za barwne postacie, za przygotowanie merytoryczne autorki, za drobiazgowość i genialną fabułę, którą w większości napisało samo życie. Czekam na kolejne powieści pisarki w tym stylu.
Zainteresowanych rządami Hatszepsut odsyłam do polskojęzycznych opracowań jej biografii:
1)      Hatszepsut – Peter Nadig
2)      Hatszepsut. Kobieta, która została królem – Kara Cooney
3)      Hatszepsut. Tajemnicza królowa Egiptu - Christiane Desroches-Noblecourt
4)      Hatszepsut. Kobieta faraon - Joyce Tyldesley
oraz wszelakie opracowania polskiego znawcy tematu – Filipa Taterki, absolwenta WH UAM oraz francuskiej Sorbony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz